PRO
Wiesław Kosakowski,
dyrektor III Liceum Ogólnokształcącego im. Marynarki Wojennej w Gdyni
Tak. To może zobliguje niektórych rodziców, aby jednak zainteresowali się, czy ich dziecko, nawet odwiezione samochodem do szkoły, rzeczywiście do niej chodzi. Wszystko jedno, w jaki sposób się to osiągnie, byleby nie zabrakło konsekwencji. To podobnie jak z rozróbami na stadionach – przepisy pozwalające opanować tę plagę są, jednak do ich przestrzegania brakuje woli. Ale jest inny, lepszy sposób na wagary – lekcje powinny być tak ciekawe i niezbędne, aby uczniom nie wypadało ich opuszczać.
KONTRA
Dr Beata Pituła,
pedagogika, UŚ, Katowice
To nieporozumienie. Wagary są rzeczywiście problemem, ale trzeba się zastanowić nad innymi formami kary niż finansowa. Np. dobre byłoby odpracowanie opuszczonych lekcji, ale nie przez rodziców, tylko przez ucznia. Praca fizyczna dla dobra szkoły, oczywiście nie w czasie lekcji, ale przed lub po, i niepolegająca na czyszczeniu toalet, tylko z korzyścią dla środowiska i z wyraźnym nastawieniem na użyteczność. Należy wymusić aktywność na uczniach, a rodziców skłonić do lepszego pilnowania pociech.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy