Róża Luksemburg wraca do Warszawy

Róża Luksemburg wraca do Warszawy

Plac Centralny przywróci Złotą 16 – najbardziej znany warszawski adres kojarzony z rewolucjonistką

Fragmenty bruku i budynków przy nieistniejącym odcinku ulicy Złotej odkryto w trakcie prac ziemnych w środkowej części placu Defilad, między Muzeum Sztuki Nowoczesnej a Pałacem Kultury. Powstanie tu nowy plac, Centralny, z oznaczeniem układu dawnych ulic, obrysem zabudowy i dziedzińców kamienic. Na jednym z nich ostatniego dnia lutego 1895 r. poślizgnęła się i złamała lewą rękę matka Róży Luksemburg.

Plac Centralny przywróci Złotą 16 – najbardziej znany warszawski adres kojarzony z Różą. Tu w 1879 r. – na miejscu drewnianych domów – wzniesiono kamienicę czynszową. Zachwycił się nią „Kurier Warszawski”: „Do największych i najokazalszych nowych budowli w r. b. w Warszawie wykończonych zaliczyć należy, jak napis przy sieni umieszczony informuje, »Pałac Vestvali«. Jest to pysznie przedstawiająca się budowla wzniesiona na rogu trzech ulic: to jest Zielnej, Złotej i Wielkiej, o trzech piętrach i 40 oknach frontu”.

Nazwę kamienicy dała oklaskiwana przez Napoleona III i Abrahama Lincolna śpiewaczka operowa Felicita Vestvali, urodzona w Szczecinie obywatelka USA. Określenie „pałac” podkreślało luksusowy charakter budynku: przestronne, nawet sześciopokojowe mieszkania wyposażono w wodociąg, łazienki i rzadkie wówczas waterklozety.

Wspólnikiem Vestvali był niemiecki budowniczy Heinrich Meske. Nie wiadomo, co sprowadziło obydwoje do rosyjskiej Warszawy, w każdym razie stali się właścicielami nieruchomości o numerze hipotecznym 1420. Na budowę pożyczyli 70 tys. rubli w Towarzystwie Kredytowym Miasta Warszawy. Gmach podzielili na dwie części – jedna dochodziła do Zielnej, druga do Wielkiej.

Vestvali zmarła 3 kwietnia 1880 r. Wraz z nią odeszła nazwa kamienicy. Obie jej części kupił Wiktor Maringe, syn francuskiego żołnierza wojsk Napoleona, właściciel hotelu Maringe’a przy obecnym placu Dąbrowskiego. To jego kieszeń zasilał czynsz płacony przez rodziców Róży Luksemburg za trzypokojowe mieszkanie z balkonem przy Złotej 16 – w części dawnego „Pałacu Vestvali” od strony Zielnej.

Ten adres nawet biografowie Róży utożsamiają z miejscem jej zamieszkania w okresie warszawskim, czyli od ok. 1873 r. do końca 1888 r., gdy wyjechała do Szwajcarii. To jednak niemożliwe: kamienicę wybudowano w 1879 r., adres Złota 16 pojawił się zaś dopiero w 1885 r., po zmianie numerów policyjnych budynków. Wcześniej adresy tego domu były inne: Zielna 5 i Złota 6. Niezmienny pozostawał jedynie numer hipoteczny.

Rodzina Róży po przeniesieniu się z Zamościa do Warszawy co najmniej kilkukrotnie zmieniała miejsca zamieszkania. W ostatnich latach nauki Róży w gimnazjum – ukończyła je w czerwcu 1887 r. – rodzice, Lina i Edward, wynajmowali mieszkanie przy Ogrodowej. W 1890 r., gdy Róża studiowała już w Zurychu, mieszkali przy ulicy Nowolipie. Dopiero później przeprowadzili się wraz ze starszą córką Anną na Złotą 16.

To wcale nie umniejsza znaczenia, jakie ten adres miał dla Róży. W listach do swojego partnera Leona Jogichesa (Jana Tyszki) nazywała to miejsce domem, słała tam karty pocztowe, listy i upominki, otrzymywała z domu – pocztą lub tzw. okazją – paczki i korespondencję, którą pieczołowicie przechowywała i do której ze wzruszeniem wracała po latach. Jej zachowana część znajduje się w Archiwum Instytutu Hoovera.

Na wynajem mieszkania w tak prestiżowym miejscu rodziców Róży nie było stać. Edward jeszcze w Zamościu popadł w tarapaty finansowe, z których nie wygrzebał się do końca życia. Choć znał osobiście co najmniej setki zamożnych i wpływowych osób w Warszawie, pozostawał bez stałego źródła dochodów, żył z groszowych interesów i wsparcia krewnych. Gdy w mieszkaniu przy Złotej brakowało pieniędzy, wartościowsze przedmioty z mieszkania przepadały w lombardzie. Tak stało się z zegarkiem Anny, której zmartwiona Róża wysłała własny.

Dla podupadłego kupca adres Złota 16 był drugim, obok kapitału kulturowego, dowodem przynależności jego rodziny do klasy mieszczańskiej. Okazała kamienica w bezpośrednim sąsiedztwie Marszałkowskiej, kilka minut spacerem od Dworca Wiedeńskiego i nazywanego salonem Warszawy Ogrodu Saskiego przyciągała gości. Przy Złotej 16 bywało rodzeństwo Edwarda, m.in. właściciel wielkiej firmy spedycyjnej, wyłączny ekspedytor towarów z Królestwa Polskiego na wystawę światową w Paryżu w 1889 r., kawaler francuskiej Legii Honorowej Maurycy oraz agent przysięgły Giełdy Warszawskiej Julian. Ten adres dobrze znali córka Maurycego Róża, którą z powodu zbieżności imienia, nazwiska i wieku carska ochrana wzięła za rewolucjonistkę, i syn Juliana Jerzy – w okresie międzywojennym sędzia śledczy do zadań specjalnych zaciekle tropiący działalność komunistyczną – doprowadził m.in. do aresztowania ojca Krzysztofa Teodora Toeplitza.

Na Złotej 16 gościł, jak go nazywano, „wujaszek Natan z Zawiercia” – właściciel kopalń węgla i rudy żelaza Natan Löwenstein, brat Liny. Przychodziła tu Róża Weltowa, bratanica Liny, córka lwowskiego rabina postępowego Bernarda Löwensteina, która wyszła za mąż za bajecznie bogatego warszawskiego fabrykanta, właściciela sieci aptek Henryka Welta.

Pozostawanie przy Złotej 16 wymagało wyrzeczeń. Rodzice, zgodnie z częstym warszawskim zwyczajem, podnajmowali jeden pokój. Do dyspozycji trojga lokatorów pozostawały dwa. W sypialni Liny i Edwarda naprzeciwko siebie stały łóżka, pod oknem zaś stolik z fotografią Róży. Przy tym stoliku jej matka siedziała całymi dniami z książką w ręku. Znała niemal na pamięć „Pana Tadeusza” Mickiewicza, którego – jak pisała w liście do Róży Anna – matka ceniła „i dla jego poezji, i poczynań”. Podstawową lekturą Liny pozostawały księgi religijne. Była nie tylko siostrą postępowego rabina lwowskiego, ale też potomkinią wielu pokoleń rabinów i talmudystów, w tym Jakóba Jozuego Falka, rabina we Lwowie, w Metzu i we Frankfurcie nad Menem. Wieczorami matka przechodziła do pełniącej funkcję salonu jadalni, siadała na kanapie, piła herbatę, rozmawiała ze starszą córką, podobnie jak ona domatorką. W przeciwieństwie do nich stale spragniony kontaktów Edward większość dnia spędzał poza domem.

Największą radość rodzinie sprawiła Róża w maju 1897 r. informacją o obronie doktoratu. Ojciec wychodził codziennie z domu z listem córki w portfelu, czytał go wszystkim napotkanym krewnym i znajomym. Uszczęśliwiona matka, już wtedy śmiertelnie chora, nie posiadała się z dumy, że urodziła dwoje doktorów – brat Róży, Józef, był doktorem medycyny. Wysłała córce pięć rubli, marzyła o wyjeździe za granicę na spotkanie z nią. Była na to jednak zbyt słaba, zmarła 29 września 1897 r.

Rok później Anna przywiozła mieszkającej w Berlinie siostrze prezenty, wśród nich, zgodnie z opisem Róży, „pierścionek śliczny złoty z niezapominajką z 6 perełek, z ametystami w środku. Wewnątrz jest wyryte: »Tatko i Mama 1.VI.1897«”.

Sytuacja finansowa ojca i siostry stawała się coraz bardziej dramatyczna. W listopadzie 1899 r. Anna poprosiła Różę o przesłanie pieniędzy na czynsz – 25 rubli. „Skoro siostra pisała, musiało już być b. krucho”, informowała Róża Jogichesa. Ojca gnębił fakt, że żadna z jego córek nie wyszła za mąż. Ponaglał Różę do małżeństwa z Jogichesem, krewni pracujący w gminie żydowskiej podsunęli kandydata na męża dla 45-letniej Anny, który jednak zażądał wniesienia przez pannę młodą posagu. Pieniędzy na posag odmówił Edwardowi szwagier – Natan Löwenstein z Zawiercia. Podobnie postąpiła przyrodnia siostra Edwarda – Róża Danielowa, wdowa po bankierze z Jass (obecnie miasto na terytorium Rumunii). Zrozpaczony zwrócił się do Róży, by nakłoniła do wyłożenia pieniędzy Jogichesa. Odpowiedź nie nadeszła. Zrezygnowany Edward napisał do córki 20 kwietnia 1900 r.: „Kiedyś czytałem, iż orzeł wysoko się wznosi, przeto nie widzi, co się na ziemi dzieje. Jesteś zajęta sprawami społecznymi, a sprawy domowo-rodzinne zeszły nawet z drugiego planu, no co robić! Muszę i to przyjąć, bo widać, że brakowała jeszcze kropelka do kielicha goryczy”.

Kilka miesięcy później, 28 września, w „Kurierze Warszawskim” ukazał się nekrolog Edwarda. Podobnie jak Lina zmarł przy Złotej 16, stąd zwłoki obydwojga wyprowadzono na cmentarz żydowski przy Okopowej. Groby rodziców Róży zachowały się do dziś.

Anna, kustoszka rodzinnej pamięci, trwała na Złotej. Traktowała mieszkanie jak relikwię, nie chciała w nim nic zmieniać. Róża z pewnością bywała tam w czasie nielegalnego pobytu w ogarniętej rewolucją Warszawie – mieszkała w pobliskim pensjonacie. Po aresztowaniu 4 marca 1906 r. nie chciała ujawnić swojej prawdziwej tożsamości, posługiwała się paszportem innej osoby. Tymczasem policja nie miała ani jej odcisków palców, ani zdjęć. Tych ostatnich szukano w czasie rewizji w mieszkaniach warszawskiego rodzeństwa, w tym Anny.

Anna zmarła 13 lutego 1935 r. Wraz z jej śmiercią zamknął się rozdział Złotej 16 w życiu rodziny Róży Luksemburg. Sam adres zniknął, gdy w związku z budową Pałacu Kultury rozebrano zniszczone kamienice.

Dzięki placowi Centralnemu Róża Luksemburg może wrócić do swojego miasta.

Fot. Krzysztof Żuczkowski

 

Wydanie: 2023, 34/2023

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy