Elita, emeryci i eremici

Elita, emeryci i eremici

Dom Literatów przy Krupniczej stanowił zbiór wyjątkowych osobowości i niezwykłych losów

Budynek przy ulicy Krupniczej 22 w Krakowie w 1945 r. stał się azylem dla pisarzy, poetów i dramaturgów, a później przez ponad 50 lat jako Dom Literatów gromadził pod swoim dachem niezwykłe literackie środowisko.

ELITARNIE FRONTOWĄ w pierwszych latach po wojnie wydawać się mogła główna część budynku z oknami od ulicy Krupniczej, którą zajęli pisarze o znanych już nazwiskach: Andrzejewski, Kruczkowski, Szaniawski, Peiper, oraz nestorzy: Górski, Nikorowicz i Rybicki. Jednak z uwagi na rozpaczliwy brak mieszkań i dosyć duże powierzchnie lokali, nikt z nich nie zajmował całej przestrzeni; dzielili ją z innymi, często samotnymi lokatorami. Dopiero znacznie później frontowe mieszkania pozostawiano pisarzom z ich rodzinami niemal w całości, jednak w wielu z nich przynajmniej jeden pokój nadal zajmował literacki sublokator, tak jak Rybicki, mieszkający z rodzinami Tadeusza i Jerzego Kwiatkowskich, czy Mróz-Długoszewski z rodziną Anny Świrszczyńskiej. W tej części najbardziej podzielone było mieszkanie numer 3 na pierwszym piętrze, które na początku lat 50. zajmowało czworo najemców, w tym troje z rodzinami.

W oficynach sytuacja była jeszcze trudniejsza – nawet dwupokojowe lokale rozdzielano na pojedynczych pisarzy; w większych mieszkaniach ze wspólnych łazienek i kuchni na zmianę korzystali współmieszkańcy, powodując w nich zgoła nieelitarny tłok. Wszyscy jednak po dramatycznych przeżyciach wojennych godzili się na ten stan – dopiero w latach 60. poprzez remonty i podziały architektoniczne zaczęto wprowadzać pewne separacje. Dzisiaj, z perspektywy lat, trudno jest dociekać, czy początkowe zagęszczenia miały wpływ na lokatorów. Można jedynie wyobrażać sobie Gałczyńskiego piszącego „Zaczarowaną dorożkę” przy wtórze fortepianu Broszkiewicza piszącego opowieść o Chopinie. I można być niemal pewnym, że pierwszy zamysł „Kartoteki” Różewicza, z bohaterem drzemiącym na łóżku w pokoju, przez który przechodzą, czasem przysiadając obok, krewni, znajomi i nieznajomi, powstać musiał na Krupniczej.

EKSCENTRYKAMI albo oryginałami byli niektórzy z pisarzy o szczególnych cechach charakterów: Artur Maria Swinarski, dramaturg i satyryk, obdarzony nadpobudliwą zdolnością do ironii i kpiny; Konstanty Ildefons Gałczyński, poeta dominujący i chwilami szalony; Jerzy Hordyński, głośno objawiający swoje krytyczne spojrzenie na świat; dobrotliwy i cierpliwie milczący Jerzy Szaniawski czy tajemniczy ezoteryk Andrzej Rybicki, myślący szybko, ale poruszający się i mówiący dwa razy wolniej od innych.

Do grona późniejszych oryginałów należałoby zaliczyć Sławomira Mrożka jako „schyłkowego postępowca” i Stanisława Czycza, osobnego i zawsze nieufnego outsidera, czy najmłodszego z poetów lat 60., lirycznego awanturnika Ireneusza Iredyńskiego. Jako postaci nie ekscentryczne, ale szczególnie oryginalne można wymienić Stefana Kisielewskiego i Stanisława Dygata czy Jerzego Zawieyskiego, którzy zaznaczali swoją wewnętrzną niezależność nawet w trudnych latach 50. W porównaniu z tymi oryginałami wszyscy inni, także kolejni młodsi pisarze i poeci, wydawać się mogą uosobieniem normalności, o ile oczywiście coś takiego występuje w osobowościach artystów, nigdy do końca życiowo nieuporządkowanych.

Po innej jeszcze stronie znajdowali się, przeważnie starsi, mieszkańcy Domu Literatów, którzy od chwili przybycia, a szczególnie w kolejnych etapach historii, pozostawali na swego rodzaju cichej, wewnętrznej emigracji – Artur Górski, Tadeusz Peiper, Helena Wielowieyska, Antonina Brzozowska, a także młodsza od nich Hanna Malewska.

EMIGRACJA prawdziwa była dla niektórych dopiero przyszłością – po latach Artur Maria Swinarski zmarł w Szwajcarii, Jan Zych w Meksyku, Kazimierz Brandys w Nanterre, Jerzy Hordyński w Rzymie, Sławomir Mrożek w Nicei, Maria Paczowska w Luksemburgu, a Ludwik Flaszen w paryskiej Dzielnicy Łacińskiej. Roman Wysogląd mieszka do dziś w Szwecji. Jednak literaci z Krupniczej dzielili się czasem wrażeniem ciągłej tymczasowości w swoich na poły hotelowych mieszkaniach. I nawet jeżeli tymczasowy stan trwał niemal 40 lat, to Stanisław Czycz „u siebie” był jedynie w Krzeszowicach, tak jak Jerzy Szaniawski w Zegrzynku, a Jerzy Andrzejewski, Stanisław Dygat czy Stefan Kisielewski w Warszawie.

Jako swój dom rodzinny przyjęło Dom Literatów zaledwie siedem rodzin: Barnasiów, Boberów, Lovellów, Ożogów, Polewków, Skonecznych i Anny Świrszczyńskiej, i w każdym z tych przypadków literaccy główni najemcy dożyli na Krupniczej kresu swych dni. Podobnie jak dożywotni prezes i opiekun domu Stefan Otwinowski, który wraz z żoną Ewą pozostał pierwszym i najważniejszym rezydentem Krupniczej, a także legendarnym prezesem krakowskiego ZLP. Taki zapis oznacza jedynie próbę uporządkowania kilku rodzajów „trwania mieszkańców” – w istocie Dom Literatów stanowił zbiór wyjątkowych osobowości i niezwykłych w swym charakterze losów, zbiór w swojej złożoności niemożliwy do sklasyfikowania.

EGERIA I ERMITAŻ to nazwy dwóch przybytków, które po wojnie były codziennym miejscem spotkań literatów, uzupełniających „stołówkowe posiady”. Egeria była kawiarnią w ogrodzie domu Mehofferów, do którego prowadziło małe przejście w ogrodzeniu z podwórka Domu Literatów, obok krętych schodów. Ermitaż to pobliska restauracja, która znajdowała się vis-à-vis teatru Bagatela (wówczas Młodego Widza) na Karmelickiej. W Egerii, prowadzonej przez mecenasa Zbigniewa Mehoffera i jego żonę, w letnie wieczory przez dwa lata trwały długie i głośne dyskusje i zabawy. Do Ermitażu, przedwojennego jeszcze lokalu, literaci udawali się w chwilowych na ogół momentach lepszej kondycji, słowem niezwłocznie po otrzymaniu zaliczki z wydawnictwa.

Jak pisze Tadeusz Kwiatkowski: „Obok naszego budynku przy Krupniczej wznosi się piętrowa kamieniczka wybitnego malarza Józefa Mehoffera. Syn malarza Zbigniew wpadł na pomysł, aby urządzić letnią kawiarnię, którą nazwał Egeria. Dość długo trwały pertraktacje o przebicie bramki w ogrodzeniu i o przejście do kawiarni przez naszą bramę. Po podpisaniu obopólnych zobowiązań doszło do uroczystego otwarcia Egerii. Miała to być kawiarnia dla środowiska artystycznego, gdzie przy stolikach rozmieszczonych pod drzewami można było w letnie wieczory pogawędzić, napić się czegoś mocniejszego i nawet potańczyć na parkiecie…” („Niedyskretny urok pamięci”).

Fragmenty książki Jana Polewki Dom pod wiecznym piórem. Leksykon legendarnego Domu Literatów w Krakowie, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2022

Fot. Luxetowiec/Wikipedia

Wydanie: 2022, 33/2022

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy