Smutny koniec zabawy zapałkami

Smutny koniec zabawy zapałkami

Farage i Johnson obiecywali również, że 350 mln funtów, które Wielka Brytania tygodniowo wpłaca do unijnej kasy, zostanie przekazane na publiczną służbę zdrowia (National Health Service – NHS). Już w czasie kampanii szybko policzono, że Wielka Brytania aż tyle do Unii nie dopłaca. Ale wtedy te wyliczenia zbywano uśmieszkiem. Teraz padają pytania, kiedy pieniądze trafią do szpitali. Na co Farage odpowiada, że to była pomyłka i nigdy nic takiego nie obiecywał. Johnson podobnych pytań unika jak ognia. Nie unikają ich natomiast wyborcy. Internet obiegło ostatnio zdjęcie zrobione na jednym z kampanijnych spotkań, na którym Boris agituje na tle plakatu ogłaszającego: „Vote Leave. Dajmy naszemu NHS 350 mln funtów, które Unia Europejska zabiera nam w każdym tygodniu”. Cóż, wyborca nie lubi być oszukiwany.

W tym kontekście szczególnie interesująca jest lektura forum internetowego „Daily Mail”, gazety, która rozbudza antyimigracyjne nastroje i bardzo mocno angażowała się w kampanię za wyjściem. Niedługo po ogłoszeniu wyników i gwałtownym spadku kursu funta opublikowała ona artykuł o skutkach Brexitu dla wyspiarskich portfeli. Na liście znalazły się m.in. droższe wakacje, mniej warte oszczędności, niższe emerytury oraz to, że imigranci z Polski nadal będą przyjeżdżać, ponieważ „to (Brexit – T.B.) nie oznacza wcale, że przyszły brytyjski rząd nie będzie przyznawał polskim pracownikom, których uznaje się za cenny nabytek dla kraju, pozwoleń na pracę”. „A więc Vote Remain (Głosuj za pozostaniem) mówiło prawdę”, komentował jeden z czytelników tabloidu. Większość narzekała, że nie miała informacji, co się stanie, i głosowała, kierując się emocjami, a nie wiedzą.

Nie powinno to dziwić, skoro informacji szuka się dopiero po referendum. O tym, że Brytyjczycy po ogłoszeniu wyników rzucili się do komputerów, by w Google szukać odpowiedzi na pytanie, czym jest Unia Europejska, donosiła większość polskich mediów. Niewiele napisało jednak, że wyszukiwanie było tak popularne, że Brexitu szukano częściej niż hasła porno, co podważyło jedno z fundamentalnych praw internetu, które głosi, że w sieci nic nigdy nie będzie popularniejsze niż porno. Wraz ze wzrostem wiedzy wzrasta rozczarowanie. Jeden z forumowiczów „Daily Mail” napisał dosadnie: „Wygląda na to, że zrobili nas w…”.

Imigracja to konieczność

Na razie w poreferendalnej debacie dominują finanse. Gwałtowny spadek kursu funta był szokiem tym większym, że zdarzył się u progu sezonu urlopowego. Anglicy zaś wakacje spędzają zwykle w krajach, gdzie płaci się w euro. Ale nie chodzi tutaj jedynie o pieniądze. Vote Leave obiecywało np. – zupełnie jak Prawo i Sprawiedliwość w Polsce – że kiedy Wielka Brytania uwolni się od unijnych ograniczeń, stanie się liderem w dziedzinie badań i rozwoju. Rzecz jednak w tym, że już nim była i teraz będzie raczej gorzej niż lepiej.

Samo Cambridge wydało dotąd ponad 90 noblistów, przede wszystkim w dziedzinie fizyki i medycyny. Razem z Oksfordem – ponad 140. Obie uczelnie są światowymi liderami w dziedzinie nowych technologii, szczególnie gdy chodzi o biotechnologię. Teraz akademicy chcą wiedzieć, skąd rząd weźmie dodatkowe 7 mld funtów, które w kilku ostatnich latach Unia przeznaczyła na brytyjskie badania naukowe. Ale pytają też, a nikt nie jest równie świadomy znaczenia otwartych granic jak biznes i nauka, jakie szkody wyrządzi odcięcie od Europy, ograniczenie wymiany studentów i zdobywania zagranicznych stypendiów. Są przekonani, że trudniej będzie o wymianę idei oraz rekrutowanie najbystrzejszych.

Ale największym rozczarowaniem, zwłaszcza dla tych Brytyjczyków, którzy dali sobie wmówić, że Brexit oznacza poważne ograniczenia w liczbie imigrantów, będzie nowa polityka imigracyjna. Zmieni się ona, ale nie tak, jak oczekiwałaby tego klasa pracująca z północy Wysp, która tłumnie zagłosowała za wyjściem. Rozumowano, że po wyjściu z Unii można będzie się pozbyć imigrantów z Polski oraz innych tzw. nowych krajów unijnych albo przynajmniej zatrzymać ich napływ. Dlatego po głosowaniu niektórzy Polacy usłyszeli: „Wyszliśmy z Unii, co wy tu jeszcze robicie?”.
W rzeczywistości manifest Vote Leave zapowiadał jedynie zmianę systemu przyjmowania przybyszów, a nie ich liczby. Chodziło o to, by ograniczyć napływ ludzi z krajów europejskich, bo w żaden sposób nie można było ich selekcjonować, i zamiast części z nich przyjmować np. wykształconych Hindusów. Nikt nie mówił, że imigracja będzie mniejsza. Mówiono, że mniejsza będzie imigracja z Europy. I tak najpewniej się stanie, co raczej nie spodoba się ludziom, w których rozbudzono ksenofobiczne emocje i którym – znów wypisz wymaluj jak u nas – powiedziano, że są one cnotą. Widać to w fali rasistowskich incydentów, której ofiarą padają m.in. Polacy.

Złośliwi śmieją się też z hasła głoszącego, że Brytania bez Unii będzie „Większa”. „W ciągu jednej nocy nasza gospodarka spadła z piątego na szóste miejsce na świecie. Z giełdy wyparowało ponad 200 mld funtów, co stanowi równowartość naszej 24-letniej składki wpłacanej do Unii Europejskiej”, pisał „The Independent”, który podkreślał jednocześnie, że do największych problemów będzie należało ograniczenie dostępu do wspólnego unijnego rynku. „Wbrew temu, co mówił Boris, nie możemy jednocześnie mieć ciastka i zjeść ciastka”, komentowała Bethan McKernan.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 27/2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy