Umiem wydobywać z moich tancerek seksapil Rozmowa z Małgorzatą Potocką – Dwa miesiące temu otworzyła pani pierwszy w Polsce teatr rewiowy – Teatr Sabat. To dla pani ogromne wyzwanie. Widać, że w remont dawnego Teatru Kameralnego, gdzie mieści się Sabat, włożyła pani wiele serca i jeszcze więcej pieniędzy, o czym świadczą luksusowe, wysmakowane wnętrza w stylu fin de siecle’u. Od dawna marzyła pani o takim teatrze? – To było moje marzenie od wielu lat. Odkąd jako młoda dziewczyna zetknęłam się z rewią, gdy tańczyłam na scenach w Paryżu i Nowym Jorku, marzyłam po cichu, żeby kiedyś mieć swój własny teatr, w Warszawie! Teraz jestem szczęśliwa, że marzenie się spełniło. To sukces mojej drogi zawodowej. – Czym jest dla pani rewia? – Gatunkiem rozrywki, który uwielbiam. Rewia to przegląd wszelkiego rodzaju tańca – pięknie oprawionego, efektownego. Każdy taniec można zaprezentować w rewii. Atutem tańca rewiowego jest wszechstronność, z naciskiem na seksapil, wdzięk, urodę, czyli to wszystko, co się przyjemnie ogląda. Rewia to przede wszystkim sposób spędzenia wieczoru, tak jak Moulin Rouge albo Las Vegas. – Kiedy odkryła pani swoją miłość do tańca? – Jeszcze we wczesnym dzieciństwie improwizowałam różne występy, wymyślałam własne figury taneczne. Sądzę, że tancerką trzeba się urodzić, tańca nie można się „do końca” nauczyć. Dlatego potem, kiedy byłam w Ameryce, mówiono o mnie „biała Murzynka”, bo czułam dobrze taniec nowoczesny, z którym wcześniej nie miałam do czynienia. – Jak pani trafiła na estradę? Wiem, że wcześniej tańczyła pani na scenie Teatru Wielkiego. – Skończyłam warszawską szkołę baletową, bo w Polsce nie było innej szkoły tańca, nie nauczano tańca estradowego. Potem siedem lat tańczyłam w Teatrze Wielkim. W tym czasie założyłam grupę baletową Naya Naya – pierwszy w kraju zespół tańca nowoczesnego, z którego potem powstał Sabat. – Jak wspomina pani pracę w balecie klasycznym? – Taniec klasyczny to nie był mój żywioł, nie dawał mi pełnej satysfakcji. Odczuwałam go jako skostniały, zbyt rygorystyczny. Poza tym jako baletnica ciągle słyszałam, że jestem zbyt okrągła, zbyt wygięta w kręgosłupie, że mam zbyt wystające pośladki – jednym słowem, że na tancerkę klasyczną jestem za mało chuda. Ale to nie był powód, dla którego rozstałam się z Teatrem Wielkim. Jeszcze kiedy tam pracowałam, pojechałam na prywatne stypendium do Ameryki i uczyłam się w szkole Marty Graham na Broadwayu, bo bardzo mnie pociągał taniec jazzowy (właśnie wtedy zaczęłam marzyć, żeby stworzyć zespół, w którym będzie można połączyć balet klasyczny i taniec nowoczesny, estradowy). Kiedy wróciłam z Ameryki, zostałam wyrzucona z zespołu Teatru Wielkiego. – Z jakiego powodu? – Z zazdrości. Stałam się bardzo popularna, występowałam w telewizji, mój balet był zapraszany na występy zagraniczne – do Paryża, Ameryki. W teatrze krytykowano mnie bardzo za to, że tańczyłam na zewnątrz. Zazdrość w tej branży jest ogromna. Któregoś dnia po występach w Opolu komitet teatralny napisał protest, w którym postawił mi warunek: albo Teatr Wielki, albo występy na zewnątrz. Pod wnioskiem, żeby mnie wyrzucić, podpisało się wielu kolegów. Więc odeszłam. – Bolało? – Bolało. Ale szybko stanęłam na nogi. Całą energię włożyłam w Sabat. Stworzyłam ten zespół 25 lat temu: byłam jego menedżerem, projektowałam kostiumy, choreografię – i tak jest do dzisiaj. „Produkuję” całe przedstawienia rewiowe od początku do końca. W 1990 r. przestałam tańczyć, odtąd zajmuję się wyłącznie kierowaniem. – Jak wybiera pani tancerki do rewii? – Przyjmuję tylko profesjonalistki, po szkole baletowej. Te, które chcą tańczyć w rewii, na estradzie, które czują ten styl. Muszą być nie tylko dobrze przygotowane technicznie, ale i mieć w sobie to „coś”, mieć wdzięk. Elegancji na scenie można się nauczyć, wdzięku nie: albo się go ma, albo się nie ma. W rewii liczy się bardzo seksapil i uroda. Tancerka rewiowa musi być efektowna. – Jak długo można tańczyć w rewii? Jaka jest górna granica wieku? – Można tańczyć, dopóki się świetnie tańczy i dobrze wygląda. Tancerki rewiowe kończą karierę znacznie szybciej niż ich koleżanki z baletu klasycznego, które mogą tańczyć nawet do siedemdziesiątki,
Tagi:
Ewa Likowska









