Radio na dzień dobry

Radio na dzień dobry

Recepty na poranną audycję są różne. Od jak największej ilości muzyki po ambitne zasypywanie słuchaczy informacjami „Jeżeli zdobędziecie słuchaczy rano, to w ciągu dnia musicie się tylko starać, aby zatrzymać ich jak najwięcej”, głosi stara radiowa maksyma. Nic dziwnego, że szefowie wszystkich stacji wychodzą ze skóry, by przyciągnąć odbiorców właśnie do swojego programu, a dziennikarze robią, co mogą, by zainteresować audytorium właśnie swoją audycją. Tym bardziej że ranek to dobry czas na walkę o słuchacza. Radio codziennie towarzyszy milionom Polaków, którzy wstają z łóżek i maszerują do kuchni, by zrobić sobie kawę oraz włączyć odbiornik. Z badań domu mediowego Starcom wynika, że prawie połowa dorosłych mieszkańców naszego kraju przy wstawaniu słucha radia. Gra toczy się więc o wysoką stawkę, a słuchacze mają w czym wybierać. Konkurencyjne poranki Ostra walka trwa między dwiema najpopularniejszymi stacjami komercyjnymi: RMF FM i Radiem Zet. Obie mocno promują swoje poranne programy. „Radio na Dzień Dobry” – przedstawia się Zetka w kampanii reklamowej i zachęca do słuchania programu „Dzień dobry bardzo”. Zetka uważa, że od rana przez cały dzień towarzyszy całej rodzinie i dlatego kampania ma ukazywać stację jako bliską słuchaczowi, niezbędną od świtu. W efekcie treścią telewizyjnych spotów i reklam prasowych są sceny z życia rodziny: zaspane dzieci, pies, krzątająca się w pośpiechu mama i szykujący się do wyjścia z domu ojciec. Ale RMF nie daje za wygraną. Nęci słuchaczy hasłem „Wstawaj, szkoda dnia” oraz audycją o identycznym tytule, nawiązującą do znanego przeboju grupy Dwa Plus Jeden. Odbiorców wita w tej stacji głos Tadeusza Sołtysa, który poranne pasmo prowadzi od dziewięciu lat. Swoje audycje na dzień dobry ma również Polskie Radio. Porannym „Zapraszamy do Trójki” budzi słuchaczy Piotr Baron. Najpoważniej jest w „Sygnałach Dnia”, nadawanych w radiowej Jedynce. W audycji od rana mówi się o najważniejszych wydarzeniach społecznych i kulturalnych. Każdego poranka przez studio przewija się też kilku czołowych polskich polityków. – „Sygnały Dnia” różnią się od całej reszty. Pozostałe stacje konkurują ze sobą, nie z nami. Nasz słuchacz jest bardzo wierny, rano chce dostać swoją dawkę informacji – mówi Roman Czejarek. – A słuchacz, który szuka informacji, rano jest praktycznie skazany na nas. Była próba robienia w soboty innych „Sygnałów”. Ale kiedy uciekliśmy od polityków, słuchalność nam spadła. Po prostu słuchacz świadomie wybiera taki program, wcale nie jest on dla niego postrachem. Radiowa pora W Polsce, w przeciwieństwie do USA, rano radio wygrywa z telewizją. – Po obudzeniu, kiedy przygotowujemy śniadanie, ubieramy się i wykonujemy wszystkie poranne czynności, chętniej słuchamy radia, niż oglądamy telewizję. Radio nie absorbuje nas w takim stopniu, a jednocześnie daje to, co o tej porze jest istotne – mówi Tomek Miara, poranny prezenter Radia Zet. – Nie musimy zerkać na zegarek ani sprawdzać pogody, ciepły głos wprowadza nas w dobry nastrój, muzyka dodaje energii, szybkie i rzeczowe wiadomości pozwalają zorientować się, co dzieje się na świecie. Jeśli tymi elementami zdobędzie się przychylność słuchaczy, zostaną z nami także wtedy, gdy wsiądą do samochodu, przyjdą do pracy i po południu, kiedy wrócą do domu. – Radio jest medium odwrotnym niż telewizja. Rano ma słuchaczy, potem w ciągu dnia nieubłaganie ich traci – tłumaczy Roman Czejarek. – Ale rano jest na pierwszym miejscu, przed telewizją. W Polsce, podobnie jak w większości krajów Europy, telewizja śniadaniowa nie zyskała większej popularności. Po prostu rano ludzie włączają radio. Niepowodzeniem zakończyły się też eksperymenty, czyli próby łączenia telewizji z radiem, np. poranne rozmowy z politykami, przeprowadzane wspólnie przez RMF i TVP. Jaka jest recepta na poranny program? – Po pierwsze, powinien być pachnący jak ogolony mężczyzna, po prostu świeży. Po drugie, trzeba być wyspanym, bo nie można zrobić dobrej audycji po czterech godzinach snu. Po trzecie, niezbędny jest świetny zespół – wylicza Piotr Baron. – Ale konieczna jest także pokora wejścia komuś do domu. Słuchaczowi trzeba pomóc we wstaniu z łóżka i wyjściu do pracy. Delikatnie, a nie głośno, krzykliwie i opowiadając nieświeże dowcipy. Do tego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 45/2002

Kategorie: Media