Zachwycając się osiągnięciami Świata Książki, warto pamiętać, że Czytelnik był pierwszy Przypadek sprawił, że w bieżącym roku świat edytorski obchodzi dwie rocznice. Z pozoru nie mają one ze sobą nic wspólnego, bo co może łączyć Czytelnika i Świat Książki? Dwie oficyny, dwa różne światy w myśleniu o książce, również dwie epoki w dziejach ruchu wydawniczego w Polsce. Jednak istnieje pewne podobieństwo, słabo uchwytne z prostej przyczyny Czytelnik taki, jakim go znamy, dziś jest firmą zupełnie inną od Czytelnika sprzed lat 60. Spostrzeżenie to nasunęło mi się w trakcie przeglądania katalogów wydawniczych Świata Książki. W nich to wydawca z dumą informuje, że działający w ramach oficyny Klub Świata Książki ma już dziesięć lat i że klub ten liczy już sobie ponad 500 tys. członków, co na każdym, kto choć trochę obserwuje polski rynek wydawniczy, może zrobić spore wrażenie. Dowiedzieć się z nich można także, że celem wydawnictwa jest udostępnienie czytelnikowi literatury w jak najlepszej postaci, a więc książek dobrych i głośnych, starannie wydanych i nieco tańszych niż te powszechnie dostępne na rynku. Czytałem to i wciąż kołatało mi w głowie, że przecież tak samo reklamował się przed kilkudziesięcioma laty Czytelnik, w czasach kiedy o Internecie jeszcze nikomu się nie śniło, a wydawca, aby dotrzeć do czytelnika, naprawdę musiał solidnie się wysilić, zważywszy choćby na ówczesną strukturę społeczną państwa. Warto więc przy okazji 60-lecia wydawnictwa przypomnieć, że już w latach 40. minionego stulecia posługiwało się w swej pracy metodami i środkami kojarzonymi dziś jednoznacznie ze strategią marketingową epoki kapitalizmu. Czytelnik powstał w Lublinie we wrześniu-październiku 1944 r. Formalnie za datę powstania przyjmuje się 15 października, kiedy odbyło się Walne Zgromadzenie Spółdzielni. To rzecz ważna Czytelnik był spółdzielnią wydawniczą i starał się w założeniach ideowych nawiązywać do tradycji spółdzielczości w ujęciu Edwarda Abramowskiego. Pomysłodawcą i pierwszym prezesem Czytelnika był Jerzy Borejsza. Nazwisko to dziś zapomniane. Co prawda, pojawia się często w różnych wspomnieniach i dziennikach obejmujących pierwsze lata powojenne, ale w powszechnej świadomości nie istnieje. A była to w ówczesnym okresie postać niebagatelna. Czesław Miłosz napisał o nim w swoim Abecadle, że z niczego zbudował (…) swoje państwo książki i prasy. (…) Wszystko od niego zależało posady, przyjęcia książek do druku, honoraria. Miarą znaczenia Borejszy może być również fakt, iż stał się on dla noblisty pierwowzorem postaci majora Barugi w Zdobyciu władzy. U Miłosza balansował zręcznie pomiędzy sprzecznymi wymaganiami, jakie stawiała mentalność słabo przygotowanej publiczności i mentalność Rosjan. Dla pierwszych miał słowa o demokracji, suwerenności narodu i ťłagodnej rewolucjiŤ. Dla drugich wspomnienia o bohaterstwie sowieckich żołnierzy, dzięki któremu sprawdziły się proroctwa, że największy naród słowiański będzie zbawcą świata. Próba połączenia starego z nowym stanie się cechą charakterystyczną działalności Czytelnika i Jerzego Borejszy, przynajmniej w pierwszych latach powojennych. Stare symbolizować będzie w tym układzie odwołanie się do tradycji przedwojennej polskiej kooperatywy, a w linii polityki wydawniczej obecność wśród autorów Czytelnika wielu znaczących przedwojennych autorów, żeby wspomnieć choćby Jarosława Iwaszkiewicza, Juliana Przybosia, Jana Parandowskiego czy Zofię Nałkowską. Nie bez przyczyny głównemu bohaterowi książki Miłosza prawie każda twarz przywoływała wspomnienia dawnej, przedwojennej epoki. Dla przerzucenia mostu między starym a nowym Borejsza posługiwał się terminem łagodna rewolucja, który przez lata oderwał się od pierwotnego znaczenia do tego stopnia, że posługujący się nim publicyści podkładają pod niego dowolne treści. Bezpośrednio nawiązywał on do Kołłątajowskiego terminu opisującego polskie reformy doby oświecenia. Idee tej epoki stały się zresztą jednym z ważniejszych odnośników dla wizji polskiej kultury, jaką zaproponował w styczniu 1945 r. Borejsza. W artykule na łamach Odrodzenia pisał wówczas: Przed naszą inteligencją staje wielki problem odnalezienia wyrazu kulturalnego nowej Polski. W powieści Miłosza symbolem nowego, zmian jest żołnierz radziecki. Natomiast u Borejszy nie jest to aż tak uwydatnione. Mamy tu z pewnością zapowiedź ingerencji czynnika państwowego w życie kulturalne przy jednoczesnym zapewnieniu, iż literatura Polski odrodzonej i odnowionej obejdzie się niewątpliwie bez etatyzmu i bez przymusu w dziedzinie kultury.
Tagi:
Eryk Krasucki









