Sprytni biznesmeni wykorzystują prawo pierwokupu podupadłych hrabiów, by zarobić na posiadłościach ziemskich. Mieszkający w gminie Czernice Borowe (powiat przasnyski) Janusz Czarzasty, chłop z dziada pradziada, od lat powiększał rodzinne gospodarstwo. Z ziemią związał swój los i w niej widział przyszłość czterech synów, choć jeden z nich się „wysferzył” i został nauczycielem angielskiego. Ale z czasem i on wrócił na wieś, kiedy ojciec do swoich 120 ha dołączył 220 ha sąsiedniego gospodarstwa, wydzierżawionego od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Stało się to 17 lat temu, gdy były PGR Chojnowo należał do oddziału AWRSP w Olsztynie. Dyrektywa premiera Buzka Czarzasty z dorastającymi synami wziął się ostro do przywrócenia ugorów do stanu, który przynosił dobre plony. Jako rolnik patrzący perspektywicznie wiedział, że trzeba w to zainwestować. Brał więc kredyty i kupował solidne traktory, nowoczesne kombajny z komputerami w kabinach, silosy zbożowe i inny sprzęt, z czasem traktując oba gospodarstwa jako całość. Zwłaszcza że sąsiadowały ze sobą dosłownie przez miedzę. Nie myślał nawet, że żyją gdzieś spadkobiercy przedwojennego dziedzica majątku Chojnowo, przejętego mocą reformy rolnej i przekształconego później w PGR. – Dbaliśmy o tę ziemię jak o swoją, mając na uwadze, że z czasem skorzystamy z prawa pierwokupu – mówi Janusz Czarzasty, który jako dzierżawca Chojnowa występuje w spółce z dwoma synami: Dariuszem i Andrzejem. Zgodnie z Ustawą z 19 października 1991 r. o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa mógł ją kupić po trzech latach dzierżawy i po cenie wyliczonej przez rzeczoznawcę, a więc bez ryzykownego przetargu. Pierwszą taką próbę podjął w 1998 r., a więc w czasie, gdy majątek Chojnowo należał jeszcze do olsztyńskiego oddziału agencji. I choć gospodarstwo zostało wycenione, do transakcji nie doszło, ponieważ pojawiły się roszczenia spadkobierców byłych właścicieli. A w takich sytuacjach zgodnie z zakazem premiera Jerzego Buzka nie należało sprzedawać majątku. Była to dyrektywa pozbawiona podstaw prawnych, ale blokowała sprzedaż nieruchomości. – Taki zakaz podtrzymali zresztą późniejsi premierzy – mówi Zygmunt Komar, były dyrektor olsztyńskiego oddziału AWRSP. – Brak ustawy refundacyjnej powodował bałagan w gospodarowaniu gruntami. Niektórzy dzierżawcy, nie widząc szans na wykupienie majątku, do cna eksploatowali ziemię i budynki, które potem oddawali agencji. – Ta ustawa powstawała w pośpiechu, więc nie wszystko regulowała. Wtedy zależało nam przede wszystkim na tym, żeby ziemia nie przechodziła w ręce obcokrajowców – przyznaje Paweł Rogiński, były dyrektor Kombinatu Rolnego Garbno koło Kętrzyna, poseł Parlamentarnego Klubu Lewicy Demokratycznej w Sejmie kontraktowym, którego kadencja zakończyła się 25 listopada 1991 r. Od tego czasu Sejm kilkakrotnie nowelizował ustawę, a w jednym z zapisów przyznał prawo pierwokupu także byłym właścicielom i ich spadkobiercom. Dwór zostaje w gminie Dzierżawione przez Czarzastych gospodarstwo Chojnowo po reformie administracyjnej 1999 r. przeszło pod nadzór warszawskiego oddziału AWRSP (od 2003 r. Agencji Nieruchomości Rolnych). Tam więc dzierżawcy kierowali wniosek o zakup Chojnowa, i to wielokrotnie, co potwierdza Robert Gnat, kierownik Sekcji Gospodarowania Zasobem w oddziale ANR w Warszawie. W 2010 r. Czarzasty z synami ponowili wniosek o zakup dzierżawionej nieruchomości, oddział ANR „z należytą starannością” rozpoczął zaś przygotowania do sprzedaży. M.in. wydzielił i nieodpłatnie przekazał gminie Czernice Borowe część siedliska z zabudowaniami dworskimi, co odbyło się „za wiedzą i zgodą spadkobierców byłych właścicieli” (to znaczy, że nie byli oni zainteresowani powrotem do rodzinnego domu, który popada w ruinę). Agencja ustaliła zarówno pochodzenie majątku, jak i krąg spadkobierców byłego właściciela, Michała B., którego syn, Krzysztof Tadeusz, jako obywatel polski mieszka we Francji, córka zaś i pozostała dwójka spadkobierców – w kraju. Nie trzeba ich było nawet zawiadamiać o możliwości odkupienia majątku, bo zgłosili się do agencji sami, zaraz po ogłoszeniach prasowych w czerwcu 2011 r. – Od lat walczyliśmy o odzyskanie tego majątku, a ja na bieżąco śledziłem zmiany w przepisach, kontaktowałem się z agencją, a potem zaangażowałem dwa biura adwokackie wyspecjalizowane w tego rodzaju sprawach. Teraz pozostało jedno, które poleciło te sprawy pewnym ludziom, ale o szczegółach nie mam pojęcia – mówi Krzysztof Tadeusz B., mieszkający we Francji syn dziedzica. Prawo do majątku „Nie trzeba zwykle wielkich starań i nakładów, aby wykazać prawa spadkowe po wpisanym w księgach wieczystych ostatnim prywatnym właścicielu
Tagi:
Marek Książek









