Pranie mózgów wirusem

Pranie mózgów wirusem

Z każdym kolejnym dniem pandemii coraz wyraźniej widać, jak daleko władzy do zwykłych ludzi. Rząd, wydając polecenia, zdejmuje z siebie odpowiedzialność. Najlepiej to widać w służbie zdrowia i oświacie. Praktycznie wszystkie obowiązki spadły na dyrektorów szpitali i szkół. Na nową drogę walki z wirusem dostali rozbudowany katalog nowych poleceń. I śladowe wobec tych zadań wsparcie materialne. Znaleźli się w takiej sytuacji jak żołnierze, których wysłano na front bez karabinów. Ale władza ma alibi i może znowu krytykować nauczycieli, że nie ogarniają e-learningu. I napuszczać na nauczycieli rodziców, którzy często po raz pierwszy w życiu tak długo siedzą ze swoimi dziećmi przy lekcjach. W matriksie żyją ci, którzy informacje o życiu w kraju czerpią z telewizji Kurskiego i wierzą, że władza radzi sobie sprawnie i skutecznie. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie ta wredna opozycja. Mimo tego prania mózgów wśród zwykłych ludzi jest coraz więcej lęku o przyszłość. Tę najbliższą, mierzoną w dniach. Przecież wyobraźnia u każdego pracuje. I do większości ludzi dociera, że oni też mogą być ofiarami. Że pandemia odbije się na ich pracy, zarobkach, możliwościach spłaty kredytów. Że plany urlopowe można już wykreślać z kalendarza. Jeszcze wierzą, że pawi ogon, jakim przez lata wachlowało ich PiS, pozwoli na przykrycie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 14/2020, 2020

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański