Jak ratować polski przemysł motoryzacyjny?

Jak ratować polski przemysł motoryzacyjny?

Janusz Woźniak, prezes Związku Pracodawców Motoryzacji Nasz pakiet propozycji został przekazany Ministerstwu Gospodarki i sejmowej Komisji Gospodarki. Znajduje się tam głównie stwierdzenie, iż wzrost akcyzy dla producentów samochodów, dwukrotny w ciągu roku, nie był dobrym posunięciem, bo wpływy ze zwiększonej akcyzy były dla budżetu mniejsze niż utracony VAT ze sprzedaży samochodów. To się potwierdziło. Sygnalizowaliśmy też, iż import samochodów używanych, obecnie dwukrotnie większy niż w roku ubiegłym, to przykład, że zalewają nas pojazdy nie nowe. Proponujemy, by ograniczyć import metodami przewidzianymi w polskich przepisach. Sądzimy, że jeśli decyzje dla naszego sektora będą konsultowane z producentami samochodów, np. na wspólnych spotkaniach, jak niedawno w Lublinie, to wówczas można wyciągać właściwe wnioski i podejmować słuszne decyzje. Tadeusz Syryjczyk, b. minister transportu, poseł UW Pierwszą sprawą jest wyegzekwowanie zasad kontrolowanego importu samochodów używanych, części itd. Drugą – zwrócenie uwagi na poziom zamożności społeczeństwa. Do niedawna zakupy samochodów były bardzo wysokie, bo w nich lokowano oszczędności, a nie w mieszkaniach. Obecnie średnia cena 1 metra kwadratowego powierzchni mieszkaniowej zbliża się do średniej płacy krajowej i dlatego znaczniejsza grupa społeczna jest w stanie oszczędzać na mieszkania. Do tej pory motoryzacja nie miała takiego konkurenta do kieszeni konsumenta, teraz więc musi się nastawić na inne dziedziny, przede wszystkim na eksport samochodów na inne rynki. Musi się też pojawić w kraju oferta, która uwzględni nowe warunki konkurencji. Paweł Kasprzycki, redaktor naczelny tygodnika “MOTOR” Sprawę Daewoo trzeba potraktować oddzielnie, bo, niestety, nie mieliśmy na to wielkiego wpływu. Firma ta po prostu przeinwestowała. Nawet jej wcześniejszy partner, jakim był General Motors, wycofał się, bo nie zgadzał się ze strategią rozwoju i słusznie. Daewoo ma dziś dług w wysokości 80 mld zł. Inną sprawą jest załamanie polskiego rynku motoryzacyjnego, w czym rząd ma niebagatelny udział. Jego pazerność przejawia się nie tylko w utrzymywaniu wysokiej akcyzy do paliw i do cen samochodów, ale i w obłudnych tłumaczeniach, że winni są np. producenci ropy. W ten sposób następuje łatanie dziur budżetowych z pełną świadomością, a to powoduje załamanie się rynku. Zmniejszenie sprzedaży o 25% to nie tylko kłopot dla producentów samochodów, ale także dla kilkuset tysięcy ludzi w zakładach kooperujących i pracujących w sferze obsługi. Winowajcą jest, niestety, nasz rząd liczący na doraźne korzyści z poboru podatków, nie patrząc w przyszłość. Obciążanie odpowiedzialnością za inflację np. koncernu Orlen czy rafinerii jest mydleniem oczu. Sami sobie zmajstrowaliśmy taki problem. Wojciech Drzewiecki, SAMAR Należy przede wszystkim ożywić rynek. Nie sprawi tego ani żadne działanie podejmowane przez rząd, ani zmiana sposobu naliczania podatku akcyzowego, czy sterowanie cłem. Ożywić rynek i spowodować wzrost sprzedaży można np. takim elementem jak uruchomienie leasingu na samochody osobowe. Do tej pory stosowano zabieg polegający na przerabianiu ich na pojazdy ciężarowe, bo było na nie duże zapotrzebowanie. Dziś dominuje klient indywidualny, którego zraża nadmierny fiskalizm, a na zakup auta nie ma pieniędzy. Zresztą ludzie boją się je wydawać na samochody, bo nie wiadomo, jaka ich czeka przyszłość. Klient instytucjonalny może być zainteresowany zakupem pewnej ilości samochodów i też trzeba mu to umożliwić. Ważne są też inne sposoby uatrakcyjniające zakup, np. obniżenie akcyzy na samochody o mniejszej pojemności silnika. Wygląda jednak na to, że szybkich zmian nie będzie jeszcze w tym roku. Może te wszystkie mechanizmy zadziałają w roku przyszłym. Na spadek zakupów wpływają też wysokie składki ubezpieczenia, ale na to nie mamy wpływu. Ograniczenie importu pojazdów używanych również może poprawić sytuację, lecz spadek importu nie musi wcale powodować wzrostu sprzedaży nowych pojazdów, które są o wiele droższe. Warto jednak przy imporcie urealnić ceny na granicy i nie wpuszczać samochodowego złomu. Sobiesław Zasada, prezes Zarządu Zasada SA Mamy do czynienia, z jednej strony, ze spadkiem produkcji i sprzedaży samochodów osobowych, z drugiej zaś – ze znaczącym wzrostem importu samochodów używanych. Jeszcze bardziej złożona jest sytuacja w przemyśle samochodów użytkowych, a więc w tym przemyśle, który jest mi bliższy ze względu na fabryki Jelcz, Autosan. Tu import używanych pojazdów użytkowych w I półroczu przekroczył 20 tys. sztuk (autobusy, samochody ciężarowe i ciągniki drogowe). Jest to prawie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 45/2000

Kategorie: Pytanie Tygodnia