Polska to nie tylko Warszawa i jej problemy

Polska to nie tylko Warszawa i jej problemy

Przez ostatnie 25 lat obywatele niejednokrotnie słyszeli z ust polityków i urzędników, że są najważniejsi. Pan mówi, że chce zejść na dół i rozmawiać o realnych bolączkach z ludźmi. To już było…

– …ale ja nie będę roztaczał utopijnej wizji i zapewniał, że załatwię i rozwiążę problemy wszystkich obywateli. W Fundacji Helsińskiej zorganizowaliśmy jakiś czas temu spotkania z organizacjami zajmującymi się bezdomnością i udało nam się dzięki temu opracować może nie receptę, ale dość precyzyjną diagnozę sytuacji bezdomnych i wiemy, co trzeba zrobić na tym odcinku. Takie działanie zrywa z pewnymi ustalonymi schematami poznawczymi. Dzięki temu zaczynamy patrzeć na problemy społeczne szerzej, obejmując wiele niewidocznych z Warszawy grup społecznych i ich bolączek. Zawsze będą osoby, którym nie będzie się podobała moja aktywność np. w sferze gejów czy lesbijek. Przede wszystkim musimy jednak jako społeczeństwo odrobić lekcję z wyobraźni w sferze prawnej, czyli uświadomić sobie, jakie mamy prawa i przyjąć pewne standardy praw człowieka jako elementarne wyposażenie naszego myślenia o nas samych.

Po pierwsze – obywatel

Chce pan pomagać bezdomnym, ale również gejom i lesbijkom. Dochodzą do tego jeszcze organizacje pozarządowe. Prawica nie odpuści, zamkną pana w klatce z etykietą lewaka.

– Ja jednak chyba wymykam się tym kryteriom. Nie mam problemu z tym, żeby pomagać np. kibicom, którzy zostali tymczasowo aresztowani czy przedsiębiorcom skrzywdzonym przez państwo. To, że uważam, że małżeństwa homoseksualne są ok, nie przekłada się na moje dążenie do zmiany konstytucji. Mam stać na straży prawa i wolności obywateli, ale nie mogę dążyć do tak poważnej zmiany jak zmiana Konstytucji. To absolutnie wykracza poza mandat rzecznika prawa obywatelskich.

Rzecznik praw obywatelskich działa nie w społecznej próżni, tylko w społeczeństwie, a ono jest zróżnicowane pod względem wyznawanych wartości i poglądów. Siłą rzeczy będzie się pan musiał zmierzyć z konkurencyjnymi wizjami rzeczywistości. Dynamika polityczna wskazuje na zmianę, która może zaostrzyć żądania pewnych środowisk kosztem wolności innych.

– Rzecznik musi sobie zdawać sprawę, że będzie przedmiotem ataków, tak jak została zaatakowana pani Irena Lipowicz za projekt o gender w przedszkolach. Dla mnie zajmowanie się tematami, które wciąż wywołują kontrowersje, to jest zajmowanie się sprawami związanymi z ludzką krzywdą. Mam tę konkretną kobietę, która ze względu na różne okoliczności związane z jej życiem chciała przerwać ciążę, ale nie mogła, i widzę jej krzywdę. Ja ten przypadek interpretuję w kategoriach krzywdy, inni interpretują to ideologicznie. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku osób homoseksualnych. Oni również doznają krzywdy, ponieważ nie mogą uregulować swojego życia prywatnego i rodzinnego. To jest dla mnie kwestia godnego życia i prawa do niego, aby istniała choć szczątkowa regulacja związków partnerskich.

Pierwszy punkt pana programu brzmi „po pierwsze obywatel”. Jak będą wyglądać pana relacje z obywatelami? Wiemy już, że będzie pan blisko ludzi.

– Ludzie powinni żyć ze świadomością, że urząd Rzecznika Praw Obywatelskich został stworzony dla nich. Obywatel musi mieć przekonanie, że rzecznik praw obywatelskich jest po jego stronie. Gdy mówię o obywatelach, myślę o ich problemach. Moim zdaniem bardzo istotne są np. sprawy sądowe i chciałbym wykorzystać instrumenty, którymi dysponuję, do poprawy sytuacji. Jeśli rozważam wniesienie kasacji w jakiejś ważnej sprawie, to chciałbym się spotkać z tym człowiekiem i porozmawiać. Korona z głowy rzecznikowi nie spadnie, jeśli przystąpi do jakiejś ważnej sprawy cywilnej, która ilustruje poważny społeczny problem. Chciałbym też zaangażować pracowników biura, żeby częściej wychodzili w teren. Mam świadomość, że zaufanie do pracy sądów jest nadwyrężone, ale nie można wylać dziecka z kąpielą. Bardzo łatwo jest powiedzieć, że w Polsce sądy są złe, zróbmy rewolucję. Gdy zaczniemy od tej strony, to skończy się tym, że nie będzie niezależnych sądów i trzeciej władzy. Wówczas sami będziemy przedmiotem instrumentalnego traktowania przez władzę. Obywatel pobity przez policję będzie mógł zapomnieć o tym, że kiedykolwiek dostanie jakieś zadośćuczynienie, bo żaden sąd nie odważy się wydać wyroku przeciwko ministerstwu spraw wewnętrznych. Dlatego powtarzam: szanujmy niezależność trzeciej władzy.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 26/2015

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy