Sąsiad ze Wschodu

Sąsiad ze Wschodu

Od paru tygodni czekam na sposobny moment, by napisać o stosunkach polska-rosyjskich. Czekałem na chwilę ciszy. Na choćby parę dni bez nowego oświadczenia ministra Pałubickiego. Najaktywniejszego komentatora tych stosunków. Jak milczał minister Pałubicki, to kamery telewizyjne czekały, aż grupka młodych ludzi wtargnie do konsulatu rosyjskiego w Poznaniu. W rewanżu były demonstracje w Moskwie i Petersburgu. Potem pikieta w Warszawie. I znowu wystąpienie Pałubickiego. Nie ma więc co czekać, tym bardziej, że nic nie zapowiada, by ren serial mógł zostać zatrzymany.

Rządowa koalicja apeluje, i słusznie, by w sprawach polityki międzynarodowej mówić jednym głosem. Że winna tu obowiązywać zasada porozumienia ponad podziałami politycznymi. I znowu zgoda.

Nie byłoby, jak sądzę, większych problemów z konsensusem, gdyby rząd robił to, co uroczyście zadeklarował. Chyba nie tylko ja z całą powagą potraktowałem deklarację premiera Buzka z jego exposé z listopada 1997 r.” „Szczególną wagę, będziemy przywiązywali do stosunków z Rosją. Nie obciążeni bagażem historycznych zaszłości, obciążających poprzednią koalicję, podejmiemy starania, by kontakty polsko-rosyjskie stały się partnerskie i tak dobre, jak dobra jest znajomość Polaków i Rosjan. Mamy do zagospodarowania wielkie pole wspólnych interesów, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki i kultury”. Aż się wierzyć nie chce, że z takim programem startował rząd Buzka dwa i pół roku temu. Co dziś zostało z tych zamiarów? Czy wszystkie problemy można zrzucić na sąsiada?

Stosunki polsko-rosyjskie są dziś złe! Najgorsze od lat. Gdy nie dawno prezydent Kwaśniewski wyraził zaniepokojenie sytuacją, został ostro skrytykowany przez ministra Geremka. Nie minęło wiele czasu, gdy ten sam minister musiał zweryfikować swoje oceny. Przekonał się, jak skutecznie można psuć politykę MSZ, która wszelkimi sposobami stara się o poprawę stosunków polsko-rosyjskich.

Cieniem na tych stosunkach kładzie się ciągle pamięć historyczna Polaków. Pamięć o 17 września, o deportacjach, o Katyniu. Ale także pamięć Rosjan o 660 tysiącach ich rodaków, spoczywających na polskiej ziemi. Mają oni prawo do bólu, widząc, jak w ostatnich latach wymazuje się te groby z publicznej pamięci. Żal, że z tej naszej tragicznej historii nie czerpie się nauk pomagających budować nowe stosunki i powoli odbudowywać zaufanie.

Na szczęście, większość Polaków, w przeciwieństwie do części polityków i niektórych ekspertów z Ośrodka Studiów Wschodnich, chce dobrych stosunków z Rosją. Chce szerokiej wymiany handlowej, regionalnej i kulturalnej. Chce robić z Rosjanami interesy. Dobre interesy, korzystne dla obydwu stron.

Większość Polaków wie, że dzisiejsza Rosja to już nie ZSRR, którym ciągle straszą politolodzy. Że w naszym narodowym interesie jest stabilny, przewidywalny rząd w Rosji. Że dostatnia i demokratyczna Rosja to najlepszy sąsiad na Wschodzie.

Polacy wiedzą też, że akty wandalizmu i chuligaństwa, język wrogości i nienawiści, po obydwu stronach, spycha nasze kraje na drogę sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem. Skoro wiedzą o tym zwykli ludzie, to dlaczego nie mogą tego pojąć niektórzy politycy. Nie mogą? Nie chcą? Czy milcząca dotąd większość przemówi bardziej stanowczo w interesie polskiej racji stanu?

Wydanie: 14/2000, 2000

Kategorie: Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy