Slumdog – bomba optymistyczna

Slumdog – bomba optymistyczna

Film Danny’ego Boyle’a pokazuje,że nieważne, gdzie się urodziłeś, ważne, czego pragniesz Ludzie potrzebują pokrzepienia w ciężkich czasach, optymizmu i wzruszeń, więc dajmy im to – taką myśl można wyczytać z werdyktu Amerykańskiej Akademii Filmowej, która po raz 81. rozdała Oscary. W najważniejszej kategorii, najlepszy film, konkurowały „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” Davida Finchera, „Lektor” Stephena Daldry’ego, „Frost/Nixon” Rona Howarda i „Obywatel Milk” Gusa Van Santa. Ale statuetka – plus siedem innych – powędrowała do niskobudżetowej koprodukcji brytyjsko-indyjskiej Danny’ego Boyle’a „Slumdog. Milioner z ulicy”, którą od piątku mogą oglądać w kinach również polscy widzowie. Triumf nie tyle pewny, ile oczekiwany. „Slumdog” niczym kula śniegowa zgarniał kolejne nagrody. Zwiastunem sukcesu były w styczniu Złote Globy, przyznawane przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej, w kategoriach najlepszy film, reżyseria, scenariusz i muzyka, czyli we wszystkich, w których był nominowany. Jeszcze większe laury przyniosło lutowe rozdanie Nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej i Telewizyjnej (BAFTA), zaliczanych do najważniejszych w branży i uznawanych za barometr rozstrzygnięć oscarowych. W przypadku „Slumdoga” reguła ta potwierdziła się. Doceniono go w siedmiu kategoriach: za najlepszy film, reżyserię, scenariusz adaptowany, muzykę, zdjęcia, montaż i dźwięk. Do statuetek Oscara w tych samych kategoriach dołączyła ósma – za najlepszą piosenkę. A Danny Boyle pozostawił w tyle wielkiego przegranego – nominowany aż w 13 kategoriach „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”, któremu ostatecznie przypadły trzy statuetki w mniej prestiżowych kategoriach. Ale w forowaniu zwycięzcy mamy też polski ślad: na ostatnim Camerimage, łódzkim festiwalu operatorów, uhonorowano Złotą Żabą za zdjęcia Anthony’ego Doda Mantle’a. Również w ubiegłym roku swoją nagrodę przyznała „Slumdogowi” publiczność festiwalu w Toronto i to m.in. jej entuzjazm nakręcił istną slumdogomanię. Ekipa sukcesu A zaczęło się od debiutu powieściowego Vikasa Swarupa, hinduskiego pisarza i dyplomaty. Zanim książka stała się międzynarodowym bestsellerem, przetłumaczonym na 35 języków (II wydanie polskie, w przekładzie Łukasza Praskiego, ukazało się właśnie nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka, pierwsze z 2006 r. nosiło tytuł „Kto wygra miliard?”), prawa do jej zekranizowania wykupiła Teresa Ross, szefowa redakcji filmowej Channel 4. Adaptacji zaś podjął się Simon Beaufoy, autor scenariusza „Goło i wesoło”. Z kilkunastu nowel Beaufoy wyciągnął wątek chłopaka z przedmieść, który pokonuje przeszkody, by zdobyć nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim miłość. 18-letni Jamal, bohater „Slumdoga”, dzięki sprytowi dostaje się do popularnego teleturnieju „Milionerzy” i dochodzi do ostatniego pytania. Nikt nie wierzy, że niewykształcony biedak wie, która planeta jest najmniejsza w Układzie Słonecznym, albo że zna nazwisko Szekspira. Prowadzący program podejrzewa Jamala o oszustwo. Aresztowany tuż przed ostatecznym rozstrzygnięciem konkursu chłopak wyjaśnia policjantom, skąd zna właściwe odpowiedzi, a za każdym teleturniejowym pytaniem kryje się kolejna historia dzieciństwa jego i starszego brata oraz koleżanki, ich dorastania i miłości. Wyreżyserowanie filmu powierzono Brytyjczykowi Danny’emu Boyle’owi, autorowi takich sukcesów kinowych lat 90. jak „Płytki grób” czy „Trainspotting”. Do ról dziecięcych zaangażowani zostali autentyczni mali mieszkańcy slamsów, ale aktora, który wcielił się w postać dorosłego Jamala, znaleziono dopiero w Londynie. Dev Patel nie ma w sobie nic z bollywoodzkiego amanta, uosabia za to przeciętnego chłopaka, po prostu szczęściarza z przypadku. Stawkę zamyka AR Rahman, producent płyt i kompozytor, o którym mówi się, że zrewolucjonizował muzykę filmową w Indiach. Do swoich projektów wyławia mało znanych, ale ciekawych wykonawców – w przypadku „Slumdoga” była to MIA, tamilska raperka, urodzona na Sri Lance. Slamsy protestują, slamsy świętują Zdjęcia do „Milionera z ulicy” kręcono w Bombaju, w największej dzielnicy slamsów – Dharavi oraz Juhu tuż obok bombajskiego lotniska, czyli w scenerii naturalnej, nie szczędząc widzom obrazów, w których niemal czuć smród fekaliów, drapiący gardło kurz i opary unoszące się z ogromnego wysypiska śmieci. Nic więc dziwnego, że film wzbudził w Indiach protesty ludzi, którym nie podoba się tak jednostronny wizerunek wszechobecnej nędzy, brudu i beznadziei. Mieszkańcy slamsów poczuli się również obrażeni tytułem – slumdog to dosłownie pies ze slamsów – czemu dali wyraz w ostrych demonstracjach. Przeciwko temu „wybuchowi honoru” wystąpił z kolei grający w filmie aktor Anil Kapoor,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2009, 2009

Kategorie: Kultura