Reporterskim zezem na III RP

Reporterskim zezem na III RP

Warszawa 22.02.2017 r. Kamienica - ul.Srodkowa 16 fot.Krzysztof Zuczkowski

PO zostawiła po sobie dwie Polski: jedną maleńką, dotkniętą łaską „złotego wieku” i drugą – większą, biedniejszą, o którą upomniał się Kaczyński. Dlatego wygrał Nie jestem Polakiem! Z ust wybrańców narodu ciągle słyszę, że: …każdy Polak doskonale wie, że „to” albo „owo”… a ja co rusz czegoś nie wiem. Jestem typem niewolnika. Wyznaję zasadę włoskiego filozofa Niccola Machiavellego, który radzi: …jeśli nie możesz pokonać wroga – musisz się do niego przytulić, bo to jedyna droga przetrwania… W roku 1945 Polska miała szczęście, że było w kraju tylko kilkadziesiąt tysięcy „żołnierzy wyklętych”. Gdyby za broń chwycił wtedy cały naród, to dziś okolice Wisły zamieszkiwałyby narody Związku Radzieckiego. Nie jestem patriotą. Nie wyznaję zasady, że za ojczyznę należy ginąć. Trzeba dla niej żyć i pracować w jak najlepszym zdrowiu. Tylko Chiny oraz Indie mogą pozwolić sobie na stratę 38 mln obywateli bez specjalnego uszczerbku dla państwa. Dlatego powstanie warszawskie uważam za krok skrajnie nieodpowiedzialny, a decydenci zasłużyli na sąd wojenny. Jestem ślepcem. Bo… … tylko ślepy nie widzi, że Polacy żyją w złotym wieku… a ja twierdzę, że tylko nieliczni. Jestem także liczykrupą. Liczę. Sięgam do roczników statystycznych GUS, patrzę na słupki, porównuję. Dlatego postanowiłem spojrzeć „reporterskim zezem na Trzecią Rzeczpospolitą”. Bo wbrew entuzjastycznym zapewnieniom – nie jest bez skazy. Zbyt długo korzystała z przywileju milczenia o czasach, z których wyrosła. Choć cała elita polityczna Trzeciej Najjaśniejszej tkwi korzeniami w PRL, to próbowała wymazać swoją młodość z pamięci, a czasy Polski Ludowej uznała za czarną dziurę. Bała się porównań. Tymczasem prawda jest taka, że Polska Ludowa rozwijała się ponad dwa razy szybciej, a Gierek miał do spłacenia dziesięć razy mniejszy dług niż Tusk. Pod koniec PRL produkt krajowy brutto sięgał 2,5% wartości produkcji światowej. Teraz – polski PKB ociera się o 1% produktu globalnego i jest porównywalny z poziomem przedwojennym. Za Bieruta, Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego zbudowano prawie 8 mln tanich mieszkań. Polsce przybyło 14 mln obywateli. Od 25 lat kraj zaczyna wymierać. Zgonów jest więcej niż urodzeń. Jak tak dalej pójdzie to: za 100 lat nie będzie nas – jak w biesiadnej pioseneczce. Nie piszę o tym z pozycji frustrata, któremu w życiu nic nie wyszło i teraz ma wszystkim za złe. Odwrotnie. Jestem człowiekiem sukcesu, należę do pokolenia, które miało szczęście złapać Pana Boga za nogi. Zdobyłem więcej, niż sięgałem marzeniami. W Domu Dziecka u popularnego w Warszawie Dziadka – Kazimierza Lisieckiego – redagowałem gazetkę ścienną „Błyskawica”. I chciałem zostać dziennikarzem sportowym. Było to marzenie ściętej głowy. Urodziłem się na biednej Pradze, matka skończyła edukację na czterech klasach powszechniaka, a ojciec – drwal z Podlasia – podpisywał się trzema krzyżykami. Oboje planowali, że pójdę na hydraulika. A jednak… Wyboistą drogą, pełną ostrych zakrętów, ukończyłem prawo i dziennikarstwo. Przez 35 lat byłem telewizyjnym reporterem. Z sukcesami. Uzyskałem uprawnienia reżysera filmów dokumentalnych, mam na koncie całą furę reportaży i dwa Złote Ekrany. Jestem chyba jedynym polskim dziennikarzem, który aż siedmiokrotnie miał zaszczyt rozmawiać z Janem Pawłem II. Zrealizowałem o nim kilka filmów i reportaży, a najatrakcyjniejszy wywiad z papieżem Polakiem przeprowadziłem na wysokości 10 tys. m w TU-154 M. Zdjęcie na okładce książki (s. 52) jest symboliczne. Zostało wykonane na starcie Trzeciej Rzeczypospolitej. Bronisław Komorowski – represjonowany antykomunista, w roli wiceministra obrony narodowej ściska rękę Sobiesławowi Zasadzie – kiedyś znakomitemu kierowcy rajdowemu, teraz czołowemu polskiemu biznesmenowi, przedstawicielowi koncernu Mercedes-Benz, który – przy pomocy wojska – próbuje ratować polską motoryzację. W środku – autor, jeszcze niedawno „reżimowy” dziennikarz obsługujący opozycję podczas obrad Okrągłego Stołu, potem „zmuszony” do zmiany zawodu, wciągnięty do biznesu przez „Mistrza Kierownicy”. BLIŻEJ FAKTÓW Nastały czasy, w których coraz trudniej ogłupiać młodych historią PRL zawężoną do braku papieru toaletowego i wszechobecnego octu. Bo dociekliwy wnuczek spyta dziadka o tajemne właściwości napoju, na którym wyrosły dwa pokolenia Polaków, a na dodatek przybyło kilkanaście milionów obywateli. Pokolenie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2017, 2017

Kategorie: Kraj
Tagi: III RP, PRL