Nie zobaczymy, że coś nas łączy, dopóki będziemy patrzyli na to, co nas dzieli Dr Joanna Heidtman, socjolog i psycholog – Polacy nie cenią kompromisów, mamy nawet taką zbitkę językową: „zgniły kompromis”. Dlaczego patrzymy pogardliwie na tych, co zawierają ugody? – Chyba nadal liczy się dla nas przede wszystkim waleczność. Życie to wieczne wojowanie o wszystko i ze wszystkimi. To łączy się z naszym upodobaniem do narzekania, szukania winnych, których chcemy przykładnie ukarać, zniszczyć. To dziwne rozumowanie, które w dużej mierze jest zakorzenione w mentalności niedoboru. Oznacza ono przekonanie czy też obawę, że „jeśli tobie będzie lepiej, to mnie będzie gorzej”. Przy takim nastawieniu nie można sobie wyobrazić świata, w którym i tobie, i mnie jest dobrze. A skoro to jest niewyobrażalne, to nie potrafimy do takiej wizji świata dążyć. Nie zakładamy, że to jest możliwe, że można współpracować ze sobą, że można dążyć do mądrego kompromisu. Dodajmy jednak, że nie jest to specyfika wyłącznie polska. Takie myślenie jest dużo bardziej powszechne w cywilizacji Zachodu niż w kulturach Wschodu, które w swej filozofii dopuszczają łączenie sprzeczności. My dzielimy świat na zasadzie albo-albo. – W dyskusji publicznej nie słychać pochwały kompromisu. Polityk, który jest bezkompromisowy, nieprzejednany, jest zwykle lepiej postrzegany niż ten, który potrafi się dogadać. – Tak. Zresztą proszę zauważyć, że partie, które na poziomie krajowym są nieprzejednanymi wrogami, na poziomie lokalnym potrafią się porozumieć i osiągać świetne wyniki tej współpracy. Okazuje się, że mogą znaleźć wspólne płaszczyzny. Konformista kończy jako frustrat – O Polakach mówi się, że są konformistami. Jak wyczuć granicę dzielącą niezbyt chwalebny konformizm od kompromisu? – Kompromis powinien być mądry. Są kompromisy, które są niedobre dla wszystkich stron. Widać to w negocjacjach. Jeśli obie strony idą na skróty i ustalają, że każdy odda połowę, by spotkać się w pół drogi. Ale w ten sposób obie strony są tylko połowicznie usatysfakcjonowane i nic dobrego z tego nie wynika. Dobry kompromis to poszukiwanie trzeciej drogi, która może być wspólna. Dopiero to może w pełni zadowolić obie strony. Podobnie jest w relacjach międzyludzkich. Konformizm to przeciwieństwo kompromisu! To rezygnacja z siebie, oddawanie swojej przestrzeni, potrzeb, poglądów. Takie postępowanie kończy się frustracją, zaniżoną samooceną. Natomiast nastawienie kompromisowe oznacza, że zachowując swoje przekonania, jestem zainteresowana racjami drugiej osoby i jestem w stanie rozmawiać o nich spokojnie, dopóki nie okaże się, że są wspólne przestrzenie. Nie zobaczymy, że coś nas łączy, dopóki będziemy patrzyli na to, co nas dzieli. – Jak w takim razie pogodzić asertywność z kompromisem? – Ludzie asertywni działają w zgodzie ze sobą. Nie rezygnują z rzeczy, które są dla nich najważniejsze, ale też zawsze są skłonni wysłuchać innych. Są ciekawi innych, nie irytuje ich odmienność. Przy chronieniu swojej przestrzeni trzeba wiedzieć, jaka jest hierarchia naszych wartości. Każdy ma taki trzon, czyli rzeczy najważniejsze, z których nie może zrezygnować. Ale są obszary, które jesteśmy w stanie oddać. Nie może być tak, że w naszym życiu wszystko jest najważniejsze. To nieracjonalne. Właśnie takie postawy prowadzą do wojen. – Jest takie powiedzenie, że giętkie drzewo trudniej złamać. Czy z człowiekiem jest podobnie? – Usztywnienie i chęć dominowania nad innymi wymaga ogromnej energii, która mogłaby być wykorzystana w inny, bardziej kreatywny sposób. Nieprzejednana postawa niszczy nas fizycznie i psychicznie, bo wymaga ciągłego bycia w stanie gotowości bojowej. Pod koniec życia wiele z takich osób zadaje sobie pytanie: czy warto było? Najczęściej bowiem wokół nich robi się pusto – tracą kontakt z innymi i poczucie przynależności do grupy. Ale oczywiście nie jest to reguła, bo niektórym wystarcza poczucie satysfakcji, że zdominowali innych. – Dlaczego bezkompromisowość usztywnia myślenie? – Ktoś taki staje się jednokierunkowy w swoim myśleniu: forsuje tylko swoją opcję, nie dopuszcza do świadomości istnienia innych wizji świata, rozwiązań. Kompromis pojmowany przeze mnie oznacza giętkość w myśleniu: tu się nie zgadzamy, ale pomyślmy, co innego możemy zrobić? Jest on ściśle związany z kreatywnością, cierpliwością, elastycznością działania. To wszystko pozwala szybciej znaleźć wyjście z sytuacji. W ten sposób zwiększają się szanse na sukces, i to sukces wspólny. Uparte tkwienie w swoich okopach nie przynosi rozwiązania
Tagi:
Joanna Tańska









