Pomóżmy uchodźcom naprawdę

Pomóżmy uchodźcom naprawdę

Nie pogarszajmy ich sytuacji

Być może jednak niewielu z tych, którzy wzywają teraz do przyjmowania uchodźców w Polsce/Europie, jest w stanie wyobrazić sobie, że ci ludzie wcale nie chcieliby opuszczać swoich domów i osiedlać się na Zachodzie. Decydują się na ten ryzykowny krok, gdyż znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, to ono przymusiło ich do porzucenia bliskich, dobytku i kultury. Ucieczka to zaledwie cząstka nieszczęść, na które zostali skazani. Mieszkańcy tej części świata oczekują jednego – byśmy przestali przykładać się do pogarszania sytuacji w ich domach. Przyczyna ich dramatu jest bowiem ogólnie znana. I nie chodzi tu o niestabilną politykę w tych krajach, brak bezpieczeństwa czy konflikty religijne, jak mogłoby się wydawać. To jedynie symptomy, rezultaty cynicznej gry, w którą zaangażowane są najbogatsze kraje świata. Problemy na Bliskim Wschodzie powodowane są – od setek lat – imperialną polityką Zachodu. Skutkiem tej samej polityki jest także nowy militaryzm w regionie – mający na celu zachowanie bezpieczeństwa i równowagi ekonomicznej – oraz rozprzestrzenianie się islamskiego fundamentalizmu. Nieszczęściem krajów takich jak Irak, Libia czy Syria jest to, że mają surowce, a przede wszystkim ropę naftową. Syria w roku wybuchu „rewolucji” miała spłacić swój ostatni zagraniczny dług i uniezależnić się od hegemonów. Gospodarka Egiptu, dziś tak umiejętnie reanimowana przez nowego prezydenta, rozwijała się przed wybuchem arabskiej wiosny w bardzo szybkim tempie.

Społeczność międzynarodowa mogłaby zareagować na dramat uchodźców w sposób, który miałby szansę skutecznie wpłynąć na poprawę ich sytuacji. Jeśli tylko nasza troska o los tych ludzi byłaby autentyczna, protestowalibyśmy przeciwko prowadzeniu podwójnej gry przez bogate kraje Unii Europejskiej, które pod przykrywką oficjalnych działań na rzecz pomocy imigrantom i rozlokowania ich w krajach unijnych, podtrzymują swoją nieczystą politykę w tej części świata. Powinniśmy je rozliczyć z angażowania się w politykę bliskowschodnią, domagać się od nich zaprzestania ingerencji w wewnętrzne sprawy regionu – poza realną pomocą – i tym samym pozwolić mu na zmierzenie się z problemem terroryzmu. Powinniśmy wreszcie wyrazić swój sprzeciw wobec finansowania terroryzmu z Zachodu. To przecież takie kraje jak Wielka Brytania czy Francja zatrudniają legalnie osoby wspierające finansowo organizacje terrorystyczne, zamiast konfiskować i zamrażać ich konta, odcinając tym samym przepływ gotówki. Kraje zachodnie utrudniają Egiptowi procedury ścigania przestępców i w sposób niezwykle arogancki je kwestionują. Chiny, w których żyje przecież ok. 20 mln muzułmanów, dzięki restrykcyjnemu zapobieganiu podobnym praktykom nie mają problemu z terroryzmem. Tymczasem powszechnie wiadomo, że Arabia Saudyjska oraz Katar wspierają finansowo (oraz medialnie poprzez kanał Al-Dżazira) islamskie milicje w Syrii i w Iraku, a Państwo Islamskie sprzedaje ropę Turcji. Bez trudu można by znaleźć nabywców owych najnowocześniejszych toyot z napędem na cztery koła, używanych przez bojowników Państwa Islamskiego, zwracając się do producenta i sprawdzając niepowtarzające się przecież numery seryjne. Można by również ustalić, z kim Państwo Islamskie prowadzi interesy, i tym samym dotrzeć do zakulisowych beneficjentów jego zbrodni. To wszystko są działania, które z łatwością można by wykonać w ramach prawa międzynarodowego i przy odrobinie dobrej woli.

Ciąg dalszy matactw nastąpi

Rozmowa o imigrantach jest rozmową zastępczą, podobnie jak rozmowa o islamofobii. Odciąga naszą uwagę od rzeczywistych przyczyn tej sytuacji i sposobów jej poprawienia. Zamiast na finansowaniu terroryzmu skupiamy się na „niehumanitarnych” sposobach walki z nim. Zamiast rozmawiać o eskalowaniu przemocy na Bliskim Wschodzie i rozniecaniu konfliktów religijnych, media lekceważą te masowe obawy. W ten sposób niejako przyczyniają się do tworzenia radykalizmów. I oczywiście ten chybiony dyskurs legitymizuje wszelkie skrajne następstwa.
Przede wszystkim zaś powinniśmy otwarcie mówić o tym, co rozgrywa się na naszych oczach w tamtym regionie. Jesteśmy bowiem świadkami tego, jak światowi potentaci opanowują rynek surowcowy w upadłych krajach Bliskiego Wschodu i Afryki. Właśnie toczą się nieformalne rozmowy poszczególnych rządów i podpisywane są najkorzystniejsze umowy gospodarcze. Rezultaty tych porozumień objawią się już w najbliższej przyszłości w Libii, gdy poznamy nowy porządek i rozkład sił polityczno-gospodarczych. W oczekiwaniu na dalszy ciąg matactw możemy oczywiście opłakiwać dantejskie sceny na Morzu Śródziemnym, niczego to jednak nie zmieni.

Autorka jest tłumaczką literatury arabskiej i polskiej, doktorem nauk humanistycznych UAM w Poznaniu, laureatką Wyszehradzkich Rezydencji Literackich, mieszka w Kairze

Foto: Anadolu/EASTNEWS

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 37/2015

Kategorie: Opinie

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy