Poród? Tylko w domu!

Rodząc w domu, czuły się najbezpieczniej. Nie zamieniłyby tego nigdy na najlepsze nawet warunki szpitalne Joannie poród kojarzy się z zapachem domowego ciasta, pieczonego dla położnej. Dominika pamięta oczy swojego męża, który zgodził się wziąć na siebie całą odpowiedzialność. Magda nie zapomni nigdy chwil tuż po porodzie, spędzonych we trójkę, całą rodziną, w swojej sypialni. Trzy kobiety urodziły dziecko tam, gdzie – jak mówią – czuły się najbezpieczniej, czyli we własnym domu. Witold, niebieskooki blondynek, jest uśmiechnięty i wędrując po kocu w parku, gdzie rozmawiam z jego mamą, częstuje mnie borówkami. To właśnie niedaleko tego parku, na szóstym piętrze w 10-piętrowym bloku na warszawskiej Ochocie, rok i trzy miesiące temu, w sypialni swoich rodziców, Witold przyszedł na świat. Magdalena Elżanowska, energiczna 33-latka, z wykształcenia leśnik, chciała rodzić tam, gdzie będzie czuła się bezpiecznie. – To jest naturalne – tłumaczy Magda. – W świecie zwierząt samica szuka odpowiedniego miejsca, by urodzić swoje potomstwo. Nikt jej nie zawozi do weterynarza. Położna proponuje seks Do porodu rodzinnego Magdę zachęcił też artykuł o domowych porodach Holenderek. Przed szpitalem zawsze czuła strach, a opowieści koleżanek o strasznych szpitalnych porodach (i o tym, jak to po przyjeździe do szpitala zatrzymuje się akcja porodowa) już zupełnie odwiodły ją od pomysłu pobytu na porodówce. Decyzję Magdy poparł jej mąż Michał. Do dziś wspomina poród żony jako jedno z najbardziej intymnych, najważniejszych wspólnych doświadczeń. To na jego ramieniu wspierała się podczas bolesnych skurczów, to on podawał jej wodę z miodem i cytryną, wszystko przeżyli do ostatniego momentu razem. I ta chwila, kiedy już byli we trójkę… we własnym łóżku. We własnej sypialni. Po porodzie wszystkim zajęły się położne, a oni z małym Witoldem położyli się do małżeńskiego łoża, żeby odpocząć. I obudzili się rano we troje, w swoim domu, blisko siebie, z dzieckiem przy sobie. Magda mówi, że warto było rodzić w domu choćby dla takiego poranka. Kilka dni przed porodem Magdzie włączył się instynkt wicia gniazda: – Nie przepadam za sprzątaniem, ale wtedy szorowałam wszystko dokładnie, łącznie ze ścianami – wspomina. Gdy zaczęły jej odchodzić wody, poszli z mężem na targ po zakupy. Wrócili i ugotowali zupę warzywną. Magda do dziś pamięta swoje zdziwienie, gdy do domu przyszła pierwsza położna (Witold przyszedł na świat w obecności dwóch) i zaproponowała Magdzie i Michałowi przed porodem… seks, tłumacząc, że podczas orgazmu wydziela się oksytocyna, naturalny przyspieszacz akcji porodowej. – W którym szpitalu by coś takiego zaproponowali!? – żartuje Magda. Witold przyszedł na świat po sześciu godzinach od rozpoczęcia akcji porodowej. W czasie porodu Magdzie zachciało się pooglądać kabaret, mąż włączył DVD i obejrzeli razem z położną jeden skecz w wykonaniu Macieja Stuhra. Magda śmiała się, rodząc w domu. Krzyczała z bólu również (sąsiedzi zostali uprzedzeni). Najgorszy moment? Magda: – Jeden raz w trakcie skurczu położyłam się na łóżku. Ból nie do zniesienia. Horror! Nie wyobrażam sobie, jak kobiety mogą rodzić w szpitalu w pozycji leżącej. Obie położne i mąż cały czas ją wspierali. W ostatniej fazie porodu, gdy główka była już widoczna, jedna z nich uspokoiła Magdę: – Teraz to już na pewno urodzisz siłami natury i w domu. I urodziła. Na klęcząco na podłodze sypialni. Witold nie płakał, położna położyła go od razu na brzuchu mamy. Magda bardzo szybko doszła do siebie. Następnego dnia dziecko przyjechał obejrzeć pediatra, a także dziadkowie, którzy o tym, że Magda z Michałem rodzili w domu, dowiedzieli się dopiero po wszystkim. Mama Magdy była na początku przestraszona, jest cytologiem. Zna różne historie i wie o wielu komplikacjach przy ciąży i porodzie, Magda wiedziała, że będzie się denerwować, dlatego nie chciała jej o niczym mówić. – Jeśli zdecyduję się na drugie dziecko, mama na pewno się domyśli, że znowu będę chciała rodzić w domu – mówi Magda. Inaczej sobie nie wyobraża: – Świadomość, że jest się u siebie, jest nie do przecenienia – tłumaczy. – Na tym właśnie chyba polega poród, że człowiek musi pozostać w spokojnym miejscu, bardzo się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 46/2010

Kategorie: Zdrowie