Pompowanie szpiega

Pompowanie szpiega

fot. Wlodzimierz Wasyluk/East News Warszawa, 08.07.2016 Fragment wystawy w Ogrodzie Saskim poswieconej pulkownikowi Ryszardowi Kuklinskiemu przygotowanej przez Izbe Pamieci plk Ryszarda Kuklinskiego n/z Ryszard Kuklinski (L) na Placu Czerwonym w 1975 roku

Fakty przeczą tezom Macierewicza. Kukliński nie działał na rzecz niepodległości Polski, nie uratował świata przed III wojną, nie był najlepszym agentem w polskim sztabie Stało się to, co miało się stać. Prezydent Andrzej Duda, na wniosek szefa MON Antoniego Macierewicza, pośmiertnie awansował Ryszarda Kuklińskiego do stopnia generała brygady. Tak oto na naszych oczach wynagrodzone zostały wiarołomstwo i zdrada. Po co? Jeszcze w lutym, gdy Antoni Macierewicz przesyłał prezydentowi swój wniosek w sprawie awansu Kuklińskiego, mówił, że jego intencją jest okazanie „oczywistej wdzięczności” pułkownikowi za „niebezpieczne” i „intensywne” działanie na rzecz niepodległości Polski. Macierewicz stwierdził też, że wzór Kuklińskiego powinien przyświecać wszystkim, a pośmiertny awans jest aktem, który pokaże, jakie „w trudnych czasach, które są przed nami, ale i w trudnych czasach, które są za nami, są postawy przez państwo polskie aprobowane i które formują nasz naród i naszą świadomość narodową”. Tyle szef MON. Tylko że, po pierwsze, fakty, które już znamy, przeczą tezom Macierewicza. Kukliński nie działał na rzecz niepodległości Polski, bzdurą są też filmowe tezy, że uratował świat przed III wojną światową. Ba! Nie był też najlepszym agentem amerykańskim w polskim Sztabie Generalnym, poza tym nie wiadomo, na czyje konto tak naprawdę szpiegował. Po drugie, jego nominacja na generała wprowadza chaos w ład państwowy i społeczny. Jeżeli bohaterem ma być zdrajca, to jak traktować tych, którzy rzetelnie pracowali, budując siłę państwa? Kto ma być wzorem – człowiek, który przekazywał tajne informacje innemu państwu, czy np. budowniczy Portu Północnego, dzięki któremu Polska uzyskała niezależność od dostaw ropy z ZSRR i który do dziś służy krajowi? Które zachowanie ma być wzorem dla przyszłych pokoleń? Kto ma być symbolem sprzeciwu wobec tamtego ustroju – szpieg innego państwa czy działacze opozycji pracujący z otwartą przyłbicą? I przede wszystkim: czy żołnierz lub funkcjonariusz państwowy może sobie wybierać suwerena? Wybierać, komu ma służyć, a kogo zdradzić? Agent – ale czyj? Ryszard Kukliński funkcjonuje dziś w dwóch postaciach. Pierwsza to ten znany z filmu „Jack Strong”, nowe wcielenie agenta J-23. To wersja zmyślona, częściowo przez komórki CIA, częściowo przez scenarzystów, no i przez propagandystów prawicy. W niewielkim stopniu przypomina prawdziwego Kuklińskiego. A ten prawdziwy? Jego życiorys jest pełen luk i znaków zapytania. Kukliński, rocznik 1930, zaraz po zakończeniu wojny rozpoczął pracę w Straży Ochrony Obiektów we Wrocławiu. W tamtym czasie była to formacja ściśle współpracująca z Urzędem Bezpieczeństwa i z Informacją Wojskową, które nadzorowali oficerowie radzieccy. 7 marca 1946 r. Kukliński został aresztowany, oskarżono go o napad rabunkowy z bronią w ręku. 13 kwietnia 1946 r. wyszedł z aresztu. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie mogłyby dać materiały z jego teczki personalnej. Ale ich nie ma. Na przełomie lat 1952-1953, w apogeum stalinizmu, większość dokumentów, ok. 20, została z niej wyjęta. Kto je wyjął? Dlaczego? W 1948 r., dwa lata po aresztowaniu, Kukliński rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkole Piechoty nr 1 we Wrocławiu. W 1950 r. decyzją szefa Sztabu Generalnego WP gen. broni Władysława Korczyca został wydalony z uczelni. Ale już dwa tygodnie później ten sam gen. Korczyc zdecydował o przywróceniu go do szkoły. Sprawą tą zajmował się również główny inspektor szkolenia gen. broni Stanisław Popławski. Ktoś musiał w sprawie 20-letniego podchorążego interweniować, i to ktoś bardzo wpływowy, mający dojścia do najważniejszych generałów w Polsce. A przypomnijmy, że Władysław Korczyc i Stanisław Popławski byli radzieckimi generałami, jednymi z najbliższych współpracowników marsz. Rokossowskiego. Obaj zresztą, pierwszy w roku 1954, drugi w 1956, wrócili do ZSRR. Innymi słowy, nad młodym podchorążym już wówczas opiekę sprawowała jakaś ważna siła. Po promocji został wysłany nie do odbycia służby w którymś z okręgów wojskowych, jak to praktykowano, ale do samej centrali, do Departamentu Personalnego MON. I dopiero po dwóch miesiącach skierowano go do służby w 14. dywizji w Pile. Jak tłumaczyć to skierowanie prostego chorążego z Wrocławia do kluczowego departamentu w centrali? To wyróżnienie? Dodajmy jeszcze jeden element – otóż dwa miesiące wystarczały do odbycia szkolenia specjalnego w Oficerskiej Szkole Informacji Wojskowej w Wesołej pod Warszawą. Ich człowiek w WSW Kolejne lata życia Kuklińskiego są lepiej udokumentowane. W roku 1951 otrzymał awans na podporucznika.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 44/2016

Kategorie: Kraj