Rezydent

Rezydent

Warszawa 05.10.2017 r. Protest glodowy medykow. Dzieciecy Szpital Kliniczny na Banacha.Nz od lewej : Piotr Matyja , Olga Pietrzak i Piotr Polnik. fot.Krzysztof Zuczkowski

Piotr Matyja był najdłużej głodującym uczestnikiem protestu młodych lekarzy. Dwa miesiące później rozpoczyna rezydenturę na psychiatrii Lekarka protestu rezydentów zdyskwalifikowała go w piątek, 13 października. Musiał zakończyć głodówkę, choć twierdził, że czuje się świetnie i nadal może protestować. Dwa miesiące później, 13 grudnia, Piotr Matyja jest w domu. Trzeci dzień nie poszedł do pracy, ma zwolnienie. W sobotę zaraził się rotawirusem. Przypuszcza, że obniżenie odporności to skutek październikowego protestu. Organizm takich rzeczy jak 12-dniowa głodówka nie zapomina i nie wybacza. Pokłosie Piotr był najdłużej głodującym uczestnikiem protestu rezydentów. W ciągu 12 dni schudł 7 kg. Teraz wrócił do normalnej wagi. Znów się uśmiecha. Nawet wtedy, gdy czuje się tak paskudnie, jak może się czuć osoba zarażona rotawirusem. – W sobotę mój dwuletni siostrzeniec miał arytmię. Siostra poprosiła, bym pojechał z jej mężem i synem do szpitala pediatrycznego – wspomina Piotr. – Rysio został przyjęty na oddział na obserwację. Na szczęście wypisano go w niedzielę. A właśnie w niedzielę zaczęła się moja choroba. Pewnie złapałem rotawirusa w szpitalu. Przez dwa dni Piotr ledwo mógł się ruszyć. Nie był w stanie się nawodnić, bo cokolwiek wypił, od razu zwracał. Nic nie jadł. Starał się z nikim nie kontaktować, bo wirus jest bardzo zakaźny. – Myślę, że infekcja ma związek z głodówką – twierdzi. – Nie chorowałem od lat, ale od zakończenia głodówki, kiedy adrenalina i kortyzol opadły, czuję się coraz gorzej. Przy przyjęciu do pracy zrobiono mi podstawowe badania i tak słabych wyników u siebie nie pamiętam. Niedobory wychodzą dopiero teraz. Od 1 grudnia Piotr jest rezydentem w psychiatrycznym Szpitalu Nowowiejskim w Warszawie. Mówi, że już mu brakuje szpitala, choć to dopiero trzeci dzień choroby. Bo on po prostu lubi pomagać ludziom. – Nie chcę narażać pacjentów i innych lekarzy na zarażenie, dlatego zdecydowałem się zostać w domu zgodnie ze zwolnieniem – tłumaczy. – Na moim oddziale jest wiele bardzo obciążonych osób, dla których wirus mógłby się okazać ogromnie niebezpieczny. Na szczęście dopiero zacząłem specjalizację i mogę sobie pozwolić na to, żeby nie przyjść do pracy, gdy lekarz wystawił mi zwolnienie. Wielu moich przyjaciół niestety słyszy: „Nie obchodzi mnie, czy będziesz chory, czy umierający. Masz przyjść!”. No i co ma wtedy zrobić lekarz około trzydziestki? Oczywiście leczy się objawowo i pracuje. Znajoma lekarka opowiadała mu o lekarzu, który z grypą przyszedł na ciężki dyżur. Pomimo młodego wieku mężczyzna dziś nie jest w stanie przejść kilku kroków bez zadyszki. – Teraz czeka na przeszczep serca – wyjaśnia Piotr. – Dylemat czysto etyczny: jeżeli lekarz nie przyjdzie z powodu choroby, jego współpracownicy, mimo przeciążenia pracą, będą musieli zająć się także jego pacjentami. A jeżeli jednak przyjdzie, może być źródłem zakażenia dla ciężko chorych pacjentów. Co zrobić w takim przypadku? Ósma przeprowadzka Przedwojenny budynek na starym Żoliborzu tonie w słońcu. Piotr mieszka tu od półtora miesiąca. – Przez cały okres studiów i na stażu wynajmowałem pokoje za 500-600 zł. Przeprowadzałem się osiem razy. Ostatnio w Brwinowie właścicielka mieszkania oszczędzała i słabo ogrzewała pokoje, a łazienki w ogóle nie – mówi Piotr. Teraz wynajmuje piękny pokój: przestronny, z parkietem w jodełkę i szafą o eleganckim fornirze. Wyposażenie staroświeckie, bo mieszkała tu kiedyś wiekowa pani. Jedynie kuchnia zabudowana jest nowoczesnymi szafkami i urządzeniami. Urszula i jej siostra Helena wynajęły to mieszkanie kilka lat temu. Obie, podobnie jak Piotr, studiowały medycynę na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Urszula i Piotr byli nawet w jednej grupie, Helena rozpoczęła studia dwa lata wcześniej. Zawsze się kolegowali. Urszula wiele razy organizowała domówki dla studentów z roku, więc Piotr znał już to mieszkanie. Kiedy 13 października musiał przerwać głodówkę, Piotr postanowił wspomagać głodujących. Miał urlop, mógł go rozdysponować, jak chciał. Nie wrócił do wynajętego pokoiku w Brwinowie, spał u znajomych, czasem u siostry na Służewcu. A rano zjawiał się w szpitalu, w którym trwał protest. 30 października Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zdecydował, że głodówki w całym kraju zostaną zakończone. Tego dnia kończył się także staż Piotra w szpitalu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 51/2017

Kategorie: Reportaż