Przedwyborcze manewry samorządowe

Przedwyborcze manewry samorządowe

Jeśli ktoś twierdzi, że będzie zarabiał na obiektach wybudowanych na Euro 2012, organizując koncerty i wynajmując pomieszczenia, to jest w błędzie albo… W zdumiewających czasach przyszło nam żyć. Anomalie pogodowe towarzyszą anomaliom politycznym. Prawdziwe problemy nie interesują nikogo, a konflikt o krzyż, który w cywilizowanym kraju nigdy by się nie pojawił, rozpala wyobraźnię Polaków. Nie dziwi więc, że politycy coraz częściej sięgają po zadziwiające, by nie rzec humorystyczne działania. 5 lipca 2010 r. wrocławscy radni z Klubu Rafała Dutkiewicza zasadzili przed Domem Studenckim „Dwudziestolatka” przy placu Grunwaldzkim specjalnie sprowadzone na tę okoliczność z Holandii drzewko magnolii. Pod nim zakopano kapsułę czasu – metalową rurę z tekstem prezydenta Wrocławia z przesłaniem do kolejnych pokoleń, okolicznościową monetę z podobizną księdza Jerzego Popiełuszki, papierowy bilet semestralny oraz tekst z nutami piosenki o Wrocławiu. Widoczny to znak, że wybory samorządowe nadciągają wielkimi krokami. Na stronie internetowej www.klubdutkiewicza.pl znalazłem datowany na 11 marca 2010 r. wpis prezydenta Wrocławia pt. „Dolny Śląsk – polską Bawarią”, w którym Rafał Dutkiewicz dowodzi, iż „możemy stać się obszarem najszybciej rosnącego dobrobytu w skali Polski”, „korzystając z unikalnych gwarancji, w tym finansowych, które zapewniło Polsce wejście do Unii Europejskiej”. Zapewne tylko przez grzeczność nie wspomniał o rosnącym z miesiąca na miesiąc zadłużeniu Wrocławia. Na początku czerwca br. „Puls Biznesu” podał, że na każdego mieszkańca miasta nad Odrą i jej dopływami przypada ok. 2,8 tys. zł do spłaty. A dług ten systematycznie rośnie. Nie dziwi więc, że krytycy dorobku prezydenta Wrocławia porównują jego włości nie do niemieckiej Bawarii, lecz austriackiej Karyntii. Wrocław długami stoi Jeśli wierzyć Rafałowi Dutkiewiczowi, powołującemu się na dane statystyczne dotyczące stanu zamożności „pozamonetarnej”: „Dolny Śląsk jest jednym z najbiedniejszych regionów kraju”! Jednocześnie tempo rozwoju gospodarczego Wrocławia – zdaniem prezydenta – sięgało momentami niemal 13%. By nie burzyć jasności wywodu, autor tych słów nie wspomniał, że jednym z fundamentów owego wzrostu stały się w ostatnich latach kredyty. W tym miejscu związki Wrocławia z Karyntią stają się jasne. Na czele austriackiego landu stał przez lata niezwykle popularny polityk Jörg Haider. Gdy 11 października 2008 r. zginął w wypadku samochodowym, na przedmieściach stolicy regionu – Klagenfurtu – miasto pogrążyło się w żałobie. Rok później, gdy światowy kryzys finansowy dotarł pod Alpy, okazało się, że region, który nieżyjący lider chciał uczynić wzorem dla Austrii, tonie w długach. Ba! Stoi na krawędzi bankructwa. Jörg Haider, podobnie jak wielu naszych polityków, szansę na sukces widział w inwestycjach prowadzonych za pożyczone pieniądze. I tak w Klagenfurcie – podobnie jak we Wrocławiu – w związku Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej Euro 2008 powstał stadion na 32 tys. widzów. Wzniesiono też teatr nad jeziorem Wörthersee. Lokalne władze samorządowe inwestowały w hotele i szlaki narciarskie, a Haider pouczał wszystkich, jak należy rządzić. Polski turysta podróżujący latem w stronę Wenecji, jadąc Południową Autostradą w kierunku Villach i dalej włoskiego Udine, mógł ocenić wysiłki gospodarza Karyntii. A zapewniam – z wierzchu wszystko wyglądało doskonale. Podobieństwa między Wrocławiem a Klagenfurtem dla krytyków prezydenta Dutkiewicza są dziś więcej niż oczywiste. Z tą różnicą, że budowa stadionu w Austrii kosztowała 65 mln euro, a za wrocławski obiekt przyjdzie zapłacić ponad 200 mln euro. Nie złotych! I tu, i tam lokalne władze obiecywały wiele i wiele budowały, rzecz jasna, zadłużając się bez opamiętania. Chętnych, by pożyczać, nigdy nie brakowało. Bankierzy wiedzą, że długi samorządowe, podobnie jak zobowiązania państwa, są zawsze wymagalne. Wrocławianie przekonają się o tym w przyszłości. Zwłaszcza że z realizacją ambitnych inwestycji bywa różnie. Przykładem niech będzie drobna sprawa bruku na wrocławskim rynku. 28 października 2008 r. „Gazeta Wyborcza” opisała, jak to miasto postanowiło wzmocnić nawierzchnię, wymieniając spoiwo łączące kostkę na specjalną żywicę zmieszaną z kruszywem. W ramach eksperymentu stworzono poletka doświadczalne, by dowiedzieć się, jak nowa technologia zachowa się zimą. Coś musiało pójść nie tak, skoro dwa lata później, 19 lipca, ta sama gazeta informowała czytelników, że „miasto zgodziło się przetestować spoinę, która jest bardziej trwała, bo jej głównym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 34/2010

Kategorie: Kraj