Sikorski nie wart pałaca

Sikorski nie wart pałaca

Słowa ministra o potrzebie zburzenia PKiN wyrażają ideę: wczoraj było tu San Francisco, jutro będzie ściernisko Minister spraw zagranicznych chce zburzyć Pałac Kultury i Nauki w Warszawie jako symbol komunizmu. Niestety w najbliższym czasie nie wypada żadna rocznica, która dawałaby dobry pretekst do takiego działania. W oczekiwaniu na jakiś godny jubileusz związany z PRL proponuję zburzyć symbol germańskiej ekspansji i militaryzmu – zamek w Malborku. Scenariusz imprezy: hufce patriotów ściągają z całego kraju do Malborka z młotkami i wybijając cegły, śpiewają: „Do krwi ostatniej kropli z żył / Bronić będziemy ducha, / Aż się rozpadnie w proch i pył / Krzyżacka zawierucha”. Powody tej ogólnonarodowej akcji są przynajmniej trzy. W przyszłym roku wypadają dwa jubileusze: 600. rocznica zwycięstwa pod Grunwaldem i 100. wielkiej premiery „Roty” Marii Konopnickiej z muzyką Feliksa Nowowiejskiego na Zjeździe Grunwaldzkim w Krakowie. Ponadto, zgodnie z przekazem Jana Długosza, Władysław Jagiełło ustanowił w rocznicę bitwy pierwsze w dziejach polskie święto narodowe. W rozmowie z Moniką Olejnik Radosław Sikorski rozwinął skrótową myśl, którą przedstawił Sejmowi w „Informacji ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2008 r.”: „A poza tym, panie marszałku, uważam, że Pałac Kultury powinien być zburzony. Dziękuję bardzo”. Minister, podobnie jak wielu innych polityków prawicy, odczuwa niedosyt, że w Polsce „wyjście z komunizmu było ewolucyjne, co miało plusy dodatnie, ale też ten plus ujemny, że właśnie nie było tłumów na ulicach i stąd spór o to, kiedy świętować. No i nie ma tych tysięcy godzin taśmy filmowej, na której można by to pokazywać”. Zabrakło mu „takiego momentu katharsis, nowego początku”. Zabrakło mu – tu odwołał się do historii Polski – tego, „co patriotyczna ludność stolicy zrobiła po odzyskaniu niepodległości. 91 lat temu zburzyła cerkiew prawosławną na placu dzisiejszym Józefa Piłsudskiego”. Wydarzenia, które wspomina szef polskiej dyplomacji, nie było. W maju 1912 r. na placu Saskim (obecnie Piłsudskiego) poświęcono prawosławny sobór Aleksandra Newskiego. W sierpniu 1915 r. wojska carskie wycofały się z miasta. Wraz z nimi stolicę opuściła większość z przeszło 40 tys. rosyjskich mieszkańców. Niemcy, którzy zajęli Warszawę, zrobili pierwszy krok rozbiórkowy: zdjęli miedzianą blachę z kopuł, ale we wnętrzu urządzili kościół garnizonowy. Dopiero po odzyskaniu niepodległości zaczęto się zastanawiać, co zrobić z soborem. Nie doszło do żywiołowego burzenia obiektu. Wcześniej mieszkańcy, za zgodą władz niemieckich, zmienili ulice kojarzące się z carskim uciskiem i rozebrali pomniki, w tym pomnik Aleksandra I na Krakowskim Przedmieściu, pomnik Paskiewicza przed obecnym Pałacem Prezydenckim oraz pomnik Oficerów-Lojalistów na placu Saskim, który upamiętniał Polaków poległych w walce z powstańcami w Noc Listopadową (w związku z budową soboru Aleksandra Newskiego przeniesiono go na dzisiejszy plac Dąbrowskiego). Pierwszy pomnik wystawiony na cześć cara – był nim Aleksander I – stoi do dziś: kościół św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży. To na cześć tego cara, który na terenie Królestwa Polskiego był monarchą konstytucyjnym, a w Rosji absolutnym, a więc przyniósł polskim poddanym wolność, jakiej nie mieli jego rosyjscy poddani, Alojzy Feliński ułożył „Pieśń narodową za pomyślność króla”. Wystarczył drobny lifting, by symbol zniewolenia przekształcił się w hymn niepodległościowy, aktualny także w PRL – zamiast: „Naszego Króla zachowaj nam Panie” śpiewano: „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie”. W okresie międzywojennym pieśń ułożona na cześć imperatora Aleksandra I kandydowała (w jednym szeregu z „Mazurkiem Dąbrowskiego” i „Rotą”) do miana hymnu narodowego. To dowodzi, że każdy symbol zniewolenia można przerobić na symbol wyzwolenia. Z takiego założenia wyszli pomysłodawcy przekształcenia Pałacu Kultury i Nauki w muzeum antykomunizmu. Podobnie myślał Stefan Żeromski, który sprzeciwiał się burzeniu soboru Aleksandra Newskiego i widział w jego wnętrzu patriotyczną placówkę muzealną. Zwyciężyła opcja burzenia. W lutym 1924 r. zaczęto sobór rozbierać, lecz dzieło to zostało ukończone dopiero po zamachu majowym. W listopadzie 1926 r. plac Saski stał się placem Piłsudskiego. Radosław Sikorski stawia znak równości między warszawską cerkwią a Pałacem Kultury i Nauki. Istnieje subtelna różnica. Sobór nie miał zasług dla umacniania polskiej kultury i nauki, Pałac Kultury zaś – ogromną. Burząc Pałac Kultury, trzeba zburzyć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 46/2009

Kategorie: Opinie