Lipiec – obok maja i października – to czas, kiedy dochodzi do największej liczby wypadków 9 czerwca, niedziela, około godz. 13. Piękna, słoneczna pogoda. Na autostradzie A6 w kierunku Świnoujścia sznur samochodów. Pomiędzy węzłami Szczecin Dąbie i Szczecin Kijewo tir najeżdża na auto osobowe. Popchnięta osobówka uderza w samochód przed nią, ten w poprzedzający, tamten w kolejny… W sumie w karambolu bierze udział sześć samochodów osobowych i tir. Jeden samochód zaczyna płonąć, potem pożar zajmuje kolejne auta. Zanim zjawiają się służby, kierowcy innych samochodów ratują ludzi zakleszczonych w płonących wozach. Nie wszystkich udaje się w porę wyciągnąć. Na miejsce katastrofy przyjeżdżają strażacy, karetki pogotowia, śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Bilans katastrofy: sześć osób zabitych, 11 rannych. W jednym z samochodów ginie niemal cała rodzina: troje dzieci, ich mama i babcia. Prokurator zarzuca kierowcy tira spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Grozi mu od dwóch do 12 lat więzienia. Zostaje przewieziony do aresztu. Po blisko miesiącu wychodzi za kaucją w wysokości 5 tys. zł. To był bodaj najtragiczniejszy wypadek na polskich drogach w tym roku. Ale nie ma dnia, by media nie przyniosły wiadomości o kolejnych ofiarach drogowych piratów. Od rozpoczęcia wakacji codziennie na naszych drogach ginie co najmniej sześć ofiar. Często, tak jak w przypadku karambolu na A6, dochodzi do staranowania samochodu osobowego przez tira. Krucha osobówka nie ma szans w starciu z 40-tonową ciężarówką. 24 czerwca w Myszyńcu Starym (województwo mazowieckie) tir marki Scania najeżdża na stojącego citroëna. Autozostaje wciśnięte w naczepę stojącej przed nim ciężarówki marki DAF. Na miejscu giną 49-letnia kobieta kierująca autem i 80-letnia pasażerka. Dziewięcioletni chłopiec śmigłowcem zostaje przewieziony do szpitala w Olsztynie. Po dwóch dniach umiera. Kierowca tira trafia do aresztu. Wczesnym rankiem 3 lipca na drodze krajowej nr 10 w Emilianowie między Toruniem a Bydgoszczą kierowca chevroleta widzi, że wprost na niego jedzie fiat ducato, który nieprawidłowo wyprzedza tira. Aby uniknąć zderzenia, kierowca chevroleta odbija w lewo, uderza w bok ciężarówki, a następnie zostaje pod nią zakleszczony. Auto zapala się, ogień obejmuje też ciężarówkę. Po ugaszeniu pożaru strażacy wyciągają spod tira chevroleta. Kierowca nie daje oznak życia. Niedziela, 23 czerwca, godz. 17.50, Kolonia Stanisławów w powiecie mińskim. Kierujący hondą 28-letni mężczyzna z gminy Dobre na łuku traci panowanie nad pojazdem, wypada z drogi i dachuje. Reanimują go policjanci i strażak OSP. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe zabiera go w stanie ciężkim do szpitala. Po kilku godzinach mężczyzna umiera. Dwa dni później, po południu, w Nunie w gminie Nasielsk 56-letni kierowca opla astry próbuje wyprzedzić ciężarowego mercedesa. Kierowca ciężarówki już rozpoczął skręt w lewo do posesji. Dochodzi do zderzenia. Kierowca astry ginie na miejscu. 24 czerwca po godz. 16 na ul. Małkińskiej w oddalonym o 90 km od Warszawy Broku 37-letni mieszkaniec powiatu ostrowskiego kierujący oplem zafirą zjeżdża na przeciwny pas ruchu i zderza się z fiatem ducato, którym kieruje 22-letni Ukrainiec. Ginie 37-letnia pasażerka opla. Kierowca i dwoje dzieci z opla, a także dwóch pasażerów fiata trafia do szpitala. Sześć dni później, też na ul. Małkińskiej, tyle że w Ostrowi Mazowieckiej, 70-latka śmiertelnie potrąca 42-letniego pieszego. Niebezpieczny czas W 2018 r. na naszych drogach wydarzyły się 31 674 wypadki. Zginęły w nich 2862 osoby, a 37 359 zostało rannych. Pod względem liczby wypadków jesteśmy w połowie europejskiej stawki i jest tu tendencja malejąca. W latach 2009-2017, z wyjątkiem jednego roku, liczba wypadków, rannych i zabitych malała. – Rok 2018 częściowo utrzymał te tendencje, bo było mniej wypadków i mniej rannych niż rok wcześniej, ale o 31 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych – informuje podinsp. Radosław Kobryś, radca Wydziału Opiniodawczo-Analitycznego Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Niestety, jak podaje opracowanie „Wypadki drogowe w Polsce w 2018 r.” przygotowane przez KGP, skutki wypadków na polskich drogach są znacznie tragiczniejsze niż w innych krajach. Pod względem liczby ofiar wypadków śmiertelnych Polska zajmuje bowiem czwarte miejsce w Europie. Więcej śmiertelnych ofiar było tylko we Francji, Włoszech i w Niemczech. Najgorsze jest to, że jesteśmy niechlubnym europejskim










