Potrzebny przeciąg na lewicy

Potrzebny przeciąg na lewicy

Wszystkim działaczom zajętym liczeniem szabel i utrudzonym walką o jedynki na hipotetycznych listach zjednoczonej lewicy dedykuję wyniki badań Instytutu ARC Rynek i Opinia dla „Rzeczpospolitej”. Co z nich wynika dla SLD? Aż 85% wyborców SLD z 2011 r. jest zawiedzionych działaniami lewicy. Obecną linię partii popiera tylko 15% ówczesnych wyborców. Konsekwencją tych ocen jest deklaracja, że 50% nie zamierza już głosować na to ugrupowanie. Ale są też dobre wiadomości: 33% waha się, jak postąpić. Jest więc o kogo zawalczyć. Problemem wszystkich jakoś zorganizowanych formacji lewicowych jest ich programowa bezradność. Są potencjalni wyborcy, i to w całkiem sporej grupie, ale jak widzą w mediach tych, którzy mieliby ich reprezentować, tracą chęć głosowania. Zadziwiający monopol kilku osób, które reprezentują SLD w mediach, jest dla tej partii, a w konsekwencji także dla szerszej listy lewicowej, ćwiczeniem zbiorowego samobójstwa. Poza Leszkiem Millerem i Barbarą Nowacką pozostali są jak z podręcznika „Co zrobić, żeby nikt mnie nie lubił i uważał za słabo rozgarniętego?”. Mam świadomość, że to czasem jest krzywdzące, ale jeśli ktoś był w stu programach telewizyjnych, lecz poparcie u wyborców ma śladowe, wniosek z tego może być tylko jeden. Ci ludzie mogą w życiu robić wiele pożytecznych rzeczy, ale wybranie polityki jest straszną pomyłką. Pal licho, że oni się pomylili. Problem w tym, że kurczowo trzymają w rękach stery łódek, którymi płyną pasażerowie. I nie ma już co się łudzić. Jeśli lewica ma jakimś cudem wejść do Sejmu, musi wiele jedynek oddać ludziom spoza aparatu partyjnego. Ludziom, którzy w swoich dziedzinach osiągnęli realne sukcesy. Takim, którzy mają silną pozycję zawodową i szacunek w środowisku. Słyszę ciągle, że nie ma wroga na lewicy. To niestety taka niby-prawda. Bardziej niby. Bo nikt tak nie zaszkodził lewicy ani jej nie ośmieszył jak znani z imienia i nazwiska politycy, którzy pokazywali się pod jej szyldem. A przecież jest też wielu takich, którzy jeszcze tą chorągiewką machają, choć do lewicy jest im tak daleko jak na Księżyc. To można zmienić. To trzeba zrobić. Bo jeśli wyborcy mają znowu uwierzyć w lewicową listę, muszą ją otwierać takie osoby, które już to zaufanie mają. A konkretnie? Może by Czytelnicy podpowiedzieli? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 28/2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański