Politycy i dyplomaci przez 30 lat bezkarnie wykorzystywali seksualnie dzieci z sierocińców „Portugalią wstrząsa ostry kryzys tożsamości”, pisze dziennik „Diario de Noticias”. „Przez 25 lat od wprowadzenia demokracji nie przeżywaliśmy tak szokujących i demoralizujących czasów”, twierdzi wybitny pisarz Antonio Mega Ferreira na łamach magazynu „Visao”. Zdaniem brytyjskiej gazety „The Independent”, obywatele tracą zaufanie do polityków i systemu prawnego – Portugalia przeżywa być może najcięższe chwile od czasu tzw. rewolucji goździków z 1974 r. Prezydent Jorge Sampaio mówi o narodowej hańbie. Oto bowiem w tym słonecznym iberyjskim kraju rozpętała się afera pedofilów, którzy przez prawie 30 lat wykorzystywali seksualnie dzieci z państwowych sierocińców i ośrodków opieki Casa Pia (Pobożny Dom). Szczególne oburzenie społeczeństwa wywołał fakt, że większość skrzywdzonych to głuchoniemi chłopcy z internatu Pina-Manique w Lizbonie. Istnieją poważne dowody, że w skandal zamieszani są wysoko postawieni politycy, dyplomaci i luminarze ze świata mediów. Za kraty trafił m.in. były parlamentarzysta, rzecznik partii socjalistycznej i eksminister pracy w socjalistycznym rządzie, 38-letni Paulo Pedroso. Jak twierdzi dziennik „Expresso”, kilku chłopców zeznało, że Pedroso wykorzystywał ich seksualnie w domu byłego ambasadora Portugalii w RPA, dokąd przywiózł ich jeden z opiekunów. Były minister pracy został oskarżony o 15 przypadków pedofilii. Sąd odmówił przyjęcia kaucji. Także ambasador Lizbony w UNESCO i w RPA, Jorge Ritto, trafił do aresztu. W więziennej celi znalazł się najpopularniejszy prezenter telewizyjny Portugalii, 62-letni Carlos Cruz, który wcześniej prowadził kampanię medialną, aby uzyskać dla swego kraju prawo do zorganizowania piłkarskich mistrzostw świata w 2004 r. 4 czerwca przywódca socjalistów, Eduardo Ferro Rodrigues, był przesłuchiwany przez sąd w Lizbonie przez ponad pięć godzin. Według doniesień medialnych „nie brał on osobiście udziału w aktach pedofilii, ale im się przyglądał”. Niemal co tydzień media podają nowe nazwiska rzekomych podejrzanych, kraj huczy od plotek. Obywatele z niedowierzaniem przyjęli informacje, że sygnały o wykorzystywaniu seksualnym dzieci docierały do czołowych polityków kraju przez długie lata, jednak nie przedsięwzięto żadnych kroków, aby ukarać sprawców i ochronić dzieci. Jak pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, elita polityczna Portugalii zawsze potrafiła ukrywać swe skandale w rozbudowanej biurokracji. Była sekretarz stanu ds. rodziny, Teresa Costa Macedo, twierdzi, że już 20 lat temu przekazała policji dowody ohydnych przestępstw, zawierające fotografie oraz spisane zeznania skrzywdzonych chłopców, w tym kilku małych wychowanków Casa Pia, których przewieziono do domu portugalskiego dyplomaty w mieście Estoril. Tam dzieci były więzione i wykorzystywane seksualnie. Teresa Costa Macedo powiedziała w parlamencie, że o odrażających praktykach w Casa Pia już w 1980 r. wiedzieli prezydent Portugalii, Antonio Ramalho Eanes, i minister spraw zagranicznych, Jaime Gama. Telewizja państwowa sfilmowała sześciu chłopców, którzy opowiedzieli Eanesowi o swej tragedii, lecz program nigdy nie został wyemitowany. Władze państwowe nie podjęły żadnych działań, za to zorganizowany gang pedofilów rozpoczął kampanię zastraszania pani Costy Macedo: „Wtedy grozili, że mnie zabiją, obedrą ze skóry. Teraz grożą nawet moim wnukom”, mówi była sekretarz stanu. Policja początkowo zaprzeczyła, że Teresa Costa Macedo zebrała jakiekolwiek dowody. Potem jednak okazało się, że złożone przed laty szokujące dossier rzeczywiście istnieje. Domy opieki Casa Pia założone zostały w 1755 r. po potwornym trzęsieniu ziemi, które zrównało z ziemią Lizbonę i zostawiło wielu malców bez rodziców. Przez lata ta instytucja odgrywała szlachetną rolę, zapewniając sierotom i dzieciom z ubogich rodzin naukę i utrzymanie. Obecnie Casa Pia prowadzi osiem domów opieki, w których przebywa 4,6 tys. uczniów, z których około 700 mieszka w internatach. Jednak w latach 70. do Pobożnego Domu wkradło się zło. Szerzył je obecnie 46-letni Carlos Silvino, znany jako „Bibi”, wychowanek, a potem opiekun w tej charytatywnej instytucji. Silvino sam wykorzystywał seksualnie dzieci, które biciem, groźbami lub poprzez drobne prezenty zmuszał do uległości. Adwokat Pedro Namora wspomina, że gdy w 1975 r. był podopiecznym Casa Pia, usłyszał w toalecie wołanie: „Pedro, podaj mi papier toaletowy!”. Nagle drzwi się otworzyły, stanął w nich „Bibi” ze spuszczonymi spodniami i z całej siły
Tagi:
Krzysztof Kęciek









