W policyjnych pacyfikacjach wsi w sierpniu 1937 r. zginęły dziesiątki chłopów
15 sierpnia kojarzy się z rocznicą Bitwy Warszawskiej i Świętem Wojska Polskiego, obchodzonym na jej pamiątkę w II RP i po 1989 r. Rzadziej natomiast z Wielkim Strajkiem Chłopskim, którego 80. rocznica przypada w tym roku. Pamięć o tym strajku nie tylko koliduje z treściami, jakie co roku można usłyszeć 15 sierpnia, ale nie pasuje także do sielankowego wizerunku II RP, jaki od 28 lat propaguje się w mediach, podręcznikach szkolnych i publikacjach historycznych. Wcale nie trzeba daleko sięgać, żeby zapoznać się z tym wizerunkiem Polski międzywojennej. Wystarczy zajrzeć choćby do kieszonkowych publikacji poświęconych międzywojniu. Wiele dowiemy się z nich o życiu arystokracji, salonach, modzie, skandalach towarzyskich, romansach i kulinariach bogatych domów, ale niewiele o bezrobociu, nędzy wsi i ówczesnych metodach rozwiązywania konfliktów społecznych.
Warto więc przypomnieć o Wielkim Strajku Chłopskim z 1937 r., który bez wątpienia był największym wybuchem niezadowolenia społecznego w II RP.
Światowy kryzys gospodarczy z lat 1929-1933 trwał w zacofanej i biednej Polsce do roku 1935 i boleśnie uderzył także w wieś. Kryzys w rolnictwie spowodował przede wszystkim spadek cen artykułów rolnych. W 1935 r. były one średnio o 65% niższe niż w roku 1928. Rolnik musiał wyprodukować i sprzedać trzy razy więcej płodów rolnych, żeby otrzymać za nie tyle samo pieniędzy co w 1928 r. Mimo spadku opłacalności produkcji rolnicy nie mogli zaniechać sprzedaży swoich produktów, ponieważ musieli płacić podatki, spłacać kredyty i kupować niezbędne wyroby przemysłowe. Zadłużenie polskiej wsi szacowano w 1932 r. na 4,3 mld zł. Była to suma na owe czasy ogromna i niemożliwa do spłacenia, ponieważ wartość całej polskiej produkcji rolnej sprzedanej w 1933 r. wynosiła ok. 1,5 mld zł.
Chcąc ratować swoją sytuację, rolnicy zwiększali produkcję rolną i ograniczali konsumpcję własną i swoich rodzin.
Pierwsze ostrzeżenie
Po przewrocie majowym obóz sanacyjny zablokował w interesie ziemiaństwa reformę rolną. Utrzymała się dzięki temu postfeudalna struktura agrarna, która – obok wielkiego kryzysu – stanowiła kluczową przyczynę nędzy wsi.
Postępująca pauperyzacja rolnictwa bezpośrednio wpłynęła na poziom życia rolników i ich rodzin, zwłaszcza w małych gospodarstwach, o powierzchni 1-2 ha.
Niezadowolenie wsi spowodowane kryzysem gospodarczym potęgowały represje polityczne władz sanacyjnych wobec Stronnictwa Ludowego (SL), a zwłaszcza brutalne potraktowanie jego przywódcy, trzykrotnego premiera Wincentego Witosa. W 1930 r. został wraz z innymi przywódcami opozycji osadzony w twierdzy brzeskiej, a następnie skazany w tzw. procesie brzeskim na półtora roku pozbawienia wolności. Aby uniknąć więzienia, wyemigrował do Czechosłowacji.
W 1935 r. – tuż przed śmiercią Piłsudskiego – obóz sanacyjny uchwalił, a właściwie narzucił, nową autorytarną konstytucję, nazwaną kwietniową. W marcu 1936 r. w Krakowie policja zabiła 10 uczestników demonstracji solidarnościowej z robotnicami Semperitu, a 16 kwietnia we Lwowie – 14 uczestników pogrzebu bezrobotnego, zabitego dwa dni wcześniej przez policjanta.
W maju 1936 r. – po kryzysie politycznym spowodowanym przetasowaniami w obozie sanacyjnym i krwawo stłumionymi wystąpieniami w Krakowie i we Lwowie – sformowany został rząd gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego. Gabinet ten przyjął ostrą, konfrontacyjną wobec opozycji linię polityczną, czego wyrazem było bezwzględne tłumienie wystąpień społecznych.
Pierwszym ostrzeżeniem dla rządu, świadczącym o narastającym wybuchu społecznym na wsi, były oficjalne uroczystości w Nowosielcach koło Przeworska 29 czerwca 1936 r. Zorganizowano je ku czci XVII-wiecznego wójta Michała Pyrza, który w 1624 r. obronił wieś przed Tatarami. Przybyły na nie władze sanacyjne z generalnym inspektorem sił zbrojnych Edwardem Śmigłym-Rydzem na czele. Oficjalne zgromadzenie było przewidziane na 50 tys. uczestników, ale na niejawne wezwanie Stronnictwa Ludowego przybyło ich o 150 tys. więcej. Doszło do nieprzewidzianych wystąpień działaczy ruchu ludowego, którzy domagali się powrotu do kraju emigrantów politycznych: Wincentego Witosa, Władysława Kiernika i Kazimierza Bagińskiego, amnestii dla więźniów brzeskich, demokratycznej konstytucji, nowej ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu oraz natychmiastowych wyborów parlamentarnych i samorządowych.
Siłowe rozwiązanie
Na odpowiedź władzy nie trzeba było długo czekać. Trzy dni później w pobliskich Krzeczowicach policja stłumiła strajk płacowy w folwarku Polskiej Akademii Umiejętności. Od kul policji zginęło siedmiu robotników folwarcznych.
17 stycznia 1937 r. obradujący w Warszawie kongres SL zobowiązał władze partii do przeprowadzenia ogólnopolskiego strajku rolnego. Protest miał polegać na blokadzie dróg, wstrzymaniu dowozu żywności do miast oraz rezygnacji z zakupów przez 10 dni. Na datę wyznaczono 15 sierpnia – Dzień Czynu Chłopskiego, obchodzony przez ludowców w rocznicę Bitwy Warszawskiej 1920 r., kiedy obroną kraju kierował rząd premiera Witosa. W kolportowanych odezwach nie ukrywano politycznego i antysanacyjnego charakteru zapowiadanego strajku. Domagano się zmiany „systemu, który odsuwa masy ludowe od państwa” i wskazywano, że obóz sanacyjny nie jest w stanie rozwiązać problemów społecznych i gospodarczych, z którymi boryka się wieś.
Mimo braku formalnego współdziałania ludowców i PPS socjaliści udzielili poparcia strajkowi chłopskiemu. Poparła go też nielegalna Komunistyczna Partia Polski. Zrozumienie dla postulatów ruchu ludowego wyraziła również część prasy prawicowej: „Kurier Warszawski”, „Polonia” (organ Chrześcijańskiej Demokracji) i „Zwrot” (organ Frontu Morges, politycznego porozumienia działaczy stronnictw centrowych) oraz większość prasy katolickiej. Od działań ludowców zdecydowanie odcięło się Stronnictwo Narodowe. Już w czasie strajku w obronie jego represjonowanych uczestników stanęły niezależne środowiska inteligenckie. Władze sanacyjne były zaskoczone działaniami ludowców. Z góry wykluczyły wszelki dialog i zdecydowały się na rozwiązanie siłowe.
W Wielkim Strajku Chłopskim, który odbywał się od 15 do 25 sierpnia 1937 r., wzięło udział kilka milionów osób. Był to największy protest społeczny w Polsce przed 1980 r. Został brutalnie stłumiony przez władze sanacyjne i nie przyniósł żadnych skutków natury politycznej.
Najostrzejszą formę strajk przybrał w województwie krakowskim oraz na Rzeszowszczyźnie (która była wówczas częścią województwa lwowskiego) – jednym z najbiedniejszych regionów kraju, gdzie rok wcześniej miało miejsce wspomniane masowe wystąpienie ludowców w Nowosielcach w obecności najwyższych władz państwowych. Już 17 sierpnia na ziemi rzeszowskiej padła pierwsza ofiara. Był nią rolnik Józef Szewc, zabity podczas rozpędzania przez policję wiecu w Grębowie, w powiecie tarnobrzeskim. Pięć dalszych osób zostało rannych. W następnych dniach ginęli kolejni uczestnicy strajku.
Krwawy bilans
W innych regionach kraju strajk miał mniej dramatyczny przebieg. Na przykład w województwie poznańskim, w Szamotułach policja dotkliwie pobiła zarówno strajkujących, którzy blokowali dostawy mleka do miasta, jak i łamistrajków. Obyło się jednak bez ofiar śmiertelnych. Ogółem w całym kraju zginęło 44 uczestników strajku, 5 tys. osób aresztowano, a 617 skazano później w procesach sądowych. Zapadały wyroki od ośmiu miesięcy do 3,5 roku pozbawienia wolności. Wśród skazanych byli m.in. Stanisław Mikołajczyk, prezes Stronnictwa Ludowego, oraz Bruno Stanisław Gruszka (1881-1941), adwokat i prezes SL na Małopolskę i Śląsk, organizator wielkiej antysanacyjnej manifestacji w Nowosielcach.
Aresztowanych uczestników strajku policja brutalnie biła i maltretowała. Tak zwane ścieżki zdrowia – wbrew temu, co się dzisiaj twierdzi – wcale nie były wynalazkiem aparatu represji PRL zastosowanym po stłumieniu strajków w Radomiu i Ursusie w 1976 r. Na szeroką skalę ten sposób maltretowania aresztowanych stosowała też policja II RP w czasie tłumienia Wielkiego Strajku Chłopskiego. Podczas pacyfikacji strajku wprowadzono także ostrą cenzurę prasy i całkowitą blokadę informacyjną w kraju.
Niestety, mało kto w dzisiejszej Polsce chce pamiętać o tych wydarzeniach. Oficjalna polityka historyczna gloryfikuje przywódców obozu sanacyjnego jako wielkich patriotów, a pomija milczeniem sprawy mniej chwalebne, związane z ich rządami, takie jak autorytaryzm, proces brzeski, Bereza Kartuska i prowadzenie dialogu społecznego za pomocą luf karabinowych.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy