Słoneczne Lato w Mordach

Słoneczne Lato w Mordach

Polska żyje grillem, festynem i konkursem zjadania pierogów

Polska nie żyje tym, co wczoraj powiedział prezes. Ani Brexitem, ani KOD-em. Choć tak może się wydawać ze skrzyżowania Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w Warszawie. Polska żyje grillem, festynem i konkursem zjadania pierogów. Zwłaszcza w wakacje, zwłaszcza poza Warszawą. Od lat.

Rzut młotkiem do telewizora

Co miasteczko, to festyn, co gmina, to mistrzostwa, co wioska, to zawody. W Rabce co roku doi się na czas sztuczną krowę. Wyniki rekordzistów oscylują w okolicy 1,5 litra na minutę. Tutaj też pielęgnuje się od lat piękną tradycję Mistrzostw Polski w Jeździe na Klozetach. Nie są to jednak klozety zwykłe, lecz z silniczkami, na kółkach, sprowadzane aż z Nowej Zelandii i rozwijające prędkość do 18 km na godzinę. Zwycięzca nie dość, że otrzymuje dyplom, to jeszcze od firmy Sanitec Koło dostaje gustowną porcelanową popielniczkę w kształcie klozetu. W Wejsunach (woj. warmińsko-mazurskie) hołubione są od lat Mistrzostwa Świata w Rzucie Gumofilcem. Z imprezą (duchowo i finansowo) związał się wybitny reżyser Jerzy Hoffman (ten od Trylogii i „Trędowatej”). Oczywiście nie jest to gumofilc przed chwilą zdjęty z nogi. To okaz specjalny (nr 42, 0,98 kg), przechowywany w miejscowej szkole jak wzorzec kilograma w Sevres. Zwycięzca konkursu (wyniki oscylują w okolicy 30 m) otrzymuje Złotego Gumiaka.

Niedaleko pada gumiak od beretu. Tym nakryciem głowy rzucają w pomorskim Osieku i rekordziści też zbliżają się do 30 m. Aby rzut był ważny, beret musi upaść antenką do góry. Czersk (woj. pomorskie) pozazdrościł Osiekowi i organizuje Mistrzostwa Świata w Rzucie Laczkiem. A to stąd, iż Czersk to klapkowe i pantoflowe zagłębie, jeszcze od przedwojnia. Nagradzają tu jednak kapryśnie, bo np. zwycięzca edycji z 2004 r. w kategorii panowie (27 m 90 cm) dostał beczkę piwa, a zwyciężczyni w kategorii panie (zaledwie 9 m 10 cm) otrzymała stolik pod telewizor. Czy to sprawiedliwe, czy to rozsądne? Z kolei na polach pod wsią Bałąg (nieopodal Olsztyna) rozgrywają się Mistrzostwa Świata w Rzutach Młotkiem do Telewizora. Kategorie dwie: rzut przełajowy i rzut pal-secam. W ramach pierwszej zawodnicy przesuwają się z jednego końca pola na drugie, tam gdzie ustawiono telewizory. Każdy podąża za własnym młotkiem, rzucanym metodą golfową. Wygrywa ten, kto zbliży się do obiektu po najmniejszej liczbie rzutów i celnie rymsnie w ekran. Druga kategoria jest prostsza i polega na oddawaniu młotkiem w kierunku telewizora rzutów seryjnych z odległości 10 m.

Nie tak daleko, bo w Gołdapi, organizują Międzynarodowy Konkurs Krzyku. Wyniki (w sekcji damskiej i męskiej) mierzy się w decybelach. Jednym ze zwycięzców jest Andrzej Szumański z Bań Mazurskich, który wykrzyczał 132 decybele. Ian Gillan (Deep Purple), Bon Scott (AC/DC) i James Hetfield (Metallica) wysiadają! W Augustowie na rzece Netcie się pływa. Na byle czym. Takie bowiem mistrzostwa tu organizują pod zawołaniem: „Co ma pływać, nie utonie”. Widzowie obserwują z mostu i nadrzecznych bulwarów np. pływający but. Konkretnie damską szpilkę wykonaną przez emerytowanego pracownika zakładów obuwniczych w Radomiu. Także pływający zaprzęg Świętego Mikołaja, pływające trabanty (najlepszy – wersja Rekin), czołg, lokomotywę, zestaw „Sami swoi” z Kargulem, Pawlakiem i płotem, łóżko z panną młodą, patelnię. Warunek jeden – obiekt musi pokonać na wodzie 400 m.

Zawody w dmuchaniu gumy

Z rzeczy do jedzenia w naszym kraju już wszystko wykonano w wersji „naj”. Od największego szaszłyka (Baranów Sandomierski) przez najdłuższy krupniok (Tarnowskie Góry) po największy zraz (Wrocław). Jedzenie pierogów na czas to ludowa tradycja z Pionek koło Radomia. Ciągnie się od roku 2003, kiedy to w ramach mistrzostw świata zwycięzca wsunął w pięć minut 20,5 kg pierogów faszerowanych mięsem. Ale rekord ten został pobity już w następnej edycji mistrzostw – o pół pieroga. W międzynarodowej obsadzie – konsumenci z Niemiec, Szwecji, USA i Polski – w pomorskim Osieku (ileż się tu dzieje!) odbywają się z kolei zawody w jedzeniu jagodzianek na czas. I tu notujemy co roku rekordy kroczące. I pomyśleć, że zaczęło się przeszło 10 lat temu od skromnych czterech i jednej trzeciej jagodzianki w pięć minut… Trudno natomiast się zorientować, gdzie aktualnie wystąpił rekord w zbiorowym spożywaniu największej w Polsce jajecznicy, ponieważ dochodzi do tego pulsacyjnie w różnych częściach kraju. Jajecznica z 2555 jaj usmażona i spożyta w Lądku-Zdroju na początku XXI w. to doprawdy jakiś Biskupin wśród jajecznic. Już w 2014 r. Guinness odnotował największą jajecznicę świata w Kartuzach, stłuczono do niej 3 tys. jajek, a przecież prace trwają.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 28/2016

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy