Requiem dla króla dżungli

W XX wieku populacja tygrysów zmniejszyła się o 95 procent.Ekolodzy podejrzewają, że to działaniez premedytacją Tygrysy nie mają szans, by przeżyć na wolności. Spośród ośmiu podgatunków tych zwierząt w ostatnich latach trzy zniknęły z powierzchni ziemi. Nie ma już tygrysa jawajskiego, balijskiego ani kaspijskiego. Wkrótce ich los podzieli tygrys południowochiński. Przy życiu pozostało zaledwie 80 osobników tego podgatunku, z czego tylko 20 w stanie dzikim, a reszta w ogrodach zoologicznych. Władze w Pekinie rozważają zastosowanie niekonwencjonalnych metod, takich jak sztuczne zapłodnienie, czy klonowanie, w celu zwiększenia populacji tych dumnych drapieżników, wydaje się jednak, że ratunek przyjdzie za późno. W każdym razie tylko stado co najmniej 100 tygrysów ma dostateczny zasób genów, by rozmnażać się bez ryzyka chorób dziedzicznych i degeneracji. Jeszcze w 1990 roku w tajdze nad Amurem polowało około 600 tygrysów syberyjskich. Co roku około 70 tych królewskich kotów pada jednak ofiarą kłusowników. Takich strat nie może wyrównać przyrost naturalny. Obecnie, według ocen Światowego Funduszu Ochrony Przyrody (World Wide Fund for Nature, WWF), w 1500-kilometrowym pasie wzdłuż gór Sichote-Alin między deltą Amuru a granicą Korei Północnej krąży najwyżej 450 syberyjskich tygrysów. Na papierze obowiązują wprawdzie surowe przepisy ochrony przyrody, ale władze nie przejmują się nimi. Jak twierdzi niemiecki magazyn „Spiegel Reporter”, kiedy w Kraju Nadmorskim na rosyjskim Dalekim Wschodzie składała wizytę delegacja z Białorusi, gubernator wręczył gościom w podarunku tygrysią skórę… Ekologowie biją na alarm: w 1900 roku w azjatyckiej dżungli i syberyjskiej tajdze około 100 tysięcy tygrysów uganiało się za zwierzyną. Obecnie pozostało ich najwyżej 5 tysięcy, prawdopodobnie znacznie mniej. Jeśli te królewskie drapieżniki przetrwają gdziekolwiek w stanie dzikim, to tylko w Indiach. W 1900 roku w deszczowych lasach Indii żyło 40 tysięcy tygrysów bengalskich. Obecnie, według oficjalnych danych, jest ich tylko dwa tysiące – tysiąc w parkach narodowych i drugie tyle w lasach nie objętych ochroną. Prawdopodobnie jednak dane te są znacznie zawyżone. Powstały dzięki zastosowaniu niewiarygodnie archaicznej metody: indyjscy strażnicy parków narodowych obrysowują na bibule znalezione ślady tygrysa. Na podstawie tych rysunków obliczana jest liczba osobników. Tylko że królewskie koty nie zostawiają indywidualnych „odcisków palców”. Odciski łap zwierząt tej samej wielkości wyglądają podobnie. Indyjski biolog, Ullas Karanth, obrysował potajemnie ślady łap pięciu tygrysów z zoo i przekazał je statystykom. Ci optymistycznie „obliczyli”, że odciski te są jednoznacznym dowodem istnienia populacji tygrysiej, liczącej kilkaset sztuk… W 1973 roku premier Indira Gandhi ogłosiła z medialnym hałasem program ratowania tygrysów, który zapewni przetrwanie tych zwierząt na długie wieki. Do akcji włączyły się międzynarodowe organizacje ekologiczne, wznosząc hasło: „Jeśli nie ocalimy tygrysów, to jakie zwierzę ocalimy?”. Ambitne przedsięwzięcie skończyło się fiaskiem. „Project Tiger utonął w bagnie korupcji, niekompetencji, ospałości, chciwości i ekologicznej ignorancji”, stwierdził niemiecki magazyn „Stern”. Od 1973 roku przestrzeń życiowa tygrysów bengalskich zmniejszyła się z 300 do 150 tysięcy kilometrów kwadratowych. Nacisk na rezerwaty jest coraz większy, w tym samym czasie w Indiach przybyło bowiem 400 milionów ludzi i 200 milionów sztuk bydła. Większość rezerwatów przypomina wysepki otoczone przez plantacje, fabryki, tamy i kopalnie. W tych plamach zieleni wegetuje po dziesięć, najwyżej po kilkanaście tygrysów. Tak mała populacja skazana jest na zagładę – zwierzęta nie mogą odnowić swych genów. Do tego dochodzą coraz bardziej zuchwali kłusownicy. Szacuje się, że jeden ubity tygrys przynosi handlarzom od 50 do 250 tysięcy dolarów zysku. Sama skóra warta jest majątek, a niemal wszystkie inne części tygrysiego ciała wykorzystywane są w tradycyjnej medycynie azjatyckiej. Sproszkowane kości drapieżnika w postaci tzw. „tygrysiego wina” uważane są za znakomity środek, zwiększający męską moc. Tygrysie mięso przedłuża jakoby młodość. Mimo wszelkich zakazów rosół z uda tygrysiątka można zamówić w restauracjach Singapuru czy Szanghaju. Indyjski chłop, który uśmierci tygrysa, otrzymuje zazwyczaj od handlarza najwyżej 7000 rupii (160 dolarów). Ale to wystarczy ubogiej, wieśniaczej rodzinie, by przeżyć cały rok. Pokusa jest więc wielka. Pułapki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 28/2000

Kategorie: Ekologia