Seks wiara, Bóg mara

Seks wiara, Bóg mara

Warszawa 11.08.2015 r. Jaroslaw Makowski – historyk filozofii, dziennikarz i publicysta. fot.Krzysztof Zuczkowski

Polski Kościół jest nie tylko obok swoich wiernych, ale również obok nauczania papieża Franciszka Jarosław Makowski – filozof, teolog i publicysta. Opublikował m.in.: „Kobiety uczą Kościół” (2007) i „Wariacje Tischnerowskie” (2012). Pracuje nad nową książką poświęconą społecznemu nauczaniu papieża Franciszka. Prowadzi blog: www.makowski.blog.polityka.pl. Nadąża pan za polskimi biskupami? – To biskupi mają problem z dotrzymaniem kroku swoim wiernym i – szerzej – polskiemu społeczeństwu, z towarzyszeniem ludziom w ich codziennych troskach. Wszystkie badania pokazują, że nasze społeczeństwo jest bardziej liberalne i dużo łagodniejsze w traktowaniu nauczania kościelnego – także jeśli idzie o sprawy związane z moralnością, której biskupi poświęcają większość uwagi – niż próbuje nam wmówić duża część hierarchów i księży. By nie być gołosłownym, nieco danych: 89% Polaków, według sondaży IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, popiera ratyfikację konwencji antyprzemocowej; 71% społeczeństwa popiera in vitro (jak wynika z sondażu zrealizowanego przez Millward Brown dla „Faktów” TVN); 75% rodzimych katolików popiera antykoncepcję. Widać jak na dłoni, że pryska mit o Polaku – konserwatywnym katoliku. Będąc kiedyś w Rzymie, słyszałem takie powiedzenie o Włochach, które dobrze oddaje także naturę Polaków: „Jesteśmy katolikami, ale nie jesteśmy fundamentalistami”. Tacy są Polacy? – Tak! W sferze prywatnej, w codziennych zmaganiach z życiem bez problemu dopasowują wymogi religijne, jakie stawiają im biskupi, do własnego poczucia tego, co dla nich dobre, pożyteczne, przyzwoite. Sęk w tym, że ten rodzaj autentyczności, który praktykują w życiu prywatnym, puszczając mimo uszu kościelne pouczenia, wciąż jeszcze nie przekłada się na życie publiczne. Nadal jest tak, że przejmujemy się opinią innych: co na to, że żyję na kocią łapę, powie proboszcz lub ciocia? Dlatego tak dużo w naszym życiu publicznym hipokryzji – także na gruncie politycznym, gdzie dominują albo cynicy jak Jacek Kurski, albo grzeszni moraliści jak Adam Hofman. W jakimś sensie taki rodzaj hipokryzji to spadek po edukacji i – anachronicznej – strategii duszpasterskiej. Mąż w domu może być seksistą, bo zupa była za słona, ale kiedy nadchodzi niedziela, zakłada garnitur, krawat, żonę bierze pod rękę, pakuje do auta dzieci i jako kochająca się rodziną udają się na mszę. Także po to, by pokazać się sąsiadom. Antyklerykalni, ale nie antychrześcijańscy A biskupi? Dlaczego nie nadążają za społeczeństwem? Co im się stało? – To, że świat, który zbudowali, w którym czuli się bezpiecznie i nad którym, jak sądzili, sprawują kontrolę, nagle zaczął im się wymykać z rąk. A ludzie zaczęli się emancypować. Hierarchowie tracą poczucie zarządzania i – już w tym nowym świecie, świecie płynnej nowoczesności – własnego bezpieczeństwa. Ten świat wymykający się im z rąk najlepiej na rodzimym gruncie widać, gdy przyglądamy się kresowi kościelnej biowładzy. To znaczy? – Kościół w Polsce organizował – moje i pana – przygody ciała. Tym bardziej, im bardziej nie mieliśmy tego świadomości. Panował nad naszymi ciałami od chwili narodzin (chrzest) po śmierć (katolicki pochówek). A nad duchem? – Nad duchem już dawno nie panuje. Oczywiście, z punktu widzenia religijnego, Kościół nie potrzebuje innej władzy nad człowiekiem niż władza nad jego duchem. Ale z punktu widzenia instytucji, kiedy już stracił władzę nad duchem człowieka, jedyną, która mu pozostała, jest ta nad ludzkim ciałem. Sprawuje ją głównie poprzez symbole, narracje, instytucje i, ostatecznie, prawo. Dlaczego Kościół mówi „nie” konwencji antyprzemocowej i ustawie o in vitro, a gender przedstawia jako diabła wcielonego? Właśnie dlatego, że są to obszary, nad którymi – jak mu się wydawało – panuje. A tymczasem koniec z panowaniem. – Ludzie mówią: idziemy swoją drogą. I okazuje się, że wprowadzenie konwencji antyprzemocowej nie powoduje, że biali, konserwatywni i heteroseksualni katolicy porzucają swoje żony i przechodzą na gejostwo… I te wszystkie lęki, które do tej pory organizowały kościelno-medialne duszpasterstwo, przestają straszyć. Puff – i balon pęka, jak po przekłuciu go szpilką. A kiedy Kościół traci moc, która wiązała się z biowładzą, czyli zarządzaniem za pomocą państwa i ustaw, zostaje pustka. I ta pustka jest najbardziej dojmującym doświadczeniem, odsłaniającym to, w jak poważnym kryzysie jest polski katolicyzm. Kryzys kryzysem, ale wypowiedzi, że Bronisław Komorowski nie jest już katolikiem, bo podpisał złą ustawę,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 34/2015

Kategorie: Wywiady