Polska nie powinna budować stosunków z Ukrainą na niechęci do Rosji Nawet gdyby Ukraina podpisała umowę o stowarzyszeniu z Unią Europejską wraz z umową o pogłębionych i kompleksowych strefach wolnego handlu (DCFTA), Ukraińcy nadal musieliby się starać o wizę na wjazd do UE. Aby pojechać do Rosji, wystarczy im obecnie dowód osobisty. Umowa stowarzyszeniowa nie sprawi, że Kijów uzyska od Brukseli choćby przybliżoną datę przystąpienia do UE. Turcja, która stuka do drzwi Unii Europejskiej od 1987 r., a od ośmiu lat ma status kandydata, przestała wierzyć, że kiedykolwiek zostanie do niej wpuszczona. A przecież dla Niemiec – głównego rozgrywającego w UE – to kraj znacznie bliższy niż Ukraina. Unia podpisała umowy stowarzyszeniowe z wieloma krajami – np. w 2001 r. z Egiptem, co wcale nie okazało się przełomowe dla rozwoju politycznego i gospodarczego tego kraju. Unia Europejska nie przywiąże do siebie Ukrainy wielomiliardowymi dotacjami. Ukraina nie będzie korzystać z Funduszu Spójności. Może liczyć jedynie na niewielkie kwoty. W latach 2007–2013 Kijów otrzymał z Europejskiego Instrumentu Sąsiedztwa i Partnerstwa niespełna miliard euro (w ciągu siedmiu lat na jednego obywatela Ukrainy przypadło zatem ponad 20 euro). Wejście w życie porozumienia, do czego trzeba nie tylko jego podpisania, lecz także ratyfikacji przez Parlament Europejski i wszystkie 28 państw Unii, oznaczałoby przede wszystkim zniesienie większości barier celnych i doprowadzenie do bezpośredniej konfrontacji potężnej gospodarki UE z zacofaną gospodarką Ukrainy, która ze względu na przestarzałe technologie, wysokie zużycie energii i materiałów oraz niską wydajność pracy nie jest w stanie sprostać konkurencji. W tej konfrontacji sytuację Ukrainy pogarszałby jeszcze zawarty w umowie stowarzyszeniowej wymóg spełniania przez ukraińskie towary standardów unijnych. Dostosowanie się do nich wymaga gigantycznych nakładów. Nawet ukraińska żywność nie musi być konkurencyjna na rynku unijnym, na którym obowiązują dotacje dla rolnictwa. Usunięcie barier ochronnych może doprowadzić do zalania ukraińskiego rynku tanimi towarami z UE, a w konsekwencji do ograniczenia krajowej produkcji, likwidacji wielu miejsc pracy, zwiększenia bezrobocia i emigracji zarobkowej – głównie do Rosji, bo UE nie zamierza otworzyć swojego rynku pracy dla obywateli Ukrainy. Scenariusz optymistyczny, który może się urzeczywistnić dopiero po upływie wielu lat, zakłada napływ inwestycji zagranicznych, uruchomienie na Ukrainie produkcji konkurencyjnych towarów i usług. Rosja się napina Na Unię Europejską przypada obecnie ok. 27% ukraińskiego eksportu, na Unię Celną (Rosję, Białoruś i Kazachstan) – 32%. Byłoby więcej, gdyby nie napięte stosunki Moskwy i Kijowa wywołane m.in. kwestią umowy stowarzyszeniowej. Moskwa sprzeciwia się jej nie tylko dlatego, że dąży do odbudowy imperium – umowa burzy istniejącą formułę wymiany towarowej w ramach państw poradzieckich i może spowodować zalanie Rosji bezcłowymi produktami unijnymi z terenu Ukrainy. Broniąc się przed tym, Moskwa byłaby zmuszona do wprowadzenia ceł ochronnych, które mogłyby objąć także towary ukraińskie. W sierpniu Rosjanie zarządzili szczegółową kontrolę towarów z Ukrainy, blokując na kilka dni ich transport do rosyjskich odbiorców. Dali w ten sposób sygnał, jak może wyglądać w przyszłości wymiana handlowa między obydwoma państwami. Ukraina eksportuje do Rosji to, czego nie sprzeda w Unii Europejskiej – wiele artykułów to produkty wysoko przetworzone. Struktura eksportu do Rosji jest korzystniejsza niż do UE. To pozostałość po związkach kooperacyjnych w ramach ZSRR. Ukraina była w nim potęgą – wytwarzała ok. 25% radzieckiego PKB. Na Ukrainie ulokowano przemysł kosmiczny (wyprodukowano tu m.in. elementy do statku Wostok 1, którym Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek odbył lot w kosmos), rakietowy (międzykontynentalne rakiety balistyczne SS-18 przenoszące głowice jądrowe), lotniczy (największe samoloty transportowe świata AN-124 Rusłan). Rozpad ZSRR i upadek przemysłu zbrojeniowego boleśnie odbiły się na ukraińskiej gospodarce. Jednak część dawnych więzi pozostała. Dotyczy to m.in. branży kosmicznej, energetyki atomowej (wytwarza ona ponad 40% ukraińskiej energii), przemysłu lotniczego i stoczniowego, zakładów taboru kolejowego. Unia Europejska nie zrekompensuje Kijowowi strat, które może spowodować otwarcie ukraińskiego rynku na unijne towary i ograniczenie dostępu do rynku rosyjskiego. Sytuacja Ukrainy i tak jest zła. Od początku lat 90. ludność kraju zmalała o przeszło 6 mln, średnia życia mieszkańców jest niższa niż
Tagi:
Krzysztof Pilawski