Skromnie obdarzeni

Skromnie obdarzeni

Pamiętacie? Nie pamiętamy. Tak bym opisał pamięć Polaków o ważnych wydarzeniach z nieodległych nawet czasów. Po tragicznych rządach Buzka i fali krytyki wydawało się, że jest on politycznie skończony. Ale wrócił z rekordowym poparciem w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Co więc z tego całego jazgotu politycznego zapamiętujemy? Ile i komu możemy wybaczyć? Czy jest coś, co trwale eliminuje polityka z życia publicznego? Takie pytania chodziły mi po głowie w czasie przesłuchania Donalda Tuska przez komisję śledczą ds. Amber Gold. Czy Tusk ma szansę na powrót, po marnych rządach, do krajowej polityki? Wątpię. Wystarczy sobie obejrzeć to przesłuchanie, by zobaczyć, jak bardzo państwo może dryfować pod rządami ekip postsolidarnościowych. Obie strony stawały na głowie, by sobie dokopać. I cel został osiągnięty. Choć nie taki, o który politykom PiS i PO chodziło. Trudno bowiem o wątpliwości, że co do rządzenia państwem, to ani Tusk, ani obecna ekipa pisowska nie zostali obdarzeni umiejętnościami na miarę naszego kurczącego się, ale ciągle 38-milionowego narodu. Trzy lata nie wystarczyły Tuskowi, by zrozumieć, że państwo to nie arena, na której można żonglować ludźmi i problemami. Bo to prędzej czy później kończy się katastrofą. U Tuska trwało to i tak bardzo długo, bo aż siedem lat. Dlatego pewnie jego apologeci, w większości zresztą beneficjenci tamtej władzy, opowiadają o niezwykłej zręczności Tuska. I z tym nawet bym się zgodził. Ogranie tylu partyjnych rywali rzeczywiście wymaga chytrości, ale też bezwzględności. Tylko po co to wszystko było? Jakie ważne i trudne sprawy udało mu się przeprowadzić? Jakie problemy rozwiązał? Kunktatorstwo i oportunizm mogą się opłacać politykowi. Ale nie jego partii, a tym bardziej państwu. Tusk grał na przeczekanie problemów, jak choćby w sprawie reprywatyzacji, za którą chodziła Hanna Gronkiewicz-Waltz. Na papierze u Tuska było wszystko. A jak mu te struktury działały? Pamiętamy. PiS przywróciło do życia sporo elementarnych obowiązków państwa: komunikację publiczną na prowincji, którą PO kasowała czy posterunki policji w terenie, które zlikwidowano. Ale ogólny bilans rządów PiS jest fatalny. Puenta po przesłuchaniu Tuska może taka: rządy, których legitymacją są styropian i post-Solidarność, szkodzą Polsce. Jeśli chcemy żyć w normalnym, dobrze zorganizowanym i proobywatelskim kraju, PO-PiS musi przejść do historii. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 46/2018

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański