Czy po przedterminowych wyborach będzie lepiej?

Czy po przedterminowych wyborach będzie lepiej?

Prof. Jan Kofman, politolog, historyk Gdyby wybory odbyły się 8 sierpnia, ani nastroje społeczne, ani żadna z dziedzin życia nie poprawiłyby się. Oczekiwanie na wybory i kampania wprowadziłyby pewną nerwowość nie tylko w sferze społecznej, bo o politycznej nie wspomnę, lecz także gospodarczej. Ten termin z bardzo wielu względów jest niedobry. Każdy inny byłby lepszy, np. z powodu czasu na opracowanie budżetu, a także samej możliwości udziału w wyborach, bo w sierpniu 5-6 mln obywateli byłoby praktycznie pozbawionych tej szansy. Osobiście byłbym przynajmniej za złożeniem budżetu i debatą nad projektami najważniejszych ustaw. Oczywiście, następny Sejm mógłby wszystko zmienić. Wolałbym, aby wybory odbywały się w końcu listopada lub na początku grudnia. Prof. Konstanty Wojtaszczyk, systemy polityczne, UW Nie ma takiego automatu. Istnieje problem, jaki układ sił powstanie w parlamencie, czy będzie możliwe powstanie koalicji rozsądku. Rozpatruje się różne konfiguracje, na szczęście gospodarka w dużym stopniu już uniezależniła się od polityki. Anarchia w systemie politycznym, podobnie jak w latach 60. i 70. we Włoszech, nie zdezorganizuje zupełnie życia gospodarczego, które rządzi się własnymi prawami. Przydałoby się jeszcze dokończenie procesu prywatyzacji, aby wstrząsy polityczne nie były groźne i by ograniczył się zasięg korupcji. W świetle badań opinii publicznej nie sądzę jednak, aby same wybory przyniosły wyjaśnienie sytuacji i jakąś zdecydowaną poprawę, bo wszystko rozegra się w obrębie obecnie istniejących partii politycznych i kontynuatorek wcześniejszych, do których opinia publiczna odczuwa zniechęcenie. Może się tylko zmienić arytmetyka polityczna, tymczasem przydałyby się inne propozycje w stosunku do już istniejących. Prof. Krzysztof Leopold Opolski, ekonomista, strategie i bankowość, UW W krótkim horyzoncie poprawy nie będzie. Co innego w dłuższej perspektywie. Gospodarka jest silniejsza, niż się wydaje, a im mniej w niej państwa i polityki, tym lepiej. W dłuższym okresie wstrząsane do tej pory czkawką rankingi Polski i polskich firm uzyskają stabilizację i staniemy się wiarygodniejsi dla partnerów za granicą. Jakiś czas po wyborach ustalą się układy polityczne i zdecydujemy się np. na większe zbliżenie do Unii Europejskiej (lub USA), będziemy mieli wreszcie ustaloną politykę międzynarodową i gospodarczą, czego teraz bardzo brakuje. Nastąpi poprawa nastrojów, co też wpłynie na akcje kredytowe. Gdy ludziom lepiej się żyje, o więcej pożyczają, dzięki czemu banki są w lepszej sytuacji, mogą planować i przewidywać, zatrudniać nowych ludzi itd. Wybory mogą w dalszej perspektywie przynieść wyczekiwaną stabilizację i wzrost wielu wskaźników. Prof. Paweł Sarnecki, prawnik, konstytucjonalista, UJ Trudno uogólniać, bo nasze doświadczenia przedterminowych wyborów są dosyć ubogie. W 1930 r. rozwiązano Sejm po dwuletniej kadencji i były to tzw. wybory brzeskie, a więc skojarzenia są negatywne, związane z łamaniem praw człowieka i demokracji. Z kolei ocena wyborów w 1993 r., kiedy Lech Wałęsa rozwiązał parlament pierwszej kadencji, zależy od politycznych sympatii. Zwolennicy lewicy cieszyli się, ich przeciwnicy – nie. Społeczeństwo oczekuje, że zmiana przyniesie poprawę, tymczasem wydaje się, że każdy kolejny Sejm jest gorszy od poprzedniego. Prof. Jan Czekaj, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej Wybory nie mają bezpośredniego przełożenia na koniunkturę gospodarczą. Mogą poprawić nieco klimat, ale wpływu na gospodarkę nie widzę. Ważne wydarzenie polityczne może krótkookresowo podziałać na poziom kursu walut, na notowania giełdowe, ale w dłuższym okresie jest to bez znaczenia. Prof. Franciszek Ziejka, rektor UJ Nie przewiduję w najbliższym czasie wyborów. Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Prywatnych Mam wątpliwości co do pozytywnych skutków przyśpieszonych wyborów, bo po pierwsze, nie potrafię sobie wyobrazić konfiguracji sceny politycznej. To może doprowadzić do jeszcze większej dekompozycji w stosunku do stanu obecnego. Mówi się, że gdyby posłom rozdano broń, mielibyśmy strzelaninę na terenie Sejmu. Zarówno moja organizacja, jak i inne struktury biznesowe postulują, aby wybory odbyły się w normalnym terminie, gdyż wszelka dekompozycja może prowadzić do zahamowania wzrostu gospodarczego. Liczymy na nowe ustawy w parlamencie związane z reformą finansów publicznych, swobodą działalności gospodarczej, ordynacją podatkową i ustawą o VAT. Musi być wreszcie rozwiązany problem ochrony zdrowia. Potrzebne są szybkie i konsekwentne ruchy legislacyjne, więc wybory w tym momencie to tragedia. Prof. Wiesław Władyka, politolog, publicysta Tak. Teraz jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 25/2004

Kategorie: Pytanie Tygodnia