Przychodzi polityk do seksuologa

Przychodzi polityk do seksuologa

Gdy w sejmie ktoś krzyczy o seksie, chce czegoś zakazywać i wsadzać do więzień, nie mam wątpliwości, że taki człowiek ma jakiś problem z seksem Część II Zrozumiałe, że wielu polityków miewa problemy seksualne wynikające z zaawansowanego wieku, pracoholizmu czy przeżywanych stresów. U innych potwierdzenie znajduje znane powiedzenie Henry’ego Kissingera, że władza jest najsilniejszym afrodyzjakiem. Typowych wariantów możliwych zachowań jest kilka. Na przykład polityk gwałtownie awansował i pod wpływem życiowego sukcesu ma zwiększone potrzeby. Przez ostatnich 11 lat uprawiał seks z częstotliwością zgodną z jego naturą, a teraz ma ochotę na więcej. W związku z nową rolą ma też więcej możliwości, ale z kolei organizm może odmówić posłuszeństwa. Inny scenariusz: człowiek ma konserwatywne zasady, dzięki którym został politykiem. Tymczasem działa afrodyzjak władzy i pojawiają się coraz silniejsze pokusy. Nie potrafi podjąć decyzji, przerzuca ją na terapeutę. Mówiąc krótko, czeka, żebym dał mu zgodę na romans. Trzeci znowu przychodzi dlatego, że poczuł się tak pewnie, iż jest przekonany o swojej wyjątkowości, więc każda kobieta powinna być na jego skinienie. A nie jest! Nie rozumie, co się dzieje i dlaczego kobiety nie reagują na niego pozytywnie. Istnieje niestety taka grupa polityków, którym woda sodowa uderzyła do głowy i uważają, że cały świat powinien leżeć u ich stóp. KIEDY SŁYSZĘ, że w sejmie ktoś krzyczy coś o seksie, chce czegoś zakazywać, karać i wsadzać do więzień, to nie mam wątpliwości. Moja wieloletnia praktyka wskazuje, że taki człowiek ma jakiś problem z seksem. Można mieć swoje poglądy i wyrazić je spokojnie – gdy jednak ktoś krzyczy, tupie nogą i chce zmusić resztę świata, żeby te poglądy podzielała, to taka postawa musi wynikać z problemu osobistego. W moim gabinecie równie często rozmawiam z przedstawicielami partii lewicowych, jak i tych bardziej na prawo. Politycy z opcji lewicowych są bardziej tolerancyjni i otwarci oraz liberalnie nastawieni do spraw seksu. Jeżeli ktoś wywodzi się z opcji lewicowej, to opinii publicznej nie zaskakuje, że zmienił żonę lub znalazł kochankę. Zdarza się. Jeśli jednak ktoś deklaruje konserwatywne poglądy, powtarza bez końca, że rodzina jest największą wartością, a potem się rozwiedzie i znajdzie sobie kochankę młodszą o połowę, to media będą wałkowały ten temat miesiącami. Najlepszym na to przykładem może być historia premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Ludzie nie mieli mu za złe tego, że się rozwiódł – bardziej przeszkadzało im to, że jego zachowanie było niezgodne z wartościami, które głosił. Różnice te widzę wyraźnie, kiedy politycy występują w roli pacjentów. Ci z lewej strony mają typowe kłopoty (problemy z erekcją czy wytryskiem), a jeśli przydarza im się trójkąt, to są po ludzku rozdarci i uwikłani, ale nie mają problemów światopoglądowych. Nie głoszą przecież w telewizji i na mównicy sejmowej, że zdrada czy rozwód to grzech i koniec świata, więc nie muszą żyć w poczuciu schizofrenii. NATOMIAST PRAWICOWCY zdecydowanie częściej mają obsesje. Głoszone poglądy wprost przekładają się na ich stosunek do seksu oraz problemy z tą sferą życia. Ktoś na przykład ma wielką pokusę zdrady i jednocześnie bardzo silne hamulce, więc w efekcie zaczyna wpadać w obsesję, bo w jego głowie roi się od sprzecznych myśli. Często zdarza się też, że mają tendencje sadomasochistyczne. Wśród prawicowców jest więcej kryptogejów, bo homoseksualizm często jest niezgodny z linią ich partii oraz indywidualnymi wyborami, więc nie mogą otwarcie powiedzieć o swojej orientacji seksualnej. (…) Lewicowcy często nie muszą się ukrywać, bo to, że niektórzy z nich są gejami, nie szkodzi ich wizerunkowi. Kryptogeje często publicznie są homofobami albo są wrogo nastawieni do seksu w ogóle. Działa tu prosty mechanizm – ktoś jest jednocześnie gejem i konserwatystą, więc cały czas pozostaje w konflikcie ze swoim systemem normatywnym. Jest w nim coś, czego nie akceptuje, więc żyje w ogromnym napięciu. Myśli: „Jeśli seks jest moim problemem, to będę z nim walczyć, to będzie moja ekspiacja”. Być może prawicowi kryptogeje uważają, że muszą się dobrze ukrywać oraz stworzyć zasłonę dymną. Dlatego, żeby odwrócić uwagę od ich problemu, przekierowują uwagę na problemy innych. Awans na polityczny Olimp działa zaś jak narkotyk i daje mężczyźnie poczucie własnej atrakcyjności, napędza seks. Mężczyźni na świeczniku to samce alfa, którzy przyciągają do siebie kobiety. Upadek może być jednak bolesny. Poważne problemy mają ludzie, których kariera

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 50/2013

Kategorie: Książki