Gra o życie, gra o tlen, gra o tron

Gra o życie, gra o tlen, gra o tron

Warszawa 13.06.2004 Prezydent Aleksander Kwaśniewski głosuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego w komisji nr 458 przy ulicy Radosnej w Warszawie. PAP Radek Pietruszka rp/bp

Listy partii do Parlamentu Europejskiego. Co za kompromitacja Europa, Europa… Już niedługo po brukselskich korytarzach będą dreptać Mariusz Kamiński razem z Maciejem Wąsikiem. Dwaj więźniowie polityczni prześladowani przez Tuska wyjadą na polityczne wczasy. Mieli walczyć o Sejm, trwać jako nieugięci – i już nie będą. Przechadzając się po europarlamencie, będą mogli skinąć głową Marcinowi Kierwińskiemu, temu, który na nich nasłał policję i zaciągnął do zakładu karnego. Ewentualnie Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, jakby co – pułkownikowi. Temu, który kiedyś mówił, że idzie do Białegostoku, ale zmierza do Brukseli i Strasburga. Ciekawe bardzo, z kim teraz będzie prowadził długie rozmowy. Może z Jackiem Kurskim, o mediach publicznych? Bo przecież nie o Europie. W polskim systemie partyjnym wyjazd do Parlamentu Europejskiego to najwyżej ceniona synekura. Określają ją zarobki (ok. 50 tys. zł miesięcznie, uwzględniając diety) i faktyczny brak obowiązków. Owszem, dla kogoś, kto chce być aktywny, pracy znajdzie się aż nadto. Ale ten tryb życia wybiera niewielu posłów z Polski. Zdecydowana większość obija się w Brukseli i Strasburgu, mając gwarancję wysoko opłacanego próżniaczego życia.  Oczywiste jest więc, że miejsca na listach do PE należą do szczególnie wartościowych, zwłaszcza te biorące. To najcenniejszy kruszec, który mają w swoich rękach liderzy partii. Tak wygląda rzeczywistość, z której wyciągają wnioski. Poza tym pozycja liderów partii zależy od wyników wyborczych. Te dowodzą ich skuteczności, no i ustawią scenę polityczną przed wyborami prezydenckimi, więc trzeba manewrować. To jest ta gra: jednych o dobre życie, drugich o polityczny tlen.  PiS – gra o tlen O tlen gra PiS. To wiemy choćby od Donalda Tuska, który po wyborach samorządowych beształ działaczy Platformy, że dali go pisowcom, że pozwolili odzyskać inicjatywę. Partia Kaczyńskiego musi więc co najmniej powtórzyć wynik z 7 kwietnia. Wtedy będzie na fali.  Ale sytuacja Kaczyńskiego jest bardziej skomplikowana, bo za pomocą euromandatów musi spłacić zobowiązania partyjne. Nie ma już do rozdysponowania ministerstw ani spółek skarbu państwa. Musiał więc tak ułożyć listy, by nagrodzić za wierną służbę, pokazać, że tylko on rozdaje w partii karty, ale nie odstraszyć wyborców. Jak to wszystko pogodzić? Wykreślił z list Ryszarda Legutkę i Zdzisława Krasnodębskiego. Chciał wykreślić Jacka Saryusza-Wolskiego, ale ostatecznie go przywrócił, ma on kandydować w okręgu lubelskim, gdzie jedynką będzie Mariusz Kamiński. Na listach jest też Maciej Wąsik – będzie dwójką na Mazowszu, za Adamem Bielanem. Inne jedynki PiS to m.in. Daniel Obajtek (Podkarpackie), Jacek Kurski (Warmińsko-Mazurskie i Podlaskie), Anna Fotyga (Pomorskie), Kosma Złotowski (Kujawsko-Pomorskie), Małgorzata Gosiewska (Warszawa, na miejscu drugim PiS wystawiło Tobiasza Bocheńskiego), Witold Waszczykowski (Łódź), Wojciech Kolarski (Wielkopolska), Beata Szydło (Małopolskie i Świętokrzyskie), Jadwiga Wiśniewska (Śląskie, kolejne miejsca na śląskiej liście zajęli Patryk Jaki i Izabela Kloc), Anna Zalewska (Dolnośląskie i Opolskie) oraz Joachim Brudziński (Zachodniopomorskie i Lubuskie). Oto logika Kaczyńskiego – partia nagradza zasłużonych, nie daje im zginąć. Obajtek i Kurski są tego przykładem. Na marginesie dodajmy, że PiS, aby uniknąć oskarżeń o polexit, wymyśliło odpowiedź, że do innej Unii wchodziliśmy 20 lat temu, a inna jest teraz. Idzie więc do Unii, by ją zmienić. Czy to się sprzeda? KO – gra o tron To może się sprzedać, bo Tusk, jeśli chodzi o listy do Brukseli, jest w niemal identycznej sytuacji jak Kaczyński. Też musi je kleić z ludzi, którzy na Unii się znają, i tych, którym chce dać miękkie lądowanie. A to jest gorszące. W Koalicji Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego kandydować ma trzech ministrów – minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz (będzie startował z Małopolski), minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński (z Warszawy) i minister aktywów państwowych Borys Budka (ze Śląska, w miejsce Jerzego Buzka). To nie są jacyś drugorzędni ministrowie, ale szefowie kluczowych resortów, wypełniający bardzo ważne zadania.  Sienkiewicz jeszcze dwa miesiące temu deklarował, że do Brukseli się nie wybiera. „Plotki o mojej śmierci na cmentarzysku politycznych słoni proszę sobie odpuścić”, mówił „Newsweekowi”. I proszę. Patrząc na jego paromiesięczny urobek, odnosi się wrażenie, że ten wyjazd to rejterada, bo pan minister zostawia po sobie rozgrzebane sprawy. Jego sztandarowym zadaniem miało być odebranie PiS mediów publicznych i przekształcenie ich w autentycznie publiczne. To mu się udało, ale najwyżej częściowo. O bałaganie w TVP krążą legendy, ustawa o mediach publicznych jest w proszku.  Największą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc 30,00 zł lub Dostęp na 12 miesięcy 250,00 zł
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2024, 2024

Kategorie: Kraj