Mam dobrą wiadomość. Prawo zaczyna doganiać sprawiedliwość. Długo to wszystko trwa, ale, zdaje się, warto poczekać. Sądy w Polsce choć nierychliwe (oj, bardzo nierychliwe!), przynajmniej wydają się sprawiedliwe. „Intencją pozwanego Zbigniewa Wassermanna tak w wypowiedziach przed Sejmową Komisją Śledczą do spraw PKN Orlen, jak i przed mediami nie było kojarzenie powoda Jana Widackiego z jakąkolwiek działalnością przestępczą osób związanych z fundacją „Bezpieczna Służba”, w szczególności z Jeremiaszem Barańskim ps. Baranina, sugerowanie takich powiązań nie ma pokrycia ani w intencjach pozwanego, ani w faktach”, odszczekiwał przed Sądem Okręgowym w Krakowie pozwany Zbigniew Wassermann, ówczesny minister koordynator służb specjalnych. Dwa lata później, wykonując wyrok innego sądu, pozwany Wassermann musiał na własny koszt drukować następujące oświadczenie: „W oświadczeniu mojego autorstwa, które przekazałem do wiadomości mediów w dniu 17 stycznia 2006 r., stwierdziłem m.in., że działania i praktyki, których dopuszcza się „Gazeta Wyborcza”, wskazują na instrumentalną manipulację polityczną i naruszają normy Konstytucji RP. Stwierdziłem także, że „Gazeta Wyborcza” toczy zaciętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych. W związku z powyższym, z ubolewaniem przyznaję, że stwierdzenia te były nieprawdziwe i jednocześnie obraźliwe dla wydawcy „Gazety Wyborczej” – spółki
Tagi:
Jan Widacki