Pułapka globalizacji

Pułapka globalizacji

Tylko federacyjna Europa będzie mogła rywalizować z USA Tuż przed kapitulacją Francji w 1940 r. premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill, aby zachęcić ją do kontynuowania wojny z Niemcami, zaproponował połączenie obu państw i ich imperiów. Po wojnie myśl tę poparł gorąco ze strony francuskiej słynny Edouard Herriot, a gen. Charles de Gaulle powiedział: „Wielka Brytania i Francja były w tej wojnie, tak jak w poprzedniej, sojuszniczkami, można powiedzieć, automatycznie. Nie powinno się myśleć w kategoriach sojuszu dawnego typu, lecz raczej o nadaniu ich wzajemnej współpracy nowego kształtu. Zarówno Wielka Brytania, jak i Francja są mocarstwami Europy Zachodniej, obie są – z braku lepszego słowa – imperialne; i obie są demokratyczne w tym sensie, że ich cywilizacja i instytucje są oparte na poszanowaniu osobowości ludzkiej. Europa Zachodnia tworzy kompleks naturalny, który jest faktem geograficznym, ekonomicznym, politycznym i kulturalnym – ograniczony na północy, zachodzie i południu przez morze, a na wschodzie przez dolinę Renu. Twórcą praktycznych przedsięwzięć zmierzających do zjednoczenia Europy Zachodniej był zdeklarowany anglofil, Jean Monnet. W 1975 r. rozwiązał on jednak w zgryzocie założony przez siebie Komitet Akcji na rzecz Stanów Zjednoczonych Europy. Brytania bowiem odmówiła swojego udziału w dziele zjednoczenia Europy, które wyszłoby poza ramy strefy wolnego handlu wyrobami przemysłowymi – i na tym stanowisku trwa do dziś. Czuła się bowiem i czuje członkiem przede wszystkim wspólnoty narodów mówiących po angielsku. W słynnym przemówieniu w Fulton 5 marca 1946 r. Churchill wezwał do trwałego partnerstwa USA i krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, dodając: „Na końcu może się pojawić zasada wspólnego obywatelstwa, ale teraz możemy zadowolić się pozostawieniem tej kwestii Przeznaczeniu, którego wyciągnięte ramię tak wielu z nas jasno dostrzega”. Wobec takiej postawy Brytanii fundamentem integracji europejskiej stało się współdziałanie nie brytyjsko-francuskie, lecz francusko-niemieckie. W obliczu zimnej wojny z ZSRR odbudowa potęgi niemieckiej okazała się nieodzowna. W tej sytuacji Francja postanowiła związać Niemcy ze sobą i z resztą Europy Zachodniej tak silnie, aby nie mogły one odzyskać prawdziwej samodzielności (mało kto wie, że rząd niemiecki bez zgody innych rozporządza spośród sił zbrojnych tylko strażą graniczną i kompanią honorową). Punktem szczytowym tej polityki, zaproponowanej za namową Monneta przez Roberta Schumana, było utworzenie w 1957 r. Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG), obejmującej przez dłuższy czas sześć państw, w której Brytania odmówiła swojego udziału. Znoszenie barier celnych w obrębie EWG, zakończone 1 lipca 1968 r., było sprzeczne z Układem Ogólnym o Cłach i Handlu – GATT – zawartym przez państwa kapitalistyczne 30 października 1947 r., stwierdzającym, że każdy sygnatariusz będzie korzystał z wszelkich ulg handlowych, jakich którykolwiek z sygnatariuszy udzieliłby jakiemukolwiek państwu; była to więc pierwsza w dziejach tak wielostronna klauzula największego uprzywilejowania. Nad protestami innych sygnatariuszy GATT członkowie EWG przeszli do porządku dziennego, zwłaszcza że cieszyli się poparciem USA. W 1973 r. do EWG przystąpiły trzy kolejne państwa (w tym Brytania), w 1981 r. jeszcze jedno, w 1986 r. zaś Hiszpania i Portugalia. Wtedy ZSRR, który dotychczas EWG lekceważył, przeraził się i zaproponował uznanie równorzędności EWG i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, której członkowie jednak nie tworzyli unii celnej – wobec czego EWG tę propozycję odrzuciła. Przystąpienie Hiszpanii i Portugalii do EWG miało dlatego tak wielkie znaczenie, że powstała w ten sposób jednostka geopolityczna. Ta nowa jednostka geopolityczna miała fundament etniczny – była romańsko-germańska. Naprzeciw niej stał przeważająco słowiański obóz socjalistyczny. W pierwszych latach integracji europejskiej prym wiedli federaliści zmierzający do utworzenia państwa zachodnioeuropejskiego. Żywiono nadzieję, że po kilkuset latach wytworzy się nawet wspólny język. Przeciwny federalizmowi – przynajmniej na krótką metę – był de Gaulle, ale jego negatywny wpływ się przecenia, ponieważ w miarę zacierania się wspomnień okropności obu „europejskich wojen domowych” (wyrażenie indyjskiego historyka Pannikara) liczba federalistów topniała, a liczba obrońców suwerenności narodowych rosła. De Gaulle miał rację, że śmiertelny cios zada federalizmowi ewentualne przyjęcie Brytanii do EWG. Była ona bowiem i jest bardziej zainteresowana handlem światowym niż handlem europejskim. Rozszerzenie EWG, nazwanej w 1992 r. szumnie Unią Europejską, na państwa postkomunistyczne było

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2006, 2006

Kategorie: Opinie