Polak to brzmi dumnie?

Polak to brzmi dumnie?

Prof. Aleksandra Jasińska-Kania, pracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się m.in. naszą tożsamością narodową oraz wartościami i postawami cenionymi przez Polaków, na tle społeczeństw innych krajów europejskich. Jest córką Bolesława Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej. Jesteśmy tolerancyjni dla nietolerancji, a wiele wartości cenimy tylko w teorii – Podczas naszej akcesji do Unii Europejskiej często mówiło się o wartościach, jakie Polska może wnieść do zjednoczonej Europy. Jesteśmy w UE dwa i pół roku. Jakie więc wartości wnieśliśmy w tym czasie do zjednoczonej Europy? – Duże zasoby nieźle wykształconej siły roboczej. Ideał solidarności międzyludzkiej, w niewielkim stopniu realizowany w praktyce, ale kultywowany w naszej świadomości od 1980 r. i ceniony w Europie. A także zaradność uosabianą przez polskiego hydraulika. Mam pralkę Predom-Polar, kupioną przez moją córkę 25 lat temu na kredyt MM (dla młodych małżeństw). Pralka czasem się psuje, ale przychodzi znajomy hydraulik, naprawia ją za 30 zł i dalej pierze ona znakomicie. Tymczasem córka, która w ramach drenażu mózgów wyjechała do USA i jest tam profesorem matematyki, w tym czasie zmieniła już chyba 10 pralek. Do ostatniej przyszedł hydraulik amerykański, wziął 75 dol. i stwierdził, że nie może jej naprawić. – Czy uważamy się więc za bardziej zaradnych od przedstawicieli cywilizacji zachodnich? – W porównaniu z narodami Europy Zachodniej uważamy się za patriotycznych i religijnych, ale mniej sprawnych, gospodarnych i wykształconych. Odbijamy to sobie na sąsiadach ze Wschodu, których oceniamy generalnie jako bardziej zacofanych. Mamy jednak w Polsce do czynienia z sytuacją silnego kryzysu – nie gospodarczego, bo tu, dzięki wstąpieniu do UE i działaniom poprzedników obecnej elity władzy, sytuacja jest dobra – lecz kryzysu wartości. Niemal wszystkie postawy i opinie Polaków ujawniają sprzeczności i paradoksy. Wpływają na to zaburzenia i meandry polityczne, jakie przeżywamy. Społeczeństwo podlega bardzo poważnym, nakładającym się na siebie zmianom, które wynikają nie tylko z przekształceń ustrojowych w Polsce, ale także z przemian zachodzących w Europie i z globalnych procesów cywilizacyjnych. – Są jednak wartości, które bardzo cenimy. – Tak, ale często tylko werbalnie. Badania porównawcze wartości cenionych przez społeczeństwa europejskie, prowadzone regularnie od 1980 r. (Polska jest nimi objęta od 1990 r.) i rozszerzone na ponad 80 państw całego świata, wykazują, że zgodnie z koncepcją Ronalda Ingleharta, wraz z procesami rozwoju gospodarczego, modernizacji i globalizacji wartości tradycyjne ustępują miejsca wartościom świecko-racjonalnym. Następuje też przejście od wartości materialistycznych, związanych z potrzebami przetrwania i bezpieczeństwa, poprzez wartości łączone z potrzebami przynależności grupowej, do wartości postmaterialistycznych, wyrażających potrzeby samorealizacji i rozwoju. Polska na tych skalach wartości lokuje się w pobliżu środka, ale jeszcze po stronie wartości tradycyjnych i materialistycznych. Na całym świecie najbardziej ceniona jest rodzina. W Polsce – szczególnie. Wartości rodzinne lokują się u nas znacznie powyżej średniej światowej (o średniej europejskiej już nie mówiąc). Wciąż bardzo wysoko stawiamy tradycyjny wzór rodziny, gdzie mężczyzna zdobywa środki utrzymania, kobieta zajmuje się domem, a dzieci mają być posłuszne. Takie są nasze oczekiwania, ale praktyka życia rodzinnego jest nieco inna: wzrasta liczba rozwodów i konkubinatów, zwiększa się akceptacja dla pozamałżeńskich stosunków seksualnych, rodzi się z nich coraz więcej dzieci. Uznawane przez Polaków tradycyjne wzory, uświęcone ideałem Świętej Rodziny, nie mogą sprostać wymogom codzienności. Uważamy się za indywidualistów – ale przynależność do grupy, wspólnoty, stawiamy znacznie wyżej niż mieszkańcy państw zachodnich. Twierdzimy też, iż jesteśmy społeczeństwem nader religijnym, choć nasze zachowania często nie potwierdzają tych deklaracji. Sądzimy, że jedną z polskich cech zawsze była i jest tolerancja – ale nasza akceptacja dla grup odmiennych etnicznie i religijnie w ostatnich latach zmalała. Tolerujemy natomiast – w stopniu większym niż w Europie Zachodniej – ekstremalne postawy polityczne. – Wybryki naszych polityków przyzwyczaiły nas, że musimy być przygotowani na każde zachowanie z ich strony. – Paradoksem jest, że ci przedstawiciele ekstremów politycznych są oczywiście nietolerancyjni wobec odmiennych stylów życia czy innych grup etnicznych i religijnych. Tak więc Polacy są tolerancyjni dla nietolerancji. Duże znaczenie ma dla nas także duma narodowa – ale stopień identyfikacji z własnym narodem wśród Polaków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc 30,00 zł lub Dostęp na 12 miesięcy 250,00 zł
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 43/2006

Kategorie: Wywiady