Nie przenoście nam lewicy do Platformy…

Nie przenoście nam lewicy do Platformy…

… niech już lepiej pozostanie tam, gdzie jest – po lewej stronie polskiej sceny politycznej, jako siła wiarygodna, z dużym potencjałem koalicyjnym. Lewicowe transfery do całkowicie kontrolowanej przez Grzegorza Schetynę Koalicji Obywatelskiej to niedobry pomysł. Dlaczego?

Po pierwsze, to nie da zwycięstwa z PiS. Żadne znaki, w tym sondaże, nie wskazują na to, by wzmocniona o lewicowe skrzydło Koalicja Obywatelska wygrała z PiS. Mało tego, PiS mógłby liczyć na koalicję z Kukizem lub z inną prawicowo-narodowo-populistyczną formacją, która najpewniej na gruzach Kukiza by powstała. Tak ochoczo używany argument, że „chodźcie z nami, bo tylko tak wygramy z PiS” jest z gruntu chybiony, ponieważ lewica pod auspicjami PO nie ściąga wystarczająco dużo lewicowego elektoratu. Lepiej mieć samodzielną lewicową reprezentacje w Sejmie, która odbierze Kaczyńskiemu mandaty. Nie trzeba chyba przypominać, że gdyby Zjednoczona Lewica w 2015 r. zdobyła 80 tys. głosów więcej i przekroczyła próg, nie byłoby bezwzględnej większości dla PiS.

Polska demokracja jest dziś w stanie oblężenia i skrajnego zagrożenia – tu nie ma żadnej wątpliwości.

W obozie prodemokratycznym instynktowne nawoływania w stylu szlacheckiego „kupą, mości panowie” nie przystoją, w żaden sposób nie przyspieszają też końca szkodliwej władzy PiS. Znacząca część społeczeństwa nigdy nie zagłosuje na ugrupowanie, którego twarzą jest Grzegorz Schetyna.

Cenię organizacyjne talenty przewodniczącego PO, ale tak wygląda społeczna rzeczywistość. By pokonać PiS potrzebna jest trzecia siła, która powstać może jedynie po lewej stronie.

Nie zastąpi jej propagandowe rozciąganie w lewo Koalicji Obywatelskiej – na polu lewicowym poczynania lidera Platformy są i będą po prostu niewiarygodne.

Po drugie, transfer lewicowych działaczy w okolice Platformy to swoista kanibalizacja „lewaka” – cudzysłów jest w tym miejscu konieczny – w oczach PiS „lewakiem” jest zapewne również Donald Tusk (ciekawe, że nikt z elit PiS nie nazywa „lewakiem” Grzegorza Schetyny). Ilu to już pierwszorzędnych polityków lewicy rozpuściło się w Platformie Obywatelskiej? Borowski, Rosati, Huebner, Arłukowicz, Napieralski. Niegdysiejsi ministrowie, marszałek, komisarz europejski, szef partii znaczą w PO i w polskiej polityce niewiele, a przynajmniej nieadekwatnie do kompetencji i umiejętności. Szkoda. Nie życzę tego Basi Nowackiej. Niemniej jednak logika historii pokazuje, że może się tak stać kolejny raz.

Po trzecie, lewicowe transfery nie dają gwarancji realizacji lewicowych postulatów. Udział „lewaków” w PO nie poskutkował realizacją lewicowej agendy. Związki partnerskie? Liberalizacja ustawy antyaborcyjnej? Antyśmieciówkowe zmiany w prawie pracy? Progresja podatkowa? Religia poza szkołą? Legalizacja medycznej marihuany? Żaden z tych i wielu innych postulatów nie zadział się podczas rządów PO. Basia Nowacka tłumaczy, że w koalicji z PO zyska większe możliwości walki o prawa kobiet. Oby. Tylko znowu ta logika historii.

Dlatego (uwaga – banał) róbmy swoje i po swojemu. Liberałowie, lewica, chadecy, socjaldemokraci. Kopmy i siejmy każdy we własnym ogródku. Tak, żeby wyrosło z tego w sumie poparcie na pięćdziesiąt i jeden procent. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Autor jest przewodniczącym SLD we Wrocławiu

Wydanie:

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy