Rehabilitacja się opłaca

Rehabilitacja się opłaca

Stan zdrowia polskiego rolnika jest często gorszy, niżby wskazywała na to jego metryka Przed instytucją ubezpieczenia społecznego rolników – KRUS – ustawodawca postawił m.in. szereg zadań z zakresu profilaktyki i ochrony zdrowia ludności rolniczej. Wewnętrzne orzecznictwo lekarskie Kasy wspomaga przyznawanie rolnych emerytur, rent i odszkodowań powypadkowych. KRUS zajmuje się też rehabilitacją leczniczą rolników zagrożonych utratą zdrowia i niezdolnością do pracy. Ta działalność Kasy niesie również oszczędności dla budżetu, bo zmniejsza liczbę osób, które ze względu na stan zdrowia zmuszone są do przejścia na garnuszek państwa. Innym zadaniem realizowanym na szeroką skalę w różnorodnej formie jest szeroko pojęta prewencja wypadkowa, a więc zapobieganie zdarzeniom, które powodują konieczność wypłacania rent lub odszkodowań. Kasa prowadzi tę działalność poprzez edukację dorosłych i dzieci, szkolenia, wydawnictwa, konkursy i inne. Lepiej zapobiegać Wszystkie te formy prewencji wynikają z kalkulacji kosztów. Np. idea rehabilitacji ubezpieczonych rolników, aby jak najdłużej zachowali aktywność zawodową we własnym gospodarstwie i płacili składki, a jak najpóźniej stawali się obciążeniem dla ubezpieczyciela, jest jedną z kardynalnych. Wystarczy policzyć, że o wiele bardziej opłaca się wydać na turnus rehabilitacyjny osoby okresowo niezdolnej do pracy lub zagrożonej taką niezdolnością niż na – skromną nawet – rentę rolniczą, niekiedy wypłacaną osobie w wieku produkcyjnym aż do jej wieku emerytalnego. Na taką ścieżkę, praktykowaną od lat w wielu innych krajach, KRUS wszedł prędzej niż ZUS. Na wydatki przeznaczone na ochronę zdrowia i życia rolników KRUS dysponuje odrębnym Funduszem Prewencji i Rehabilitacji, którego ponad 85% przychodów zapewniają składki od ubezpieczonych rolników. Przy czym wydatki Kasy na prewencję nie przekraczają średnio 1,3 zł na jedną osobę ubezpieczoną i 51 zł na jedno sołectwo, a więc są to kwoty niewspółmiernie małe do ogromu korzyści, jakie dają działania zwiększające ochronę zdrowia i bezpieczeństwo pracy rolniczej. Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego dysponuje własnym dwustopniowym systemem orzecznictwa lekarskiego. W ostatnich kilku latach z orzeczeń lekarskich wynika – a rocznie jest ich ok. 200 tys. – że najczęstszą przyczyną niezdolności do pracy rolniczej są choroby układu krążenia, nadciśnienie i choroby niedokrwienne serca – stwierdzone u ok. 22% badanych, podobną 22-procentową grupę stanowią choroby układu kostno-stawowego, 12% – zaburzenia psychiczne, podobnie ok. 12% – nowotwory. Struktura chorób osób ubezpieczonych w KRUS nie odbiega więc specjalnie od struktury ubezpieczonych w ZUS. Daleko do przychodni Zdaniem niektórych specjalistów, nie powinno się w zasadzie tworzyć odrębnej medycyny wsi i medycyny miasta, jednak różnice widać niekiedy gołym okiem. Z obserwacji KRUS-owskich lekarzy wynika smutna prawda, że stan zdrowotny, a w zasadzie stan biologiczny polskich rolników jest często gorszy, niżby na to wskazywała metryka badanego. Stan zdrowia przeciętnej 45-letniej kobiety ze wsi różni się wyraźnie od stanu zdrowia jej „miastowej” rówieśniczki, a wynika to z wielu czynników, spośród których najważniejsza jest ciężka praca fizyczna kobiet wiejskich, konieczność wykonywania wielu czynności w różnych, często bardzo niesprzyjających warunkach atmosferycznych, zaniedbanie fizyczne i często brak troski o własny stan zdrowia, co wynika z niedostatecznej świadomości, ale także z oddalenia od placówek służby zdrowia, a zwłaszcza lekarzy specjalistów, jak też z wad samego systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Naczelny Lekarz KRUS, dr n. med. Jan Kopczyk, który przez wiele lat jako praktyk zajmował się orzecznictwem lekarskim, zauważył np., że stan zdrowia wielu rolników zgłaszających się po orzeczenie stopnia niezdolności do pracy jest nawet gorszy, niż świadczą o tym przeprowadzone badania. Prócz stwierdzonej choroby czy urazu rolnik ma bowiem jeszcze inne, czasem nawet dotkliwsze schorzenia, które grożą całkowitą niezdolnością do pracy, a nie zostały wcześniej zdiagnozowane ani nawet zasygnalizowane. Taka konstatacja dowodzi, że wciąż umacniają się „wąskie gardła” w naszej medycynie, zwłaszcza na tzw. prowincji, które nie pozwalają przecisnąć się przez nie sporej liczbie pacjentów z poważnymi schorzeniami. Tam bowiem dostęp do specjalistów i dobrej diagnostyki jest dużo trudniejszy niż gdzie indziej. Oczywiście, polska wieś i jej mieszkańcy zmieniają się, mieszka tam coraz więcej ludzi wykształconych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 45/2009

Kategorie: Kraj