Wiadomo, że Kościół potrafi przymykać oko na grzeszki polityków. Bywają też biskupi ślepi i głusi na to, co robią wybrańcy narodu. Dla bp. Meringa z Włocławka taką świętą krową jest Łukasz Zbonikowski, poseł PiS. Ten od jazdy meleksem po pijaku na Cyprze. I od romansu ze stażystką. Oskarżony przez żonę o przemoc fizyczną i psychiczną. Wyrzucony z PiS przez Kaczyńskiego. Po dwóch latach wrócił na łono partii. Na uroczystościach kościelnych nikt nie jest tak rozmodlony jak Zbonikowski. Mógłby pasować do obrazu „modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









