Ściana śmierci

Ściana śmierci

23 górników zginęło tragicznie kilometr pod ziemią w kopalni Halemba. Spłonęli żywcem, bo mieli wydobyć urządzenia górnicze Teodor Banduch (50 l.), Jan Bilman (45 l.), Ireneusz Brabański (32 l.), Krzysztof Bubała (37 l.), Dariusz Dola (30 l.), Arkadiusz Falkus (29 l.), Krystian Gaszka (41 l.), Janusz Gęsikowski (46 l.), Andrzej Giemza (47 l.), Przemysław Jóźwiak (21 l.), Daniel Kindla (21 l.), Jacek Mierzchała (39 l.), Mariusz Miłkowski (36 l.), Bernard Poloczek (46 l.), Krzysztof Prygiel (51 l.), Tadeusz Rymarzewski (51 l.), Henryk Samisz (52 l.), Wit Siepka (48 l.), Krystian Sitek (47 l.), Edward Sobota (59 l.), Mirosław Toczek (45 l.), Adrian Wąsowski (23 l.), Zbigniew Turniak (38 l.) Pierwsze doniesienia o tragedii w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej pojawiły się w mediach 21 listopada ok. szóstej po południu. 23 górników uwięzionych pod ziemią od prawie dwóch godzin, wybuch metanu, brak kontaktu z poszkodowanymi. Niespodziewana tragedia dziś, z perspektywy kilku dni, setek wypowiedzi górników, związkowców i specjalistów wcale nie wygląda na nieprzewidywalną. Ten scenariusz można było przewidzieć i nie posyłać na śmierć 23 mężczyzn – mężów, ojców i synów. Górnicy otwarcie mówią, że zagrożenie istniało i tylko kwestią czasu było to, kiedy przybierze oblicze tragedii. Mamo, będę się tobą opiekować Wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy. Przed bramami kopalni natychmiast pojawiło się mnóstwo osób. Rodziny i znajomi tych, którzy właśnie pracowali w kopalni, górnicy, okoliczni mieszkańcy, dziennikarze. W tych początkowych godzinach centralną postacią stał się Jan Sienkiewicz, rzecznik prasowy kopalni, który wyszedł z listą osób pracujących w zagrożonym terenie. Wiadomo było, że pod ziemią zostało ośmiu górników z Halemby i 15 pracujących dla firmy MARD. Ludzie podchodzili do niego z trwogą i w olbrzymim napięciu czekali, aż po raz kolejny przebiegnie wzrokiem kartkę. Jedni odchodzili z ulgą – nazwisk ich bliskich na liście nie było, chociaż pozostawali pod ziemią. Drudzy otrzymywali najgorszą wiadomość w ich życiu. Wiadomość, która rozpoczynała kilkudziesięciogodzinny okres wyczekiwania. Odprowadzano ich na stołówkę, gdzie czekali na nich psycholodzy, gdzie mogli oswajać się z bólem, niepewnością, bezsilnością, złością. Reagowali różnie – zastygali w milczeniu, krzyczeli ze złości, stawali się agresywni lub całkowicie pogrążali w rozpaczy. W tym czasie cztery zastępy ratowników były już pod ziemią, do akcji wkroczyli kilkanaście minut po informacji o wybuchu. Dosyć szybko pojawiła się wiadomość, że dotarli do dwóch pierwszych ciał. Do kogo? – to było najważniejsze pytanie. Ludzie patrzyli po sobie i prosili Boga, aby to nie drogie im nazwisko zostało wyczytane. Liczba ofiar wzrosła do ośmiu. Podano wstępną przyczynę – wybuch metanu. Specjaliści wyjaśniali, że podczas takiej eksplozji temperatura dochodzi nawet do 1500 stopni, że fala uderzeniowa bezlitośnie niszczy wszystko na swej drodze. Jednak nadzieja na to, że ktoś się uratował, ciągle nie gasła. Podtrzymywali ją szefowie kopalni, tłumacząc, że być może górników osłoniły jakieś elementy, że może skryli się w jakichś załomach. Przypominano sobie, że to przecież właśnie w tym rejonie w lutym cudem uratował się Zbigniew Nowak. Wszyscy liczyli na kolejny cud. Stołówka wydawała ciepłe napoje i posiłki. Strażacy zorganizowali koce i łóżka polowe. Wiadomo, że trzeba uzbroić się w cierpliwość, czekać. A to bardzo trudne. 12-letnia dziewczynka przytula swoją mamę pogrążoną w rozpaczy: – Nie martw się, będę się tobą opiekować. Tata wróci. Ta dziewczynka ma dwójkę młodszego rodzeństwa i przejęła na siebie rolę osoby odpowiedzialnej za rodzinę. Około godz. 23 pod kopalnią uspokaja się. Ktoś pali pierwsze znicze. Na ławce siedzą żona i siostra jednego z górników, który jeszcze nie wyjechał ze swojej zmiany. – Nie ma brata na liście, sprawdzałam, bo szwagierka nie była w stanie, ale mimo to się niepokoimy. Dopóki go nie zobaczymy, będziemy tu czekać. Co chwila podchodzi do nich jakaś ekipa telewizyjna lub radiowa. W końcu przed pierwszą w nocy wychodzi oczekiwany górnik, zdziwiony gorącym przywitaniem. Zginęli dla złomu Kilku mężczyzn siedzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 48/2006

Kategorie: Kraj