Policzmy jeszcze raz

Policzmy jeszcze raz

I jak tu nie wierzyć w dość powszechne przekonanie, że nieważne, jak głosujemy, ważniejsze, kto liczy głosy. Znamy to aż za dobrze z różnych systemów politycznych. Po 1989 r., w ustroju demokratycznym, miało być inaczej. A jak jest? Miesiąc po wyborach wiemy tylko, że wynik podany przez Państwową Komisję Wyborczą jest fikcją. Wiemy, że są masowe protesty i kolejne błędne wyniki. Codziennie inne. Burzy to mozolne przekonywanie ludzi do powszechnego udziału w wyborach, „bo każdy głos jest ważny”.

Przy tak ogromnym przedsięwzięciu jak wybory ogólnopolskie wpadki mogą się pojawić. Ocenić je i podjąć decyzje co do ważności wyborów powinien Sąd Najwyższy. U nas też tak było. Przez ponad 20 lat. Aż przyszło PiS i rozwaliło system, by zabezpieczyć swoje partyjne interesy. Powołano Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Sami neosędziowie. Powiązani z obozem Kaczyńskiego. Izby tej nie uznają europejskie trybunały. Według nich, i w ocenie najwybitniejszych polskich prawników, izba nie jest sądem, a sędziowie ci nie są sędziami, bo nie spełniają standardów niezależności i bezstronności. W tej sytuacji ich potencjalne orzeczenie będzie tylko polityczną deklaracją wierności partii, która ich tam obsadziła.

Ileż to razy w ostatnich latach politycy PiS

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2025, 27/2025

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański