Posłanka jak wywiadownia

Posłanka jak wywiadownia

Czy posłanka Elżbieta Radziszewska działa na szkodę polskich firm farmaceutycznych?

Elżbieta Radziszewska, posłanka Platformy Obywatelskiej z Piotrkowa Trybunalskiego, wystąpiła do zakładów farmaceutycznych z żądaniem ujawnienia najbardziej poufnych informacji zdradzających tajemnice handlowe przedsiębiorstw. Pismo w tej sprawie zostało rozesłane na firmowym druku klubu poselskiego. Wśród producentów leków wrze. Zdumiewa ich i bulwersuje, że wszystko odbywa się pod osłoną mandatu parlamentarnego. Pytają, czy firmy farmaceutyczne w Polsce są oficjalnie penetrowane przez wywiad gospodarczy. Na czyje zlecenie to się odbywa i czemu ma służyć? Wreszcie jaki interes mają w tym ugrupowania polityczne.
Posłanka poprosiła zakłady o konkretne informacje dotyczące procesu produkcji wybranych preparatów. Zestaw interesujących ją kwestii był obszerny i bardzo szczegółowy. „Czy preparat jest syntezowany w Polsce?”, pytała na początek. W przypadku odpowiedzi przeczącej oczekiwała wskazania, w jakiej postaci jest sprowadzany do kraju: jako gotowe pigułki, tabletki lub kapsułki, które u nas są jedynie pakowane, czy też substancja czynna leku importowana jest w masie. Kolejne pytania dotyczyły kraju, z którego zakład sprowadza substancję czynną, oraz „przez jakie państwa odbywa się tranzyt”.
Podobnie wypytywała też o podłoże i substancje pomocnicze używane do produkcji danego preparatu: „Są syntezowane w Polsce czy sprowadzane z zagranicy?”. A jeżeli zakład korzysta z zagranicznych komponentów, to „z jakiego kraju są importowane i przez jakie państwa odbywa się ich tranzyt”, dociekała.
„Czy surowce lub półprodukty stosowane w syntezie wytwarzane są w Polsce, czy sprowadzane są z zagranicy?”, drążyła dalej. Również w tym przypadku oczekiwała ujawnienia źródeł ich pochodzenia oraz precyzyjnego wskazania drogi, jaką przebyły w drodze do bram zakładu.
Listę kończyły pytania o tzw. biorównoważność leku. Badania takie ustalają, czy dany preparat zawiera to samo i działa tak samo jak lek oryginalny, który jako pierwszy uzyskał patent i stosowany jest do leczenia konkretnego schorzenia. Następne indagacje dotyczyły tego, w jakich laboratoriach lub ośrodkach preparat był poddany badaniom. Prosiła też o wskazanie daty rejestracji poszczególnych preparatów handlowych.
Adresatami wystąpienia posłanki były zakłady produkujące leki z grupy omeprazoli. Omeprazol hamuje wydzielanie soków żołądkowych, więc zawierające go preparaty są używane przez osoby cierpiące na wrzody żołądka oraz dwunastnicy. Stosowany jest również w leczeniu schorzeń spowodowanych przez nadkwasotę oraz w chorobie refluksowej. – Wysłałam pisma do ponad 20 zakładów – mówi Elżbieta Radziszewska.

Prześwietlanie zakładowych tajemnic

Spółka IMS Health analizująca rynek farmaceutyczny w Polsce w swoich raportach uwzględnia 12 preparatów z tej grupy. Różnią się nazwami, a każdy wytwarzany jest w innej firmie. Wśród producentów leków omeprazolowych są zarówno dawne Polfy, jak i zakłady należące do międzynarodowych potentatów farmaceutycznych.
– Nic nie wiem o takim liście, nie otrzymałem go – zapewnia Stefan Lubawski, dyrektor Polpharmy ze Starogardu Gdańskiego, nie kryjąc radości, że nie musiał odpowiadać na poselskie pytania. – Groziłoby to złamaniem tajemnicy handlowej i warunków licencji – twierdzi.
– Pani poseł dopytuje się o najbardziej poufne dane – denerwuje się dr Andrzej Ostrowicz z poznańskiego Biofarmu. – Byłem zaszokowany, kiedy dostałem to pismo.
– Za udostępnienie informacji, o które prosi pani poseł, grożą mi sankcje prokuratorskie. To dziwna korespondencja – mówi Janusz Koziara, dyrektor pabianickiej Polfy. – Kieruję zakładem ponad 20 lat, ale po raz pierwszy spotykam się z oczekiwaniem, abym działał na szkodę firmy.
Nie wszyscy chcą mówić o tej sprawie. Marek Januchowski, prezes Polfy z Grodziska Mazowieckiego, przez miesiąc okazał się nieuchwytny, a pytania przekazane do jego sekretariatu, mimo kilka razy składanych solennych zapewnień, pozostały bez odpowiedzi.
Dwaj inni szefowie przystali na rozmowę, pod warunkiem że ani oni, ani ich firmy nie pojawią się w artykule. – To nie pytania poselskie, ale wywiadownia gospodarcza prowadzona przez polityków – zakwalifikował pismo Radziszewskiej jeden z nich. Drugiego zaniepokoiło, że za prześwietlanie zakładowych tajemnic biorą się politycy.

Może wypaść z rynku

– Naciągana interpretacja. Nie ma w tym nic tajemniczego – zapewnia posłanka. – Pytałam o rzeczy jawne, oczywiste: kiedy lek był zarejestrowany, kiedy przebadany, gdzie przebadany, jakie leki mamy…
Gdyby tylko o to chodziło, to – jak zauważa prof. Marian Mikołaj Zgoda z Zakładu Farmacji Stosowanej łódzkiego Uniwersytetu Medycznego, a zarazem sekretarz Komisji Postaci Leku, Farmakokinetyki i Farmacji Klinicznej Polskiej Akademii Nauk – na opakowaniach leków sprzedawanych w Polsce są informacje o producencie i rejestracji. To standard. Coraz częściej zakłady podają także, gdzie i kiedy przebadano dany preparat.
Ale synteza omeprazoli jest skomplikowana i – zdaniem prof. Zgody – nikt jej w Polsce nie wykonuje. Obecnie najwięcej substancji biologicznie czynnych wytwarza się w Azji. Indie, Korea, Malezja stały się wręcz zagłębiami tej produkcji. Najpotężniejsze koncerny, także europejskie, tam właśnie lokują większość biotechnologii. Decyduje o tym rachunek ekonomiczny, bo w krajach azjatyckich jest najtańsza siła robocza. Prof. Zgodę zaniepokoiły więc pytania o źródła zaopatrzenia i trasę przewozu surowców do zakładu. – To tajemnica firmy – mówi wzburzony. – Dyrektor nie powinien, a nawet nie może jej ujawniać. Złamie bowiem wszelkie obowiązujące w tym zakresie przepisy. W konsekwencji zakład może wypaść z rynku.
Podobnie wypowiada się prof. Janusz Pluta z Zakładu Farmacji Stosowanej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Prof. Pluta jest też prezesem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego. – Jeżeli zakład funkcjonuje zgodnie z GMP, czyli z zasadą dobrej produkcji leków, wystarczy tylko to podać w odpowiedzi – przekonuje. – GMP obejmuje też surowce, półprodukty oraz ich pochodzenie. Natomiast ujawnianie źródeł zaopatrzenia narusza tajemnicę handlową i zakład nie może jej bezkarnie łamać.
– Te dane są jawne – denerwuje się Elżbieta Radziszewska. – Również droga, jaką surowce czy półprodukty przebyły do zakładu, bo to są informacje o leku. I zakłady mają obowiązek mi odpowiedzieć. A jeśli ktoś nie chce tego uczynić, to znaczy, że ma coś do ukrycia. Więc jeżeli mi nie odpowiedzą, to zastanowię się nad metodami wydobycia tych informacji. Zastanowię się też, co zrobić z tymi, którzy mi nie odpowiedzą. Myślę, że nie opłaca się nie odpowiadać. Po prostu się nie opłaca – grozi poseł Radziszewska.

Budzą niesmak

W trosce o obiektywizm wypowiedzi wymazuję na kopii pisma posłanki jej nazwisko i przynależność klubową. Moich rozmówców zapoznaję tylko z pytaniami w wystąpieniu Elżbiety Radziszewskiej.
Mirosława Jamrozińska-Toczyska, ekspert prawny Izby Gospodarczej Farmacja Polska, a równocześnie przewodnicząca Komisji Etyki Marketingowej, poselskie pismo uznaje za kuriozalne. Śmieszą ją pytania o kraje tranzytowe, bo jak je precyzyjnie wskazać w przypadku transportu morskiego lub lotniczego? No i, co szczególnie podkreśla, tajemnica produkcji leków jest strzeżona. Prawo farmaceutyczne zezwala na udostępnianie informacji z tego zakresu dopiero po uprzednim wskazaniu i uzasadnieniu interesu prawnego pytającego. Tymczasem autorka pytań poprzestała jedynie na odwołaniu się do ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. – W odpowiedzi poprosiłabym o wskazanie intencji oraz celów, do których autor listu wykorzysta informacje – podpowiada mecenas Jamrozińska-Toczyska. – Przecież mogą one być przedmiotem obrotu rynkowego.
– Informacje o źródle zaopatrzenia w surowce i drodze tranzytu mają wartość rynkową. Dużą wartość – zapewnia Małgorzata Wychowaniec, do lutego br. dyrektor Izby Gospodarczej Polfarmed (w lutym zmieniła pracę). – Dlatego nie są one jawne, ale poufne. Czy pytający zagwarantuje dochowanie tajemnicy? – zastanawia się głośno dyr. Wychowaniec. – Przecież takie pytania są penetrowaniem polskiego przemysłu farmaceutycznego. Nasze leki są tanie. Firm zainteresowanych wyrzuceniem z rynku polskich zakładów nie brakuje.
– Pytania nie są dociekliwe. Zmierzają jedynie do wydarcia firmie najważniejszej tajemnicy. Budzą niesmak – twierdzi dr Wojciech Matusewicz z Zakładu Farmakologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. – Te informacje mogą wykorzystać inne firmy, żeby się pozbyć konkurenta. Ale może też skorzystać z nich nowy, wchodzący na rynek podmiot gospodarczy, który chce się zająć zakupem oraz sprowadzaniem do Polski większych ilości substancji czynnej lub innych półproduktów. A na rynku farmaceutycznym króluje prawo dżungli.
Z raportów IMS Health wynika, że rynek preparatów omeprazolowych nie jest mały. W ciągu miesiąca Polacy wydają na nie łącznie (tabletki, kapsułki i środki aplikowane dożylnie) kilkanaście milionów złotych. Tort jest dzielony nierównomiernie: potentaci zgarniają po kilka milionów, a najmniejsze firmy za sprzedane preparaty dostają po kilkadziesiąt tysięcy. Zarazem ogólna kwota wydawana na leki omeprazolowe systematycznie rośnie, bo też przybywa osób ze schorzeniami przewodu pokarmowego.
Barbara Błońska-Fajfrowska, profesor ze Śląskiej Akademii Medycznej i przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia, nie jest zwolenniczką cenzurowania pytań. – Poseł ma prawo zapytać, ale rozsądek decyduje, co odpowiadający może ujawnić. Z pewnością nie powinien łamać obowiązujących przepisów, czyli np. zdradzać tajemnic służbowych. Być może, poseł nie wiedział, że chce uzyskać dane poufne – zastanawia się głośno. – W sejmowej Komisji Zdrowia jest zaledwie 13 lekarzy.

Co złowi posłanka

Elżbieta Radziszewska mandat poselski sprawuje drugą kadencję. Na początku lat 90. była w Piotrkowie Trybunalskim radną. W obecnej kadencji w Komisji Zdrowia współtworzy ową lekarską trzynastkę – ma drugi stopień specjalizacji. Wśród posłów Platformy Obywatelskiej uchodzi za najlepiej zorientowaną w sprawach opieki lekarskiej i ochrony zdrowia. Widoczna jest nie tylko na sali sejmowej – uczestniczy we wszystkich ważniejszych uroczystościach w swoim okręgu, często gości w mediach, zarówno ogólnopolskich, regionalnych, jak i lokalnych. Pod jej auspicjami organizowane są rajdy rowerowe, a sama chętnie spędza czas na moczeniu kija w Zalewie Sulejowskim. Czy na wędkę złapała się już złota rybka?
Z pewnością nie okazała się nią piotrkowska hurtownia leków Synapsa, której Radziszewska była współwłaścicielką. Interes szybko zakończył żywot w niezbyt jasnych okolicznościach. Dwie współudziałowczynie Synapsy, siostry W. i J., uznały, że zostały pokrzywdzone przez pozostałych wspólników, czyli klan Radziszewskich: Elżbietę, obecnie posłankę, jej brata oraz kuzyna, i wystąpiły przeciwko nim do sądu.
– Przeprowadzę analizę i zobaczę – poseł Radziszewska lakonicznie zbywa moje pytanie o cel zbierania informacji na temat produkcji omeprazoli. Zamiast sprecyzować ich przeznaczenie, określić charakter i zakres analizy, kończy rozmowę i żąda ujawnienia źródła informacji o swoim liście. – I tak ustalę, kto to zrobił, i wyciągnę konsekwencje – grozi na pożegnanie.

 

 

Wydanie: 12/2003, 2003

Kategorie: Kraj
Tagi: Jan Skąpski

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy