Prawo do dziecka

Prawo do dziecka

Konwencja bioetyczna Rady Europy zamiast kolejnych projektów ustaw o in vitro Ból, cierpienie, utrata nadziei, depresja – z tym wszystkim zmagać się muszą osoby, które chorują na niepłodność. Do tego dochodzi niezrozumienie choroby, złośliwe nieraz uwagi otoczenia, zarzuty „wygodnictwa” i „stawiania kariery ponad rodzinę”. In vitro jest światełkiem nadziei, często jedynym. Dotąd – dostępne tylko dla tych, którzy mogą zebrać na zabieg pieniądze. A już wkrótce, być może, zakazane lub znacznie ograniczone. Zamiast rozsądnego, europejskiego rozwiązania wymyśla się szereg niepotrzebnych projektów. Brak wiedzy W ubiegłym tygodniu Nelli Rokita, występując w „Kropce nad i”, niepłodnym parom serwowała jako receptę odpoczynek, urlop i kolację. Niepłodność nie jest według niej chorobą i wynika z problemów psychicznych i braku więzi rodzinnych. Niestety ten przykład pokazuje, jak rozpowszechnione są mity dotyczące niepłodności, i udowadnia, że szeroki dostęp do wiedzy niczego nie zmienił; że można wypowiadać się publicznie na tematy, w których wykazuje się kompletną ignorancję. „Czy rzeczywiście kobieta może się czuć szczęśliwa, gdy jest potraktowana jak klacz zarodowa, gdy jej mąż jest sprowadzony do roli dawcy nasienia, gdy dzieci zamiast ciepła matki dostają płyn hodowlany, szkło probówek i chłód zamrażarki?”, takie stwierdzenie pojawia się w artykule dr Urszuli Dudziak, z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL, osoby mocno zaangażowanej w zwalczanie prawa do in vitro. Pytanie o szczęście mogłaby zadać kobiecie, która dzięki temu zaszła w wymarzoną ciążę, i mężczyźnie, który wreszcie dowiedział się, że zostanie ojcem. Ale lepiej przecież wiedzą ci, którzy nigdy zabiegowi poddawać się nie zamierzali i nie zamierzają. Zarodek w stadium blastocysty nie posiada systemu nerwowego i „chłód zamrażarki” w niczym nie zaszkodzi jego samopoczuciu. I wbrew wszelkim omamom posła Jarosława Gowina – zamrażane embriony nie krzyczą i nie są „porzuconymi przez rodziców dziećmi”. Ale jakie szanse ma medycyna w starciu z ideologią? W przypadkach takich argumentów pozostaje jedynie ironia. Z argumentami medycznymi można by dyskutować. Niepłodność jest chorobą, o której mówimy, kiedy po roku współżycia bez środków antykoncepcyjnych para nie ma dziecka. Ok. 35% przyczyn niepłodności leży po stronie kobiety, 35% po stronie mężczyzny. W ok. 25% problem dotyka obojga partnerów, a w 5% przypadków przyczyna pozostaje nieznana. Postawa, którą prezentują przedstawiciele Episkopatu, wyklucza dyskusję i neguje opinie lekarzy. Przed wiekami wpisywano na kościelny indeks księgi Kopernika, zakazywano sekcji zwłok, podejrzane były transfuzje krwi i transplantacje. Później Kościół katolicki wycofywał się z tych zakazów. Można się spodziewać, że kiedyś i procedury wspomaganego rozrodu znajdą w oczach jego decydentów aprobatę. Tyle że dla tysięcy osób może już być za późno. Mowa nienawiści Przedstawiciele Naszego Bociana, rodzice dzieci poczętych metodą zapłodnienia pozaustrojowego, założyli stronę internetową www.proinvitro.pl, gdzie gromadzą informacje dotyczące in vitro. Ale jest także inna strona, „ściana wstydu”, na której zbierają pojawiające się w mediach krzywdzące i bolesne opinie, będące wyrazem złej woli albo też ignorancji. A tych, niestety, jest mnóstwo. Do dramatu osobistego, przeżywanego przez osoby niepłodne, dokłada się język nienawiści. Według konserwatywnych działaczy dzieci powinny się rodzić przy jedynej słusznej wizji miłości rodzicielskiej, a godność zarodka jest niezachwiana przy poczęciu w wyniku gwałtu, wśród rodzin patologicznych, w czasie pijackiej imprezy. Narusza się ją natomiast wtedy, kiedy rodzice z pełnym poświęceniem, po przejściu wielu badań i procedur, z nadzieją oczekują mającego się narodzić maleństwa, którego jedyną „winą” jest to, że komórki mamy i taty połączyły się nie w jajowodzie, a na szklanej płytce. Niepłodność miałaby być wynikiem: wczesnej inicjacji seksualnej, stosowania antykoncepcji, dużej liczby partnerów, rozwiązłości czy wcześniejszych aborcji. Dochodzi do tego, że osoby opowiadające o swoich problemach z płodnością czują się w obowiązku tłumaczyć się ze swoich doświadczeń seksualnych i niejednokrotnie podkreślają na wstępie, że np. partner seksualny jest pierwszym i jedynym w ich życiu, opowiadają o antykoncepcji bądź jej braku i tłumaczą się z takiej czy innej wizji związku i rodziny. Tymczasem czynników powodujących niepłodność, zarówno u kobiety, jak i u mężczyzny, jest mnóstwo, od chorób cywilizacyjnych, genetycznych przez endometriozę, zespół policystycznych jajników, torbiele, zaburzenia hormonalne, wady

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 26/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Agata Grabau