Kobiety są u Pasikowskiego zazwyczaj dziwkami z wyboru, losu i z przeznaczenia W poprzednim tekście („Przegląd” 13.01.2003 r.) zrobiłam pobieżny katalog męskich postaw, jakie proponuje polskie kino popularne od ponad dziesięciu lat. Jednak kino popularne to głównie Władysław Pasikowski lub filmy o tematyce i w klimatach, jakie on pierwszy wprowadził i eksploatował. Pasikowski kręci filmy najbardziej rytmicznie w III RP. Producenci nie odmawiają mu środków. Jakiejkolwiek jakości byłoby jego kino, odnosi sukces. Młodzi i starsi ludzie mówią tekstami postaci, które gra Bogusław Linda, a sama postać Franza Maurera z „Psów” ma dla wielu znaczenie kultowe. Jakie więc treści przekazywane widzom sprawiają, że te filmy mają swoich (nieustraszonych) odbiorców? Nie złe, tylko bezdennie głupie Kobiety są u Pasikowskiego zazwyczaj dziwkami z wyboru, losu i z przeznaczenia. Przez dziwkę rozumiem tu kobietę, która uprawia prostytucję płatną pośrednio – w walucie utrzymania, ochrony i pewnych dóbr uczuciowych, jakie otrzymuje od mężczyzny (mężczyźni, którzy uważają, że kobiety tego właśnie chcą od mężczyzn, znajdują sobie takie właśnie kobiety). Dziwka z filmów Pasikowskiego zawsze zatem może zmienić „swojego” mężczyznę na innego, który będzie gwarantował lepszy dopływ tych dóbr. Te filmowe postacie kobiet są zazwyczaj czystym schematem. O ile w „Psach” (tych pierwszych) bohaterka, Angela, którą policjant Maurer (Linda) zabiera z sierocińca do domu, miała jakieś śladowe cechy indywidualne, to inne już ich nie miały. W istocie Angela osiągnęła – przy całym ubóstwie tej postaci – szczyt komplikacji jako osobowość. Nawet fakt, że odeszła od Lindy do innego policjanta (Kondrat), nie był zupełnie jednoznaczny, gdyż mogła to zrobić także po to, by chronić swojego pierwszego kochanka. Bohaterka „Psów 2”, Nadja – przywieziona przez handlarza broni z byłej Jugosławii jako jego „jasyr” – jest tylko rzeczą i ma swoją, niezbyt wysoką cenę. Kupiona od handlarza bronią (gra go Żmijewski) przez Lindę natychmiast podejmuje swoje obowiązki własności nowego mężczyzny: śpi z nim, podaje mu do łóżka śniadanie i zdradza go (to jest wpisane w naturę tych ról kobiecych). Francuska dziennikarka, którą oglądamy w „Demonach wojny wg Goi” (nazwisko Goi jest tu tylko nadużyciem), nie dość, że na wojnę pojechała w minispódniczce i czółenkach, choć jest zimno i warunki są terenowe, nie dość, że po gwałcie czuje się całkiem całkiem, nie dość, że z ubolewaniem spowiada się pułkownikowi Lindzie, że czuje do siebie niesmak, bo każdym szczeblem jej kariery było męskie łóżko, to przede wszystkim w czasie strzelaniny stoi i drze się, jakby zobaczyła szczura, zamiast zrobić „padnij”. Dziwne, bo wydawałoby się, że taka szczwana żurnalistka powinna mieć instynkt samozachowawczy. A jednak nie i ginie przez nią polski żołnierz. Karen, Agentka Mossadu z „Operacji Samum”, także nie umie robić „padnij”. Dziwne, bo ta postać jest jakoś niewiarygodnie pozytywna jak na kobietę w kinie Pasikowskiego, to znaczy po prostu, że nie jest jedynie „dupą”. Karen jest aktywna i chyba inteligentna. A jednak w końcu da się zastrzelić, i to dość głupio jak na agentkę Mossadu. „Bo wy – jak powiada do swojej żony policjant (Cezary Pazura) – nie jesteście złe, tylko bezdennie głupie”. Ludzie i rzeczy Agentka Mossadu, która w Iraku była kochanką polskiego inżyniera (żonaty, ale męskie zdrady wobec kobiet w kinie Pasikowskiego nie mają znaczenia), była za bardzo uczłowieczona, za co poniosła słuszną karę. Zostanie najpierw uśmiercona w porządku fabularnym, potem zaś w porządku symbolicznym, gdy ojciec inżyniera, as wywiadu, omawiając z synem wartości rodzinne (już w Polsce, w tym mateczniku nadrzędnych męskich związków), powiada, że nie ma potrzeby informaować żony inżyniera o kochance. „Karen i tak już nie ma”, mówi, jakby śmierć wymazała ją nie tylko fizycznie ze świata, ale i z przeszłych zdarzeń. Inżynier więc będzie sobie bytował z żoną, jak to z żoną, „tym bardziej sobie obcy, że spać muszą razem” (jak powiada poeta). I ta żona po latach obopólnej obcości będzie może, podobnie jak żona policjanta z „Psów 2”, ryczeć, gdy mąż powie jej w złości, że idzie na dziwki (a ona nie chwyci ironii): „Gdzie cię niesie?! W domu masz! Mnie rżnij!!!”. Gdyż u Pasikowskiego mąż i żona, mężczyzna i kobieta to jakby z definicji kot i antykot, pies i antypies, człowiek i rzecz. Seks czysto mechaniczny Rękojmią obcości obu płci w filmach Pasikowskiego są sceny
Tagi:
Bożena Umińska









