Posprząta po Brexicie

Posprząta po Brexicie

Krótko po nominacji znalazła się na ustach całej Wielkiej Brytanii – przygotowana przez nią reforma podległych ministerstwu spraw wewnętrznych służb mundurowych (w tym policji i służby granicznej) zakładała przeniesienie części odpowiedzialności za utrzymanie porządku publicznego na obywateli. May chciała, by na Wyspach powstały oddziały straży obywatelskiej, które odciążyłyby policję zwłaszcza w trudnych do kontrolowania dzielnicach zdominowanych przez imigrantów. Projekt natychmiast spotkał się z ogromnym sprzeciwem jej adwersarzy politycznych. Były burmistrz Londynu laburzysta Ken Livingstone nazwał go „militaryzacją społeczeństwa”, przeciwni byli również współrządzący krajem w koalicji z torysami Liberalni Demokraci, obawiający się wzrostu antyimigranckich nastrojów i fali populizmu wśród ochotniczych oddziałów. Theresa May nie zamierzała jednak się zatrzymywać – głęboko zreformowała strukturę policji, pozbawiając jej starszych dowódców wielu przywilejów, wprowadziła też urząd demokratycznie wybieranych komisarzy, sprawujących nadzór nad lokalnymi jednostkami policji. Niemal z miejsca poszerzyła też uprawnienia mundurowych – otwarcie zachęcała do używania armatek wodnych przeciwko nielegalnym zgromadzeniom i protestom. Szczególnie głośno o tej metodzie zrobiło się w 2011 r., gdy londyńscy policjanci pacyfikowali w ten sposób uczestników zamieszek na ulicach południowych i wschodnich dzielnic stolicy.

Antyimigrancka krucjata

Wtedy też zaczęła się prywatna krucjata pani minister przeciwko imigrantom. Wprawdzie już rok wcześniej May wzbudziła kontrowersje zapowiedzią ograniczenia migracji na Wyspy do 100 tys. osób rocznie, jednak dopiero po londyńskich protestach ruszyła do aktywnej walki z przybyszami z innych krajów. Od tamtego momentu zdążyła już publicznie oskarżyć imigrantów niemal o wszystkie kłopoty brytyjskiego społeczeństwa, od przestępczości i zwiększonego użycia narkotyków, przez wyłudzanie świadczeń publicznych i okradanie brytyjskiego budżetu, po kwestie światopoglądowe, w tym erozję tradycyjnych brytyjskich wartości społecznych. Antyimigranckie deklaracje szybko zrobiły z niej jedną z najbardziej nielubianych postaci klasy politycznej. Sama jednak z roku na rok dostarczała krytykom coraz więcej amunicji. Zanim wyspiarską politykę zdominowały kwestie szkockiego referendum i wyjścia z Unii Europejskiej, May zdążyła zaapelować do brytyjskich uczelni o zaprzestanie rekrutowania zagranicznych studentów, gdyż działa to na szkodę tamtejszego systemu edukacji wyższej i blokuje możliwości rozwoju najzdolniejszym młodym Brytyjczykom.

W świetle tej prywatnej wojny z imigrantami dziwić może fakt, że Theresa May nigdy nie poparła otwarcie kampanii na rzecz Brexitu. Przeciwnie, była zwolenniczką pozostania Wielkiej Brytanii w strukturach unijnych, choć aktywność w obozie popierających niewychodzenie z Unii ograniczyła do sporadycznych wizyt na wiecach, głównie w początkowej fazie kampanii. Dlatego nie do końca da się w tej chwili przewidzieć, w jakim stylu nowa premier będzie się targować z Brukselą o kształt przyszłych relacji z Unią. Wprawdzie chwilę po poniedziałkowej ostatecznej rezygnacji Camerona zadeklarowała, że odwrotu od Brexitu nie będzie, a ona sama niechętnie pójdzie na jakiekolwiek ustępstwa, wiadomo jednak, że nie wszystko – a może nawet niewiele – będzie od niej w tych rozmowach zależało. Część państw założycieli Unii, w tym Francja i Belgia, domaga się rychłych i twardych negocjacji z Londynem – chce bowiem dla przykładu ukarać Wielką Brytanię za referendalną wpadkę i cios zadany europejskiej jedności.

Johnson kolegą Waszczykowskiego

Ważnym czynnikiem będzie też skład jej rządu. May powołała do niego zarówno przedstawicieli obozu brexitowego, jak i otwartych zwolenników pozostania w Unii. Wskrzesiła też dawnych rywali – niespodzianką była przede wszystkim nominacja Borisa Johnsona na szefa ministerstwa spraw zagranicznych. Z kolei głównym negocjatorem warunków wyjścia z Unii został David Davis, jeden z liderów wewnątrzpartyjnej opozycji przeciwko Davidowi Cameronowi. Obaj będą mieć znaczący wpływ na polityczny kurs nowego rządu, jednocześnie ponosząc za niego dużo mniejszą odpowiedzialność. Na świeczniku przez najbliższe lata będzie przede wszystkim Theresa May, druga w historii kobieta premier Wielkiej Brytanii. W zależności od skutków brexitowych negocjacji może się okazać albo nową żelazną damą, która zdefiniuje na lata ekonomiczną i społeczną rzeczywistość w Wielkiej Brytanii, albo wykiwaną przez partyjnych kolegów ambitną, ale nieco naiwną liderką, która będzie musiała sygnować polityczne samobójstwo własnego kraju.


Najważniejsi ministrowie rządu Theresy May:

Philip Hammond     – kanclerz skarbu
Boris Johnson     – minister spraw zagranicznych
Amber Rudd*     – minister spraw wewnętrznych
David Davis     – minister ds. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii
Michael Fallon      – minister obrony
Liam Fox      – minister handlu międzynarodowego
Elizabeth Truss     – minister sprawiedliwości
Jeremy Hunt     – minister zdrowia
Justine Greening     – minister edukacji
Chris Grayling      – minister transportu
Karen Bradley      – minister kultury
Andrea Leadsom     – minister środowiska
David Green      – minister pracy i polityki społecznej
Sajid Javid      – minister ds. samorządu terytorialnego
Priti Patel      – minister rozwoju międzynarodowego

Strony: 1 2

Wydanie: 2016, 29/2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy