Piętnuję PRL, bronię Jaruzelskiego

Piętnuję PRL, bronię Jaruzelskiego

Czuję, że muszę bronić Polski Ludowej przed nowymi fałszywcami, którzy robią z niej Generalną Gubernię pod okupacją sowiecką Waldemar Kuczyński – Jest pewien kłopot z zaszufladkowaniem Waldemara Kuczyńskiego – z jednej strony, nie ukrywa pan wrogości do PRL; gdy Aleksander Kwaśniewski przepraszał za tamte czasy, pan twierdził, że to za mało. Z drugiej strony, napisał pan, że w ewentualnym procesie twórców stanu wojennego nie tylko nie będzie pan świadkiem oskarżenia, ale wręcz zgłasza się pan na świadka obrony gen. Jaruzelskiego… – To są dwie zupełnie różne sprawy. Pierwsza dotyczy oceny PRL i braku rozliczenia się z nią formacji postkomunistycznej. Druga – ważnego faktu historycznego. W obu sprawach chodzi mi o prawdę. O prawdę o PRL i o prawdę o stanie wojennym, których brakuje. – „Mówienie prawdy o PRL” wygląda dzisiaj tak, że historyk z IPN wyciąga jakieś esbeckie kwity i wmawia nam, że to jest właśnie cała prawda. – Strona postsolidarnościowa ma swoje winy. Wiele razy pisałem, jak bardzo obraz PRL, który w tej chwili odsłania IPN-owska historiografia, jest zarazem przez nią fałszowany. Ale czy strona postkomunistyczna również nie fałszuje obrazu tamtych lat? Czy dokonała autorozliczenia z tamtym systemem? Moim zdaniem, nie dokonała. A jeżeli, to półgębkiem, na tej zasadzie, że w PRL co prawda strzelano w pewnym okresie ludziom w tył głowy i prześladowano inaczej myślących, ale za to były wczasy dla robotników i wszyscy mieli pracę. Otóż to nie jest rozliczenie. W ten sposób system się wybiela, sugerując, że był jak wszystkie – tu zły, a tu dobry. W ten sposób można też wybielić hitleryzm: był obóz w Dachau i inne okropności, ale był Volkswagen i były autostrady, i ludzie też mieli pracę. System i załoga kierownicza – W III RP wciąż trwała walka polityczna i postkomunizmem ciskano jak maczugą. Jak w takich warunkach się rozliczać? I to przed kim? Przed Macierewiczem? Przed Kurskim? Można przed Mazowieckim, wiadomo, że on będzie uczciwy. Ale trudno rozliczać się w sytuacji, kiedy przeciwnik ma tylko jeden cel – chce pana poniżyć, politycznie zabić i zakopać w ziemi. To usztywnia, zamyka w oblężonej twierdzy. – Nie chodzi mi o rozliczenie się przed kimś. Chodzi mi o rozliczenie się przed samym sobą, o zdobycie zgodnej z prawdą samoświadomości. To dotyczy obydwu stron! Wizja PRL, w której są plusy i minusy, jest fałszem. Tak jak autostrady nigdy nie mogą i nie mają prawa równoważyć obozu koncentracyjnego w Dachau, tak samo pełne zatrudnienie w PRL i różne inne plusy nie mogą służyć jako okoliczność łagodząca wobec faktów, że w pewnym momencie strzelano ludziom w tył głowy, że był masowy terror. A nawet jak złagodniało, to i tak 85% narodu nie miało najmniejszego wpływu na to, co się działo w kraju, wszystko znajdowało się w rękach tzw. siły kierowniczej. Tym, czego do tej pory brakuje po stronie postkomunistycznej, jest wyraźne powiedzenie, że tamten system był z natury zły, że to było zinstytucjonalizowane zło i tylko zło. – I nie ma dla niego usprawiedliwienia? – Dla systemu nie ma usprawiedliwienia. I gdybyśmy my, Polacy, sami sobie go zafundowali, to dla ludzi, którzy mu służyli, nie byłoby usprawiedliwienia. Ale to nie my sobie ten system wprowadziliśmy. Bez względu na to, czy byłaby grupka komunistów polskich, czy nie byłoby ich, i tak komunizm zostałby w Polsce wprowadzony. Na zasadzie woli Stalina, że tam, gdzie jest Armia Czerwona, tam jest system radziecki. Można nawet postawić tezę, że z wariantów możliwych ten, na który padło w Moskwie, był najmniej dla nas zły. Bo wariantem gorszym mogła być inkorporacja do ZSRR. PRL zaistniała jako zewnętrzne fatum, które spowodowało, że naród musiał się podzielić. Na tę część, która tym systemem, tą dyktaturą kierowała, i na tę część, która była trzymana za mordę. – Na dobrych i złych? – Nie, to nie takie proste. Motywy akcesji do załogi kierowniczej były różne. Były ideowe, czasem fanatyczne, wywodzące się z KPP, ale to nie znaczy, że każdy fanatyk to sk…syn, bo tego nigdy bym nie powiedział o Gomułce, który był bardzo ideowym komunistą i jednocześnie jednym z wybitnych polskich polityków XX w., bez względu na to, jak skończył, i bez wątpienia polskim patriotą… Była ogromna masa ludzi, która zgłosiła akces, kierując się motywami oportunistycznymi. Sukinsyny też się z tej grupy wywodziły. I byli tacy, którzy mieli świadomość, do czego przystępują, ale nie widzieli alternatywy, a chcieli robić coś dobrego. – Byli też ci, którzy popierali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 50/2006

Kategorie: Wywiady