Spółdzielnie mieszkaniowe pod ostrzałem

Spółdzielnie mieszkaniowe pod ostrzałem

SLD mówi „nie” projektowi Platformy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych i przedstawia własny We wtorek, 10 lipca br., sala numer 102 w Sejmie pękała w szwach. Na zaproszenie przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszka Millera z całej Polski przyjechali do Warszawy przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowych, by wyrazić sprzeciw wobec propozycji posłów Platformy Obywatelskiej, którzy pod koniec marca br. złożyli do laski marszałkowskiej projekt ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Sojusz przedstawił też w Sejmie własny projekt ustawy, mocno różniący się od wspomnianej inicjatywy PO. Jego przyjęcie z pewnością poprawiłoby sytuację spółdzielczości mieszkaniowej. Czy spółdzielnie to przeżytek? W marcu br. posłanka Lidia Staroń przekonywała dziennikarzy, że obowiązujące dziś regulacje prawne dotyczące spółdzielni mieszkaniowych są niejasne, niespójne, w dodatku wiele nosi znamiona niekonstytucyjności. W jej ocenie propozycje Platformy dadzą spółdzielcom większą kontrolę nad spółdzielniami, umocnią pozycję walnego zgromadzenia członków, wprowadzą personalną odpowiedzialność zarządu za działania na szkodę spółdzielni lub jej członków, a co najważniejsze, uproszczą uwłaszczenia, czyli przekształcenia mieszkań spółdzielczych we własnościowe. Zdaniem posłanki PO, proponowane zmiany mogłyby wejść w życie jesienią lub najpóźniej w styczniu 2013 r. W ubiegłym tygodniu miał się nimi zająć Sejm, ale debatę przełożono na termin późniejszy. Nie wszyscy podzielają optymizm i wiarę w dobroczynną moc nowego prawa. Platforma Obywatelska wielokrotnie dowiodła, że najszlachetniejsze intencje, gdy tylko przybiorą kształt ustawy, stają się karykaturą. Spółdzielcy bardzo ostrożnie odnieśli się do tej inicjatywy. Nie jest tajemnicą, że Platforma nie lubi ruchu spółdzielczego. Politycy tej formacji kojarzą go albo z PRL, albo – jak w przypadku spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych – z Prawem i Sprawiedliwością. W Sejmie od 2007 r. pojawiają się inicjatywy, których celem jest ograniczenie lub osłabienie działalności spółdzielczej. Konkurencja dla deweloperów Za spółdzielniami mieszkaniowymi nie przepadają ani deweloperzy, ani prywatne firmy zarządzające nieruchomościami. Jeśli spółdzielnia mieszkaniowa działa dobrze, to i ceny najmu lokali nie są zbyt wysokie, i powstają nowe domy. Pozbycie się takiego konkurenta byłoby bardzo korzystne. A w wielu miastach spółdzielnie są prawdziwą potęgą. Powstała w 1958 r. poznańska spółdzielnia Osiedle Młodych liczy dziś ponad 40 tys. członków. Dysponuje 356 budynkami, tworzącymi dziewięć osiedli, w których mieszka ponad 85 tys. osób. Podobnie jest w Białymstoku – tamtejsza spółdzielnia mieszkaniowa dysponuje ponad 14 tys. mieszkań i zarządza pięcioma osiedlami. Z porównywalną sytuacją mamy do czynienia w Gdańsku, Koszalinie, Lublinie, Pruszkowie czy w Warszawie. Spółdzielnie mieszkaniowe w Polsce dysponują setkami tysięcy lokali, w których mieszka kilka milionów osób. Poza tym prowadzą działalność społeczno-kulturalną, utrzymują domy kultury, biblioteki, parki itp. Wszystko to może się zmienić, jeśli Sejm przyjmie zmiany forsowane przez posłankę Lidię Staroń. Prowadzący konferencję Leszek Miller zaznaczył, że SLD nie popiera pomysłów polityków PO, i przypomniał, że w przeszłości Sojusz wielokrotnie zabiegał o ustawowe wzmocnienie inicjatyw spółdzielczych. Najczęściej z pozytywnym skutkiem. Leszek Miller mówił o tym, że Sojusz Lewicy Demokratycznej dostrzega ważną rolę i miejsce spółdzielczości w systemie społeczno-gospodarczym naszego kraju i gotów jest wspierać inicjatywy inne niż komercyjna aktywność zawodowa i społeczna obywateli. Zachęcał uczestników konferencji do działania i deklarował, że mogą liczyć na posłów Sojuszu. Była to pierwsza od bardzo dawna tak stanowcza deklaracja lidera lewicy, a ta strona sceny politycznej z założenia powinna wspierać ruch spółdzielczy. Ten projekt jest szkodliwy Jest faktem, że po 1989 r. znaczenie spółdzielczości, w tym mieszkaniowej, dramatycznie w Polsce zmalało. Tymczasem w bardziej rozwiniętych krajach Zachodu ruch ten jest liczącym się elementem życia gospodarczego i społecznego. U nas rosną obawy, że Platforma Obywatelska chce likwidacji nie tylko spółdzielni mieszkaniowych, lecz ruchu spółdzielczego w ogóle. W trakcie debaty prezes Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej Alfred Domagalski stwierdził, że byłoby lepiej, gdyby większość sejmowa zamiast debatować nad sposobami ograniczenia działalności spółdzielni mieszkaniowych, podjęła prace nad regulacjami prawnymi, które wzmocniłyby więzi ekonomiczne ich członków i wsparłyby akumulację kapitału spółdzielczego. W bardzo emocjonalnym wystąpieniu przewodniczący Rady Nadzorczej Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP Tomasz Jórdeczka zaznaczył, że projekt Platformy obciążony jest licznymi wadami prawnymi, co potwierdzają ekspertyzy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 29/2012

Kategorie: Kraj