Z punktu widzenia kobiety

Ludzie, ludzie, gwałtu, rety, co się dzieje?! Czy to folwark kaczy, czy kraj w Europie, choćby nawet środkowej? Kaczor wykwakał, że prezydent jedzie do Moskwy na obchody, bo musi, ponieważ tam mają na niego haka. Furda polityka zagraniczna i dobre układy z sąsiadem. Kacze prawo i kacza logika nie przystają do ludzkich praw. Logiczne wydaje się, że człowiek raczej nie jeździ tam, gdzie mają na niego haka. Kaczor prawnik powinien wiedzieć, że jeśli nie ma w ręku twardych dowodów, to może snuć za sobą kaczy zapach, a nie w telewizji generować omamy i wizje spiskowe na temat prezydenta. Nie dziwię się jednemu z nielicznych państwowotwórczych polityków, Markowi Borowskiemu, że nie wytrzymał i zawiadomienie o przestępstwie złożył. Prezydent został wybrany w demokratycznym głosowaniu na drugą kadencję, ma poparcie większe niż wszyscy prawicowi kandydaci razem wzięci, a Kaczor obraził urząd. Do tego jeszcze Kwach wała zaocznie pokazał i nie chce zatańczyć przed komisją orlenowską. Ludzie mówią, że powinien jak Belka pójść i wykonać gest Kozakiewicza, prosto w oczy bractwa komediowego. Gdyby stanął przed tym coraz bardziej groteskowym ciałem, nabiłby sobie punktów, popularność jego jeszcze by wzrosła, bo potrafi po polsku mówić, a nasz piękny rejowski język nie jest, delikatnie mówiąc, najmocniejszą stroną komisjantów. Przewodniczący Gruszka, żeby nie wiem jak się mozolił, z gramatyką nijak poradzić sobie nie może. Tak zresztą jak i z asystentami, którzy byli czy nie byli agentami, nie wie nikt, bo ich gruszkowy pracodawca co chwila zmienia zeznania, raz wiedział i nie powiedział, innym razem znów nic nie wiedział, a powiedział, kręci, jak nie przymierzając Giertych na Jasnej Górze: widział i nie widział Kulczyka, choć jadł z nim obiad. Wzajemnie powinni się panowie przesłuchać. Dochodzenie do prawdy bywa trudne, zwłaszcza własnej, bo cudzą prawdę znają na podstawie zeznań najbardziej wiarygodnych dziś facetów, śpiewających przed komisją gangsta rap. Zaraz rejwach się zrobił, że skoro nie chce prezydent przed komisją stawać, to pewnie boi się, bo ma coś za uszami. Między uszami prezydent ma mózg, co dziwi pewnych członków komisji. Przez głowę im nie przejdzie, że nie chce, po pierwsze, dlatego że ośmieszyłby tym urząd prezydencki, po drugie zaś, pewnie odkrył, że oglądalność przesłuchań zmalała i członkowie chcą przy jego pomocy na małym ekranie zaistnieć, by rodzinom do kamery pomachać. Zaraz też członki zaczęły główkować na potęgę, jak zmusić głowę państwa, by na baczność stanęła, przysięgła na wszystkie świętości, że prawdę wyjawi o swych kontaktach z tym i owym, zwłaszcza zaś z owym. Na fotografiach pokazują, kto za kim stoi, kto komu dłoń ściska, kogo zna. Myśleli i myśleli, razem i osobno, w dzień i w nocy. Aż żyły z wysiłku nabrzmiały im na tyłku; od myślenia rzecz jasna. Nie słuchają rozsądniejszych kolegów, którym tą drogą składam najszczersze wyrazy współczucia, tylko niestety sami własnym umysłem główkują. Najmocniej natężył się Andrzej Grzesik z Samoobrony, aż wydał głos, na który wszyscy oczekiwali. Jak prezydent przyjść nie chce, to pierwszą damę się sprowadzi, powiedział komisjant. Drobnym szantażykiem posłużył się, sposobikiem znanym szeroko w rodzinie sycylijskiej. Jak krnąbrny jest facet, to żoneczkę jego weźmiemy albo dziecię na jakiś czas w miejscu odosobnienia się zamknie. Głowę konia do łóżka podrzucić można, by wezwany skruszał. Filmów o tym co niemiara pokazują w telewizji, jak człowiek pojętny, to się nauczy. Fundacja prezydentowej, w której mam zaszczyt zasiadać, składa się dla tych komisyjnych wyświetlaczy prawdy z ludzi od mokrej roboty. Tak przytruł ktoś, kogo ksywy nie pamiętam. Nie mówił, czy chodzi o Irenę Santor, Kolbergera, księdza Arka Nowaka. A może profesor Szczylik lancetem farbę puszcza? Albo Domagalik z Jankiem Wołkiem, Kaszubą i ze mną? Może braliśmy zlecenia, żeby w betonowych bucikach zatapiać nieposłusznych? Już czuję się podejrzana i nowy kostiumik skromny, z lamówką, na występ szyję. Każdego trzeba przesłuchać, jakiś paragraf później się znajdzie. Nie ma znaczenia, że wiele chorych dzieci uratowano, że powstała klinika, że kilkaset biednych sierot co roku wyjeżdżało na wakacje, że zdolne dzieciaki dostawały stypendia. Nieważne także i to, że na Telewizję Familijną Orlen wrzucił stokroć większą kasę. Pies z kulawą nogą tego nie wyjaśnia. Większość, za przeproszeniem, członków skupia się na udupieniu pałacu. Inni, jak Aumiller i Celiński, wiedzą, że dochodzenie do prawdy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2005, 2005

Kategorie: Felietony