Platformy cyfrowe, cyfrowe monopole

Platformy cyfrowe, cyfrowe monopole

Jeszcze w 1997 r. wśród pięciu najwyżej wycenianych spółek świata znajdowała się tylko jedna, której najważniejszym źródłem przychodu były informacje – pośród dwóch firm wydobywczych, jednego potentata przemysłowego oraz firmy spożywczej, pozycję trzecią zajął Microsoft. W 2012 r. po raz pierwszy przez wszystkie kwartały najdroższą firmą pozostawał Apple, producent sprzętu (hardware’u) oraz oprogramowania (software’u), rozpoznawalny dzięki skupieniu się nie na produkcji przemysłowej, ale na designie i jakości wynikającej z nagromadzenia wiedzy w procesie wytwórczym. Pod koniec 2017 r. pięć pozycji u szczytu listy zajmowały już wyłącznie firmy technologiczne, w tym trzy oparte w zasadzie na modelu cyfrowej platformy: Alphabet (w skład której wchodzi m.in. Google), Amazon.com1 oraz Facebook. Tuż za nimi uplasowali się natomiast potentaci platformowi z Chin: Tencent (właściciel QQ, WeChat) oraz Alibaba Group (AliExpress, Taobao, Ant Financial). (…) Przyjrzyjmy się bliżej platformom wielostronnym, czyli infrastrukturze cyfrowej umożliwiającej łączenie stron rozproszonego popytu i podaży. Od innych rodzajów działalności gospodarczej opartej na wykorzystaniu informacji oraz wiedzy odróżnia je choćby szybkość skalowania operacji i równie dynamicznie rosnące zyski finansowe, co przejawia się w wycenie tych, które już osiągnęły sukcesy, oraz zaufaniu inwestorów (szczególnie venture capital) do tych, które są na drodze do sukcesu. Aby precyzyjnie zidentyfikować zakres poniższych rozważań, odwołamy się najpierw do kategoryzacji platform zaproponowanej przez Nicka Srnicka 2. Dzieli on krajobraz infrastruktury platformowej na pięć głównych kategorii: platformy reklamowe, które pobierają dane użytkowników, analizują je, a przychody uzyskują z oferowania usług marketingowych (np. Google, Facebook); platformy chmurowe (cloud), które wynajmują podstawowy hardware i software innym firmom, opartym na rozwiązaniach cyfrowych (np. Amazon Web Services, Salesforce); platformy przemysłowe, które budują podłączone do sieci inteligentne narzędzia wytwórcze (np. General Electric, Siemens); platformy produktowe, które kapitalizują zamianę aktywów w strumień świadczenia usług, pobierając dzięki temu rentę (np. Spotify); platformy „odchudzone” (lean), które mają na celu redukowanie do minimum tych elementów procesu, które nie przynoszą zysków, czyli głównie kosztów i zobowiązań (np. Uber, Airbnb). (…) Na przykładzie kilku problematycznych przypadków będziemy mogli klarownie dostrzec pewne prawidłowości tego segmentu gospodarki. Zacznę ten opis od platform lean, których działania wpłynęły bezpośrednio na rynki tradycyjnych dóbr i usług, prowadząc do oporu ze strony zagrożonych grup. Jako swego czasu największy reprezentant tzw. gospodarki współdzielenia (sharing economy) – wycena spółki osiągnęła zawrotne 70 mld dol. – Uber z sukcesem dokonał ekspansji w relatywnie tradycyjnym sektorze transportu osobowego. Zarazem Uber zaciekle broni swojego twierdzenia, w myśl którego jest firmą świadczącą usługi informatyczne, co zwalnia spółkę z wszelkiej odpowiedzialności regulacyjnej – od praw pracowniczych po prawa antydyskryminacyjne. Na kierowców przerzucana jest odpowiedzialność za pojazd czy ubezpieczenie, wobec czego przerzucane są również wszystkie niezbędne koszty wykonywania tej pracy. Zatem platforma ustalająca ceny, pensje, zajmująca się płatnościami, systemem reputacyjnym (ocenami i karami w przypadku ich niskiego poziomu) i dystrybucją popytu oraz podaży umieszcza siebie poza istniejącymi regulacjami, opierając się na niepewności związanej z brakiem adekwatnej interpretacji przepisów w kontekście nowych technologii. Ten status gwarantuje prowadzenie operacji bez zwracania uwagi na otoczenie i tym samym pozwala Uberowi przechwycić rynek oraz osiągać zysk przy łamaniu wszelkich zasad konkurencji, pokonując rywali biznesowych stosujących się do prawa. Ponadto Uber jest daleki od redukowania kosztów transakcyjnych do zera, co entuzjaści gospodarki współdzielenia szczególnie często stawiają za dobry standard. Marża firmy wynosi dziś ponad 25% ceny przejazdu. Na niektórych lokalnych rynkach Uber wciąż utrzymuje model zaniżania ceny, szczególnie jeśli czuje presję ze strony innych firm wdrażających rozwiązania cyfrowe, podczas gdy na innych zaczyna wykorzystywać swoją silną pozycję do osiągania wartości. (…) Kolejną szeroko rozpoznawalną firmą gospodarki współdzielenia, która generuje negatywne efekty zewnętrzne, jest Airbnb. Wiele miast w Europie i Stanach Zjednoczonych – np. Amsterdam, Berlin, Londyn, Charleston, Nowy Jork, San Francisco czy włoskie miasta korzystające z regulacji krajowych – podjęło już kroki przeciwko platformie, od grzywien i inspekcji do całkowitego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 43/2020

Kategorie: Opinie