ABW pisze ustawę hazardową, CBA siedzi w kasynach i przedstawia premierowi wnioski z lektury „Przeglądu”, agenci w Totalizatorze Dwie ujawnione notatki wiceministra finansów Jacka Kapicy dla premiera Donalda Tuska, dotyczące przebiegu prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych oraz spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, różnią się między sobą datami powstania, lecz łączy je jedno – obie zostały złożone w Biurze Kolegium do spraw Służb Specjalnych jednego dnia – 15 października 2009 r. Minister Kapica przesłał je na ręce sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacka Cichockiego, choć sprawy związane z hazardem nie powinny szczególnie zajmować tych organów. Oczywiście jest inaczej. Ten rynek w Polsce, podobnie jak rynki: paliwowy, energetyczny, finansowy czy zbrojeniowy, od lat znajduje się pod szczególną obserwacją tzw. służb. Chodzi o bardzo duże pieniądze. Według informacji resortu finansów w 2008 r. przychody (a nie zyski) spółek działających w obszarze hazardu przekroczyły 17 mld zł. To najistotniejsza przesłanka, choć są też inne. W służbach od lat pokutuje przekonanie, że hazard stanowić może idealną przykrywkę dla procederu prania pieniędzy, choć dowodów na potwierdzenie tej tezy nikt nigdy nie przedstawił. Swego czasu najsłynniejszy polski świadek koronny Jarosław Sokołowski, pseudonim „Masa”, dowodził, iż „słyszał”, jakoby część owego rynku była kontrolowana przez mafię. Dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Śledczego czy CBA to aż nadto, by angażować swe siły i środki. Nawet jeśli wypowiedź „Masy” odnosiła się do sytuacji sprzed dziesięciu lat. W trakcie przesłuchania przed sejmową komisją śledczą badającą kulisy afery hazardowej poseł Zbigniew Wassermann przyznał, iż w czasach, gdy był on koordynatorem służb specjalnych, osobiście kontaktował się z nim dyrektor spółki Casinos Poland Przemysław Tomaszewski. Chodzić miało o długi prowadzącej kasyna firmy. Posłowie Platformy Obywatelskiej próbowali dociekać, w czym rzecz, lecz niewiele wskórali. Ze swej strony dodam, że udziałowcami Casinos Poland są Polskie Linie Lotnicze LOT SA i Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze oraz kontrolowana przez Austriaków spółka Century Casinos Poland. Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że w dobie wojny z terroryzmem transport lotniczy jest szczególnie chroniony. A że przypadkiem obie „lotnicze” spółki tkwią w hazardzie… Cóż, hazard też musi być chroniony. Posłowie, gdyby uzyskali wgląd w materiały Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dowiedzieliby się więcej na temat tych związków. Wniosek w tej sprawie złożył poseł Bartosz Arłukowicz, choć wcześniej, w bardziej ogólnej formie, domagał się tego Wassermann. Kierunek poszukiwań jest słuszny. To nie CBA, lecz właśnie ABW dysponuje szeroką informacją na temat nieprawidłowości. Ze szczególnym uwzględnieniem Totalizatora Sportowego oraz prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych. Oficerów Agencji, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa, jak magnes przyciągają pieniądze. Zawodowcy i amatorzy Pytany przez członków komisji śledczej poseł Zbigniew Wassermann oświadczył, że w czasie, gdy piastował funkcję koordynatora służb specjalnych, nie docierały do niego informacje, iż wokół Totalizatora Sportowego i samej ustawy działo się coś złego. Służby interesowały się zabiegami wokół terenów wyścigów konnych na Służewcu, których wartość dla deweloperów w latach 2006-2007 należało liczyć w miliardach złotych. Sprawa była wielokrotnie opisywana w gazetach, więc Wassermann niczego nowego nie powiedział. Służby, których działania koordynował polityk Prawa i Sprawiedliwości, bardzo niechętnie ujawniają, czym się trudnią, zwłaszcza gdy dotyczy to wielkich pieniędzy. Pamiętajmy, że oficerowie działają często na granicy prawa. Np. w latach 1996-1997 głośno było o zaangażowaniu tajnych funduszy operacyjnych Urzędu Ochrony Państwa w zakup akcji wchodzącej na giełdę spółki Warta. Operację „Zielone Bingo” badała warszawska prokuratura (sygnatura sprawy VDs-48/97) i sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. Śledztwo umorzono, ponieważ UOP odmówił udostępnienia swych materiałów źródłowych. W gazetach można było przeczytać, że ze sprawą związany był m.in. gen. Gromosław Czempiński oraz Grzegorz Ż., główny podejrzany w aferze FOZZ. Akcje Warty kupiono przez podstawioną spółkę na rynku pierwotnym, licząc, że gdy wejdzie ona na giełdę, to zyskają, podobnie jak niegdyś walory Banku Śląskiego. I tak UOP stał się graczem giełdowym, choć obowiązująca ustawa takich obowiązków mu nie zlecała. W latach
Tagi:
Marek Czarkowski









